Jeśli tylko zapragniesz, świat Raashtram stoi przed Tobą otworem. Może zechcesz zostać mym Władcą? Nie obawiaj się, jeśli władza to nie to czego szukasz, to możesz przewodzić szlacheckiej rodzinie, prowadzić lokalny biznes, albo może... poszukasz miłości? Jeśli to za mało to mój brat próbuje imponować kobietom swymi wyczynami i przygodami, więc możesz jego wysłuchać.
Och... wybacz o Pani
Twa uroda onieśmiela nawet tak dzielnego rycerza, jak ja. Chcesz posłuchać o mych wyczynach? A może sama poszukujesz przygody? Moja siostra opowiada o spokojnym życiu poświęconym rodzinie i pracy, ale dla mnie życie to przygody! Odkrywanie nowych stworzeń, badanie każdego zakamarka Raashtram i świata poza nim! Walka z piratami, potworami i innymi stworami, które zagrażają tym ziemiom! Nie zwlekajmy dłużej, znalazłem już idealne miejsce na naszą wspólną przygodę.
Niezbyt wyróżniająca się na tle Pradawnej Puszczy okolica, będąca jednym z tych kuszących do spaceru miejsc, a jednak niekoniecznie obiecujących wędrowcom bezpieczeństwo. Nie da się stwierdzić, jakie przygody tu czekają, poza dosyć prawdopodobną obecnością ludożerców. Głodnych ludożerców. ~Astraea Neventhile
Autor
Wiadomość
Harmond SkylarWładca Rasy
Liczba postów : 143
Temat: Re: Mały wąwóz 28.10.15 13:23
Objął ją ramieniem i przytulił. Uczucia jakie teraz mu towarzyszyły... Nie potrafiłby tego opisać. Po prostu czuł się jak w raju. Ręka, która obejmowała dziewczynę, teraz powędrowała do jej włosów. Delikatnie gładził je, raz po raz zatapiając się w ich gęstwinie. Drugą rękę splótł z dłonią Is. Spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się. Ciepło i czule. - Kocham Cię - powiedział w przypływie szczęścia. Czy powinien..? Czy to właśnie czuł..? Jedynie jego twarz pokrył rumieniec. Oparł szybko podbródek o jej głowę, aby nie musieć patrzyć w jej dzikie oczy. Wciągały go i połykały. Po dłuższej chwili ciszy w końcu odezwał się. - Czas się zbierać. I zjeść śniadanie przede wszystkim - przesunął się i podniósł do pozycji siedzącej razem z Isabett. Jej skóra była taka ciepła i miła w dotyku...
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Mały wąwóz 28.10.15 14:27
Leżała wtulona w niego, gdy nagle powiedział... Tak, dobrze słyszała! Powiedział, że ją kocha?! Chciała spojrzeć mu w oczy ale szybko je przed nią skrył. Serce zabiło jej mocniej. Gdy próbował zmienić temat gadając o jedzeniu i wstać, ona chwyciła go za rękę i przyciągnęła do siebie tak by spojrzeć mu w oczy. - Ja ciebie też... I od dzisiaj jesteś panem mego życia. Będę ci lojalna do śmierci i dłużej - powiedziała bardzo poważnie. Prawo własności nie istniało już prawie w ogóle ale gdy lykantrop chciał być komuś wierny i uczynić go swoim panem to był to ogromny zaszczyt. Dodatkowo Is odznaczała ogromna lojalność więc słowa które powiedziała musieli usłyszeć sami bogowie. Po chwili uśmiechnęła się wesoło i zadziornie, jak to ona.
Harmond SkylarWładca Rasy
Liczba postów : 143
Temat: Re: Mały wąwóz 28.10.15 15:05
Spojrzał w jej dzikie oczy. Ahh jak mu się podobały. - Nie chcę być niczyim panem. Chcę... Chcę tylko Ciebie obok i nic więcej... - zaprotestował i zaraz dodał cicho. - Zbierajmy się - trochę nawet nieśmiało. Wstał na równe nogi wciąż trzymając na rękach Is. Spojrzał ponownie jej w oczy i pocałował. Bardzo namiętnie. Z całą pewnością wyczuła, że nie był on jak poprzednie. Mogła wyczuć w nim nutę prawdziwej miłości. Powoli opuścił ją na ziemię i choć niechętnie puścił i ruszył w stronę konia. - Masz tu gdzieś jedzenie, tak..? - zapytał spoglądając do torby. Miał nadzieję, że nie będzie miała mu tego za złe. W końcu wszystko to było jej prywatne rzeczy. Acz zrozumiałby, bo wiedział jak Wilki są terytorialne i pilnują swego. W końcu znalazł trochę mięsa. Podzielił go na dwa kawałki i zawiesił nad ogniskiem, które zdążyło przygasnąć podczas ich zabawy. Tak więc dołożył drwa i nagle coś sobie przypomniał! Łuk z którego szył do Cienia nadal leżał gdzieś w trawie... O ile Elf go nie zabrał!? Zaczął go szukać i na szczęście znalazł nieopodal. Wrócił do ogniska i przypilnował, aby posiłek zbytnio im się nie przypalił. Kątem oka wciąż spoglądał na Wilczycę...
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Mały wąwóz 28.10.15 16:05
Uśmiechnęła się rozbawiona protestem Harmonda. To było urocze. Wstała powoli i leniwie, a następnie podeszła do Betty zaraz za nim. Klacz nie lubiła jak obcy przy niej gmerają, ale skoro jej pani była obok i to akceptowała to Betty się uspokoiła. - Ech... to nie tak. Lykantropy miały kiedyś Prawo Własności, ale je zniesiono i uwolniono nas od tego. Przyjęło się wtedy, że jeśli osobnikowi innej rasy lykntrop przyżecze wierność i uczyni go panem swego życia to będzie to najwyższy zaszczyt i można to porównać spokojnie z przysięgą małżeńską - wyjaśniła powoli i spokojnie, acz nadal rozbawiona. W tym samym czasie ubrała luźne spodnie i koszule, które trzymała przy siodle na zapas i take tam wypadki różne. Potem wróciła za Harmondem do ogniska i szybko wzięła kawał mięcha znad ognia. Wolała na surowo. Oczy jej zdziczały, a zęby zanurzone w mięchu wydłużyły w kły i wyszarpnęła kawałek który po chwili przełknęła.
Harmond SkylarWładca Rasy
Liczba postów : 143
Temat: Re: Mały wąwóz 28.10.15 16:23
Słuchał uważnie jej wyjaśnień. Och tyle jeszcze musiał się nauczyć na temat jej gatunku. No ale cóż, miał całe życie na to. Teraz pojął powagę jej słów. Usiadł obok niej i przytulił dziewczynę. - A ja oddaje swoje życie w Twoje Wilcze łapki - mruknął z uśmiechem na ustach. Spoglądał na nią kiedy jadła trochę przestraszony, ale i zaciekawiony. Będzie musiał jeszcze tyle się nauczyć, tyle zapamiętać. Chwycił swój przypieczony kawałek i wciąż przytulając wygłodniałą Is zaczął go pochłaniać. Był głodny, cholernie głodny. - Jeśli nie masz nic przeciwko to pójdziemy do karczmy Diany Unicornus. Sprawdzę czy nie ma nic dla mnie... - rzekł między kęsami...
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Mały wąwóz 28.10.15 21:34
Gdy skończyła jeść uśmiechnęła się i kiwnęła głową. - Dobrze tylko wiesz... nie bez powodu nazywamy to zależnością "pan - zwierzar"... mogą być sytuacje, kiedy będę zachowywać się bardziej dziko.. w miastach tak czasem mam... I tylko ty możesz mnie przywołać do porządku. Odpowiedzialność za moje zachowanie spada na ciebie - uśmiechnęła się złośliwie, jakby ją to bawiło i poderwała się. - Do Diany? Chodzi o tę gospodę Pony? Znam! Często tam bywam... No to jedźmy - powiedziała wesoło i poszła do Betty szykować się do drogi. Gdy już była gotowa i siadła w siodle - by oszczędzać jeszcze ranę - uśmiechnęła się i czekała na Harmonda, by wraz z nim ruszyć do miasta.
Harmond SkylarWładca Rasy
Liczba postów : 143
Temat: Re: Mały wąwóz 28.10.15 21:48
Aż to złośnica jaka... Nie wiedział czy ona żartuje czy mówi serio... No cóż najwyżej będzie musiał ją czasami "nastawiać". Otrzepał koszulę i założył na siebie. Potem bluzę i pancerz, na koniec przypiął pas z mieczem. Zebrał swoje rzeczy, których nie miał zbyt wiele - łuk na plecach i torba podróżna z boku, po czym podszedł do konia. - Tak tej, może będzie jakaś robota... - rzucił bardziej do siebie niż do Is. Koń nie wyglądał na zbyt silnego, więc złapał uzdy i ruszył w drogę powrotną do miasta...
zt.
GośćGość
Temat: Re: Mały wąwóz 23.11.15 18:44
Dziewczynka jechała drogą, dosiadając siwego konika. Kucyk człapał, ledwo unosząc nogi. Nie był już najmłodszy - został kupiony za kilka monet jako źrebak tuż przed narodzinami dosiadającego go dziecka. Miał więc już około dziesięciu lat i podobnie jak dziewczynka przeżył wiele. Dziecko kołysało się w siodle w rytm kroków zwierzęcia, bezwładne. Przymykało oczy - wyglądało na zmęczone, jakby siłą woli powstrzymywało się przed zaśnięciem. Koń niżej pochylił głowę i jeszcze bardziej zwolnił. Krok za krokiem, powoli człapiąc, szli naprzód. Nie byli szybsi od idącego wolno człowieka. Dziewczynka zachwiała się, ale jakoś zdołała utrzymać równowagę. Nawet nie otworzyła oczu. Lecz nagle z krzaków wyfrunęło stado kruków, okropnie hałasując. Kuc drgnął nerwowo, zarżał i ruszył galopem na oślep. Dziewczynka obudziła się, na wpół spadając. Ostatkiem sił i świadomości zdołała utrzymać się w siodle. Mocniej ścisnęła wodze w zimnych dłoniach i szarpnęła zań. Śnieżynka nie zareagowała. Po paru próbach Laoise dała sobie spokój. Dała się ponieść, lekko tylko kierując klaczą, aby obydwie nie wpadły na jakieś drzewo.
GośćGość
Temat: Re: Mały wąwóz 21.12.15 18:50
Rzut 1k6 na powodzenie czaru: 1-3 nie 4-6 tak
No i masz ci los. Spokojny kłósik został zakłócony przez jakiegoś narwanego kuca który śmiał przeciąć ich ścieszkę i popędzić dalej bez słowa wyjaśnienia. No bezczelność po prostu! Charlotte nie miała pojęcia kto był jeźdźcem, ale postanowiła mu udzielić solidną reprymendę za wyrwanie jej z marzeń o lwich braciach... i nie tylko o nich.
Mistle wykonała wdzięczny zwrot na zadzie i ruszyła z miejsca wyciągniętym galopem, bardzo szybko skracając odległość dzielącą ją od małego intruza. Charlotte odwróciła się do jeźdźca by powiedzieć co sądzi na jego temat, lecz w tym momencie dotarło do niej z czym ma własnei do czynienia.
Małe, półprzytomne dziecko, ledwie trzymając się w siodle, usiłowało zatrzymać spłoszone zwierzę, które ani myślało słuchać. Cherubka skupiła się i już po chwili kuc mógł co najwyżej przebierać kopytkami w powietrzu, a Mistle, spokojnie wytracając prędkość, zaczęła zataczać wokół niego kółeczka.
Ostatnio zmieniony przez Charlotte d'Alouette dnia 21.12.15 18:57, w całości zmieniany 1 raz
RaashtramDusza Świata Raashtram
Liczba postów : 1658
Temat: Re: Mały wąwóz 21.12.15 18:50
The member 'Charlotte d'Alouette' has done the following action : Rzut Kostką
'k6' :
GośćGość
Temat: Re: Mały wąwóz 22.12.15 15:58
Dziewczynka jeszcze raz bezsilnie szarpnęła za wodze i napięła kręgosłup, próbując zatrzymać już niemal cwałującą Śnieżynkę. Kucyk chyba nigdy wcześniej nie pędził tak szybko. Zazwyczaj trzeba było pchać siwkę do przodu, żeby ruszyła choć trochę szybciej. Ale tym razem, kiedy dziecko próbowało zatrzymać zwierzę, ono ani myślało stanąć. Laoise nawet nie zauważyła, że przecięła drogę Uskrzydlonej. W szaleńczym pędzie cały świat zamazał się i z tej plątaniny kolorów nie sposób było wyłuskać szczegółów. Mała Lykantropka przymknęła oczy, nie mając już siły dłużej trzymać się w siodle. Czuła okropne zmęczenie... Wtem poczuła, jak żołądek podjeżdża jej do gardła. Koń nadal się pod nią poruszał, ale miała wrażenie, jakby stał w miejscu. Czując strach ściskający gardło i słysząc kwik kucyka, dziewczynka otworzyła oczy. Śnieżynka wisiała w powietrzu, bezradnie poruszając małymi kończynami. Przestraszona Laoise spojrzała w dół, ku ziemi. Tam zobaczyła śnieżnobiałą klacz, której dosiadała piękna kobieta o włosach równie jasnych, co sierść jej konia. Wyglądała jak... Anioł. Wcielenie dobra. Wtedy jednak ciepłe, brązowe oczy Lykantropki napotkały czarne, bezdenne spojrzenie nieznajomej. Dziewczynka cicho przełknęła ślinę. Czuła chłodny metal sztyletu na swojej łydce. Zawsze chowała go w wysokich butach, ale nie była w stanie go użyć. Chociaż teraz, kiedy jej życie jest prawdopodobnie zagrożone...
GośćGość
Temat: Re: Mały wąwóz 22.12.15 18:50
Cherubka zmierzyła wzrokiem od góry do dołu swoją zdobycz i ostrożnie opuściła ją na ziemię. Ostrożnie nie dlatego, żeby nic jej się nie stało, tylko żeby, brońcie bogowie, jej to nie dotknęło... Nie wiadomo co to za stworzenie i czy nie roznosi jakiś chorób.
- Czym jesteś, brzydulko? I czemu zakłóciłaś mój spokój. - spytała Cherubka, obchodząc ją wokoło. Małe brudne i śmierdzi. Fuj. Właściwie to mogła jej w ogóle nie gonić i nie ratować...
Charlotte nie miała zbyt dużego doświadczenia z dziećmi i prawdę powiedziawszy nie chciała mieć z nimi nic wspólnego. Chyba że z własnym. Jej dziecko na pewno będzie śliczne, czyste i pachnące. Niestety wszystko wskazywało na to, że z tym obcym dzieckiem będzie musiała nawiązać jakiś kontakt.
- Zdajesz sobie sprawę, że ratując cię mogłam podrzeć sukienkę w tych chaszczach?
GośćGość
Temat: Re: Mały wąwóz 23.12.15 15:07
Dziewczynka poczuła, jak jej żołądek powoli wraca na swoje miejsce, a kopytka jej konika na powrót dotykają ziemi. Śnieżynka czując twardy grunt pod nogami, uspokoiła się. Zachowywała się tak, jakby przed chwilą wcale nie pędziła przez las na złamanie karku. Znów upodobniła się do spokojnego, leniwego osiołka, jakim zazwyczaj była. Tymczasem Laoise daleko było do rozluźnienia, którym mógł cieszyć się jej koń. Jej ciało napięło się, piąstki zacisnęły na wodzach. Nie spuszczała wzroku z nieznajomej, śledząc ją wzrokiem. Robiła dokładnie to, co przykazała jej matka: "Nie spuszczaj wzroku z niebezpieczeństwa, nieważne, jak bardzo się go boisz. Patrz na nie, bo kiedy przestaniesz, zginiesz". Mama nie należała do osób, które owijają w bawełnę. Była prostą kobietą. - Przepraszam, pani - powiedziała cicho do kobiety. - Nie zamierzałam ci przeszkadzać. Nie musiała mnie pani ratować, narażając swój nienaganny wygląd na uszczerbek. Lykantropka wyglądała na skruszoną i zawstydzoną. Łatwo było urazić jej uczucia, które były delikatne niczym kwiat. Po słowach Uskrzydlonej, dziewczynka czuła się jak jakiś mały robak, który przeszkodził jaśnie pani w przechadzce, za co ona chce zabić go obcasem swego lśniącego buta. Och, Śnieżynko. W co ty nas wplątałaś?
GośćGość
Temat: Re: Mały wąwóz 25.12.15 21:31
Cherubka westchnęła i popatrzyła w niebo, modląc się o cierpliwość. Wzięła głęboki oddech i lekko poirytowanym głosem powiedziała:
- Nie zamierzałaś, ale to zrobiłaś. I doskonale wiem, że nie musiałam. Przestań mówić oczywistości i odpowiedz na pytanie, bo nie mam w zwyczaju się powtarzać.
Chciała załatwić tę sprawę możliwie szybko i stąd odjechać. Nie zamierzała zostawić tu dziewczynki, w końcu ratując ją stała się w pewien sposób za nią odpowiedzialna, jednak musiała wiedzieć czym jest istota z którą ma podróżować.
Tak naprawdę nie musiała być taka nieprzyjemna w rozmowie, jednak z doświadczenia wiedziała, że chłopstwo i drobnomieszczaństwo należy od początku ustawić na odpowiednim miejscu, inaczej mogłoby się zdarzyć, że wejdą elicie na głowę... Ale to dziecko zdawało się mieć nieśmiałość i posłuszeństwo we krwi, więc nie powinno być z nią większych problemów... O ile nie wyniknie coś nieprzewidywalnego. Ostatecznie jeśli nie będzie jej odpowiadać to towarzystwo, może ją zostawić w Metropolis...
- Mów szybko, powinniśmy opuścić to miejsce przed zmrokiem. Pradawna Puszcza to nie miejsce dla szlachcianki.
GośćGość
Temat: Re: Mały wąwóz 25.12.15 22:57
Dziewczynka opuściła nieco głowę, czując coraz większe zawstydzenie. Jednak jej czujne, brązowe oczy cały czas obserwowały szlachciankę. Mała czuła też lekkie zirytowanie, które skrzętnie ukrywała przed obcą. No bo przecież czy prosiła jaśnie panią o ratunek? Pewnie Śnieżynka w końcu sama by się zatrzymała, a Laoise była pewna, że utrzymałaby się w siodle, w którym jeździła od kiedy nauczyła się chodzić. A tak musiała znosić pretensje i pytania Uskrzydlonej, na które nie miała ochoty odpowiadać. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie skłamać, jednak coś mówiło jej, że obca domyśliłaby się, że Laoise coś przed nią ukrywa. Ostatecznie postanowiła wyjawić prawdę. - Jestem Zwierzarem - powiedziała cichutkim głosem, nieco podnosząc głowę. Laoise zerknęła na otaczającą je puszczę. Znała ją od małego, a nawet jeszcze mniejszego, bo obecnie wcale do dużych nie należy. Chadzając z matką na polowania poznawała wiele jej zakątków, chociaż nie mogła powiedzieć, że znała ten las jak własną kieszeń. Pomimo tego, że mieszkała tu od dziesięciu lat, zostało wiele do odkrycia. Jednak czuła się tutaj jak w domu. A przynajmniej czułaby, gdyby człowiek o niskim głosie nie zabił jej matki i uczynił ją sierotą.
GośćGość
Temat: Re: Mały wąwóz 26.12.15 16:57
Charlotte spojrzała na dziewczę nieco przychylniej. Zwięzła, ścisła odpowiedź na pytanie, tego właśnie chciała. Dobrze. Ze Zwierzarem mogła podróżować, gorzej byłoby z Bestią. One są nieprzewidywalne.
- Muszę przyznać, że moje ostatnie spotkanie ze Zwierzarami było bardzo pozytywne. Masz szczęście, brzydulko. A teraz powiedz mi gdzie mieszkasz i jak się nazywasz. - zakomenderowała Cherubka. Chciała jak najszybciej odstawić to dziecko do domu i kontynuować podróż do Metropolis. - Posiłek zjemy w siodle, nie zamierzam tracić czasu na zbędne postoje.
Czekając na odpowiedź Lykantropki, wyciągnęła z sakwy porcję jedzenia dla siebie, a drugą podała dziewczynce. - Jabłko, ser i suszone mięso. Nie interesuje mnie czy to lubisz czy nie, nie toleruję grymaśnych dzieci. Jedz, zapadnięte policzki są bardzo nieestetyczne. - powiedziała Charlotte, głosem nieznoszącym sprzeciwu i ruszyła w stronę ścieżki.
GośćGość
Temat: Re: Mały wąwóz 27.12.15 19:25
Znów się zawahała. Czy mogła powiedzieć kobiecie, jak naprawdę się nazywa? W końcu nie bez powodu morderca zabił jej matkę. Mała nie wiedziała, dlaczego to zrobił. Na pewno nie po to, aby się wzbogacić, bo były biedne jak myszy kościelne i utrzymywały się tylko z darów lasu. Musiał istnieć inny powód. W każdym bądź razie dziewczynka wolała nie wyjawiać swego prawdziwego nazwiska. - Nazywam się Laoise Wildforest - powiedziała, na powrót opuszczając nieco głowę. Dłonie ściskające wodze lekko jej zadrżały, ale poza tym drobnym ruchem nie zdradziła się. Miała nadzieję, że obca nie będzie drążyć tematu. - Mieszkam tu, w Pradawnej Puszczy... To znaczy...mieszkałam. Teraz nie mam już domu. Wbrew swojej woli, w oczach poczuła łzy. Walczyła przez chwilę, aby słone krople nie wypłynęły z jej oczu. Nie mogę okazywać słabości - przypomniała sobie jedną z wielu porad matki. Udało jej się powstrzymać płacz, choć oczy nadal jej błyszczały. Widząc, że nieznajoma wyciąga z sakwy jedzenie, natychmiast zapomniała o smutku. Nie pamiętała, kiedy ostatnio miała coś w ustach nie licząc paru jagód. Wprawdzie była Zwierzarem, ale była zbyt mała, żeby zapolować na większą zwierzynę. Ponadto w ogóle myśl o zabiciu jakiegokolwiek stworzenia przerażała ją i obrzydzała. Kiedy kobieta wyciągnęła w jej stronę kawałek sera, jabłko i pasek suszonego mięsa, schwyciła je pospiesznie, jakby obawiając się, że znikną. - Dziękuję, pani. Po tych słowach wzięła się za jedzenie, zaczynając od jabłka. Czuła okropny głód, ale postanowiła delektować się jedzeniem najdłużej, jak tylko mogła. W ten sposób mogła chociaż trochę oszukać głód. Nie wiadomo, kiedy następnym razem dostanie jeść. Schowała na razie gomółkę sera i suszone mięso do kieszeni zniszczonej sukienki, która bardziej przypominała worek. Ścisnęła łydkami boki Śnieżynki i ruszyła za Uskrzydloną, jedną ręką trzymając wodze, drugą jabłko.
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Mały wąwóz 03.12.16 20:03
/przed koronacją władcy ludzi/
Musiała odreagować i wybiegać się przed wzięciem udziału w tej całej koronacji. Truchtała zamyślona między drzewami, a Betty posłusznie człapała za nią. Nie miała nawet nastroju na polowanie, więc ignorowała każdego królika czy inne żyjątko. Nagle poczuła dziwny zapach. Niby znajomy, a niby nie. Przyspieszyła i po chwili gnała przez puszczę zostawiając Betty w tyle. Wypadła nagle na nieco bardziej otwartą przestrzeń i ujrzała tam jakiegoś skrzydlaka i dziewczynkę... ale dziewczynka pachniała zdecydowanie wilczo. Tak jak szczenięta w jej watasze. Przy okazji wydawała się dość zaniedbana. Is z początku warknęła na skrzydlatą nie wiedząc czy przypadkiem nie jest zagrożeniem dla szczeniaka, ale po chwili skarciła się za tak matczyny odruch. Opuściła ogon i polizała się po nosie patrząc na małą. Betty wyszła spomiędzy drzew stawiając ostrożnie kopytka i parskając zirytowana zapewne tym, że musiała ją gonić. Is szybko do niej podbiegła i po chwili stała za klaczą w ludzkiej postaci. Zarzuciła na siebie tylko długą do kolan koszulę, a następne szybko wyszła zza konia w stronę napotkanej dwójki. Skrzydlaka obwąchała z daleka, ale póki co zignorowała skupiając się na szczeniaku. Siedziała raptem na kucu, więc nie miała problemu by spojrzeć jej w oczy. Uśmiechnęła się wesoło. - Hej szczeniaczku. Gdzie twoja wataha... znaczy rodzina - poprawiła się bo nie każdy wilczy zwierzar musiał być tak zdziczały jak jej rodzina, prawda? Chociaż z drugiej strony... przyjęło się, że prawie każdy wilczy zwierzar to krewny. - Jestem Isabett Mihawk, a ty? - dodała bo kto wie.. może ona małej nie kojarzyła, ale ona ją tak? W końcu tata Is był alfą watahy, więc jego nazwisko mogło się czasem obić o uszy. A nawet jeśli nie to i tak spamiętanie całej rodziny byłoby ciężkie. Przypomniała sobie o uskrzydlonej, więc spojrzała na nią kątem oka nadal nieufna ale uśmiechnęła się w miarę przyjaźnie. Betty z kolei podeszła do kucyka dziewczynki i zaczęła o obwąchiwać z zaciekawieniem.
GośćGość
Temat: Re: Mały wąwóz 04.12.16 14:22
Odgryzała małe kawałeczki owocu, starając się oszukać głód. Jadła bardzo powoli, przedłużając posiłek jak najbardziej się dało. Gałęzie drzew poruszały się z szelestem, końskie kopyta zapadały się lekko w grząskie podłoże, by za chwilę stanąć na twardych kamieniach. Wtem mała usłyszała jakiś szelest. Odwróciła się w stronę, skąd dochodził dźwięk i już po chwili na drogę wyskoczył brązowy wilk. Z jego gardła wydobył się warkot. Śnieżynka ożywiona, uniosła głowę i zatrzymała się. No tak. Przed nietoperzami ucieka, ale przed wilkiem już nie. Może to dlatego, że Laoise była lykantropką i kucyk zdążył się już przyzwyczaić? Rozległ się kolejny szelest i z krzaków wychynął bułany konik. Wilk nagle odwrócił się i pobiegł w kierunku zwierzęcia. Po chwili na drogę wyszła kobieta, która jeszcze przed chwilą była dzikim zwierzęciem. Laoise patrzyła na nią, oniemiała. Jeszcze nigdy nie spotkała innego lykantropa prócz swojej matki. Oczywiście wiedziała, że gdzieś na świecie są inni przedstawiciele jej rasy, ale to nie zmieniało faktu, że była zaskoczona. - Moja mama... - urwała, spuszczając wzrok. - Nie żyje. Przez chwilę w jej oczach stanęły łzy. Otarła je wierzchem dłoni i ponownie spojrzała w szare oczy kobiety. - Laoise...Wildforest - powiedziała, lekko się wahając. Nazwisko, które wymyśliła jeszcze nie przychodziło jej naturalnie. Śnieżynka skuliła uszy, kiedy obca klacz zaczęła ją obwąchiwać. Pozwoliła jej na to, ale nie była szczególnie zadowolona. Za to sama ochoczo zapoznała się z zapachem fiordki.
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Mały wąwóz 04.12.16 16:44
Mama nie żyje? Czyli mała nie należała do watahy, a była wychowywana przez samotniczkę. Głupota. Z całym szacunkiem. Plusem watahy było to, że szczenięta zawsze miały dobrą opiekę. Jaka jej rodzina była taka była ale ją odchowali. Is zmarszczyła brwi zmartwiona i potarła nosem policzek dziewczynki w pocieszającym, wilczym geście. Była pewna, że to wilczy zwierzar albo chociaż bestia. Ale generalnie swój swego pozna. - Biedactwo.. - powiedziała, po czym cały czas patrząc na małą, pstryknęła Betty w nochala aby ta nie narzucała się nazbyt kucykowi. - Samotny wilk jeszcze przetrwa, ale szczenię... - urwała i chwilę zastanawiała się. Zabrać małą do watahy... eee... nie. Wariaci. Zjedliby jej kucyka. Druga opcja to było zabrać ją do "domu" bez pytania Harmonda.... Najlepsza. No i ewentualnie zabranie jej do wuja, ale... no... Nie wiedziała wprawdzie, że jest w ciąży, ale najwyraźniej ta działała na nią już w sposób konkretny, czyli tworząc instynkt macierzyński. - Ok Lao, mogę tak mówić? Słuchaj, co ty na to byś pojechała na razie ze mną do domu... to duży dom, ale się najesz, odpoczniesz, twój kucyk też będzie zadbany i tam pomyślimy, co dalej... Czy chciałabyś by zajęła się tobą wilcza wataha.. w sensie moja rodzina.. czy może zostaniesz ze mną, czy jacyś krewni się odnajdą, czy coś - miotała się strasznie bo w sumie nie miała wprawy w takich rzeczach, ale bardzo jej zależało, by zaopiekować się szczenięciem. Przypuszczała, że był to przymus instynktu tak silny, że była gotowa na siłę chwycić ją za skórę na karku - gdyby była w wilczej postaci - i zaciągnąć do domu. Ech te samice. I biedny Harmond.
GośćGość
Temat: Re: Mały wąwóz 04.12.16 22:07
Spięła się, kiedy nieznajoma dotknęła nosem jej policzka lecz po chwili rozluźniła się, a nawet przymknęła oczy. Brakowało jej takiej bliskości, poczucia bezpieczeństwa. Zanurzenia się w czyiś ramionach, które ochroniłyby ją przed zagrożeniami świata. Otworzyła swe duże, sarnie oczy, wpatrując się w kobietę. Z każdym kolejnym słowem Isabett źrenice dziewczynki powiększały się. - Naprawdę mogłaby pani mnie przyjąć? - spytała, a twarz jej pojaśniała. Niewiele myśląc zarzuciła chude rączki na szyi Isy i przytuliła się do niej, zanurzając twarz w jej włosy. Ogarnął ją przyjemny zapach kobiety, przywodzący na myśl domowe zacisze, trzask ognia w kominku, woń lasu. Tym razem nie udało jej się powstrzymać łez. Spłynęły po brudnych policzkach dziewczynki, mocząc koszulę Isabett.
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Mały wąwóz 04.12.16 22:17
Zamarła na moment. Ręce lekko jej się trzęsły i nie wiedziała, co z nimi zrobić. Nigdy nie miała do czynienia z dziećmi. Znaczy się zajmowała się niekiedy szczeniakami, ale głównie bawiła się i gryzła z nimi, kiedy sama był młoda. To było coś nowego. Przełknęła ślinę. Nagle zdała sobie sprawę jak bardzo osamotniona jest w Midgardzie. Pod gradem ludzkich spojrzeń pełnych obrzydzenia. Czy miała skazać to niewinne dziecko na to samo? Nie.. nie pora o tym myśleć. Zabierze ją do domu i... i zobaczy. - Tak. Zaopiekuję się tobą. A przynajmniej nie dopuszczę byś została sama bez dachu nad głową - powiedziała ciepło i pogładziła po włosach płaszczącą dziewczynkę. - Chcesz jechać ze mną na Betty? - Zapytała ciepło, bo wiedziała, że wtedy pójdzie im szybciej i kucyk bez obciążenia również szybciej pójdzie.
GośćGość
Temat: Re: Mały wąwóz 06.12.16 17:38
- Dziękuję pani - wyszeptała dziewczynka, głosikiem drżącym od wzruszenia. Puściła szyję Isy i spojrzała na swego kucyka. Śnieżynka była równie zmęczona co jej mała właścicielka. Dużo razem przeszły i obydwie były wyczerpane. Decyzja mogła być tylko jedna. W odpowiedzi na pytanie Laoise skinęła krótko głową. - Naprawdę nie wiem, jak mam pani dziękować - powiedziała, patrząc z wdzięcznością w oczy kobiety.
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Mały wąwóz 10.12.16 16:02
Pokazała w uśmiechu perliste zęby z lekkimi kłami i skinęła głową wesoło. - Mów mi Is.. ciocia Is, okej? - zaproponowała wesoło, a następnie podniosła dziewczynkę i z łatwością posadziła na Betty. Poluzowała lejce kucyka Laoise i spięła ze sznurem przy Betty na wszelki wypadek aby się nie rozdzielili. Poluzowała też popręg by nie było kucykowi niewygodnie. Następnie wskoczyła na Betty za dziewczynką i krótkim cmoknięciem spięła ją do kłusa. Szybkim, ale nie za szybkim dla kucyka, tempem wyjechały. Raz tylko jeden odwróciła się by skinąć głową na do widzenia cherubce, ale nic więcej.
Roderick jak zwykle wędrował z miasta do miasta w poszukiwaniu jakiegoś zlecenia, na którym można by było godziwie zarobić. W tych niebezpiecznych czasach powinno być sporo roboty dla najemników, a jednak mimo tego, jak na razie był bez roboty. Postanowił przejść się przez pradawną puszczę. Ktoś mu mówił że podobno niebezpieczna okolica i ludożercy się czają. Odruchowo zważył w ręce pochwę z mieczem i poprawił kaptur na głowie. W sumie dawno nie miał okazji zatopić w kimś zimnej stali, więc może w końcu będzie okazja. Było cicho, zdecydowanie za cicho. To zwykle zwiastun kłopotów, ale może to tylko jego urojenia. Jednak dla wewnętrznego spokoju pozostawał czujny, gdyby coś mu miało nagle wyskoczyć zza pleców. Usiadł przy pobliskim drzewie, by chwilę odpocząć, zamknął oczy i nasłuchiwał otoczenie, gdyby ktoś zechciał tędy przechodzić, usłyszałby.
Loki NibelungChimera
Liczba postów : 102
Temat: Re: Mały wąwóz 21.01.19 16:25
Za cicho? W środku puszczy? To albo wszystko zdechło na wieść o przybyciu Loki, albo spierdzieliło jak najdalej przed Loki. Nie trzeba bowiem nasłuchiwać by usłyszeć, jak centaurka powoli przemieszcza się przed siebie. - Do cholery jasnej, gdzie jest koniec tego pier*olonego lasu, bo mnie c*uj trafi zaraz! - Z brzmienia nieco męski i twardy oraz szorstki głos rozlegał się po puszczy. Słychać też było tętent końskich kopyt. Gałęzie trzaskały, ziemia lekko dudniła, gdy z "wdziękiem i gracją bawołu na sawannie", Loki przedzierała się przez chaszcze. Na koniec zsunęła się jeszcze do wąwozu, co sprawiło, że z wpierw wysokiej babki wystającej z krzaków, nagle zrobił się kuń z babką miast głowy, szyi itp. Centaur, jak się patrzy. Grzmotnęła mocnymi kopytami o ziemię, by złapać równowagę. - Do wszystkich ku*w z burdeli odpier*olisz ty się wreszcie ty mały upierdliwcu?! - Ryknęła nagle za siebie, na małego stworka wielkości ananasa (klik), który mościł się na jej zadzie, jakby było to miejsce do założenia gniazda. Chimera była odziana w skórzaną zbroję paskową, do tego przepasane torby podróżne, składaną włócznię z jednego boku i topór oburęczny z drugiego boku, a na plecach długi łuk i kołczan pełen strzał. Herod baba jak nic.
Forum Raashtram nazwę ma ku czci Flamberga, jest jednak autorskim dziełem twórców forum. Zawartość Raashtram należy do twórców i graczy, z kolei większość grafik, kodów itp. nie jest naszego autorstwa.