Raashtram PBF
Gdzieś w Lesie - Page 2 Q163nkp
Raashtram PBF
Gdzieś w Lesie - Page 2 Q163nkp
Witaj mój Panie
Jeśli tylko zapragniesz, świat Raashtram stoi przed Tobą otworem. Może zechcesz zostać mym Władcą? Nie obawiaj się, jeśli władza to nie to czego szukasz, to możesz przewodzić szlacheckiej rodzinie, prowadzić lokalny biznes, albo może... poszukasz miłości? Jeśli to za mało to mój brat próbuje imponować kobietom swymi wyczynami i przygodami, więc możesz jego wysłuchać.
Och... wybacz o Pani
Twa uroda onieśmiela nawet tak dzielnego rycerza, jak ja. Chcesz posłuchać o mych wyczynach? A może sama poszukujesz przygody? Moja siostra opowiada o spokojnym życiu poświęconym rodzinie i pracy, ale dla mnie życie to przygody! Odkrywanie nowych stworzeń, badanie każdego zakamarka Raashtram i świata poza nim! Walka z piratami, potworami i innymi stworami, które zagrażają tym ziemiom! Nie zwlekajmy dłużej, znalazłem już idealne miejsce na naszą wspólną przygodę.
 

Share

Gdzieś w Lesie

Idź do strony : Previous  1, 2
Anonymous
GośćGość
PisanieTemat: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie - Page 2 Empty06.10.15 22:59

First topic message reminder :



Można uznać, że miejsce to jest niezwykle piękne, ale bywa tak bardzo rzadko - a mianowicie wtedy, kiedy akurat las nie jest przykryty puchem śniegu. Wtedy życie rozkwita, a ptaki ćwierkają. Normalnie jest to jednak zwykły las iglasty, pełen odgłosów i śladów bytowania dzikiej natury. Przebiega obok jeden z głównych traktów do stolicy więc dość często można tu spotkać różne osobistości, w tym także myśliwych.
~Merida the Valkyrie




Maszerował w bliżej nieokreślonym kierunku już od godziny. Nos nie mógł go zawieść. Gdzieś w okolicy czuł coś cennego. Chyba złoto, ale Jurgen jeszcze nie był pewien, wciąż był za daleko od źródła zapachu. Poprawił pasek tobołka zarzuconego na plecy i ruszył dalej. Czuł zapach coraz wyraźniej, zaczął biec. Przebiegł przez krzaki i odbił się od czegoś twardego. Zadarł głowę do góry i spojrzał nieznajomemu w oczy.
- Co tak stoisz i się patrzysz?! Złota szukam. Wiesz gdzie je znajdę?


Ostatnio zmieniony przez Jurgen von Ehrenberg dnia 06.10.15 23:07, w całości zmieniany 1 raz

Narsha MorgranTytan
Liczba postów : 27
AutorWiadomość
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie - Page 2 Empty28.02.19 18:13

Zachowanie towarzysza bywało dla Narshy dość kłopotliwe. Orczyca nie wiedziała, jak go traktować. Z jednej strony miała do czynienia z istotą niezwykle rozumną, która doskonale potrafiła pojmować otaczający ją świat, z drugiej - ze zwierzęciem, często oddającym się swoim prymitywnym instynktom. Coś, co dla Lupusa potrafiło być naturalne, wywoływało u dziewczyny mieszane odczucia. Różnica kultur była tu widoczna.
Wysłuchała uważnie tego, co ten ma do powiedzenia. Z jego ust rzeczywiście brzmiało to jak lekka hipokryzja i nawet jeśli przedstawił dość dobre argumenty, wyjaśniające taki stan rzeczy, nie zdołały one dotrzeć do jego kompanki.
- Tak jak ty należysz do mnie, tak ja przynależę do swojego ludu - odparła, biorąc się za ostatnią zdobycz. - Nie mam najmniejszego zamiaru pozostawiać swych towarzyszy. I nawet jeśli zdarzy mi się zawędrować gdzieś daleko, zawsze powrócę, gdy mój lud będzie mnie potrzebował. Mój miecz służy głównie im. To dla nich się rozwijam, to dla nich mam zamiar walczyć i to ich zamierzam chronić.
Zawód najemnika był tylko przejściowy. Tak przynajmniej planowała. Zamierzała zdobyć więcej doświadczenia bojowego, by następnie należycie służyć ojczyźnie. Ponadto wędrowanie od miasta do miasta odciążało nieco rodzinę. W końcu nie przyczyniała się do ich wydatków, a jedynie podrzucała cenne grosze, które sama w między czasie zarobiła. Jak przystało na orka - była dumna, silna i wytrwała. Nie narzekała na swój los, a czynnie działała, aby go zmienić. Dopóki młodość i zdrowie stało po jej stronie, miała na to szansę.
- Dałabym radę przy samym ognisku, ale możemy znaleźć coś, co uchroni nas przed potencjalną zmianą pogody.
Plus takie ognisko nie będzie palić się w nieskończoność. Zgaśnie, nim zdołają się obudzić. Wprawdzie ta dwójka w miarę dobrze zniosłaby takie warunki, ale po co ryzykować? Pogoda potrafiła być kapryśna. Jeżeli chcieli postarać się o schronienie to najlepiej teraz, póki mieli ku temu możliwości. Później zrobi się już tylko ciemniej.
- W sumie... Jak to jest z tobą? - zapytała po chwili. - Nie masz miejsca, do którego chciałbyś wrócić?
Lupus Fael
Lupus FaelLykantrop
Liczba postów : 23
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie - Page 2 Empty01.03.19 19:28

Różnica kultur była ewidentna, ale czy to właśnie ta różnica nie jest świetnym budulcem na trwałą relację? Znalezienie złotego środka łączącego to, co najlepsze z obu kultur? Takie relacje choć niekiedy bywają trudne, są budujące i trwałe, a to jest niezwykle ważne szczególnie w podróżach!
Westchnął ciężko, kiedy zauważył, że nie przekonał orczycy do swoich argumentów. Cóż... Nie był dyplomatą, był zwykłym myśliwym, do tego zezwierzęconym w większym stopniu od większości innych ras, więc miał prawo być niedoskonały w perswazji. Patrzył siłą rzeczy na jej ręce, kiedy jadła zająca, od razu miał w myślach wyczyszczenie jej dłoni, takie ot instynktowne podejście... - Zamiary szlachetne, ale kiedy będziesz wiedziała, że zrobiłaś coś dobrego, jak nie dożyjesz chwili, kiedy zobaczysz, że Twoja praca dała cokolwiek. - Podszedł do niej, obiema rękami przytrzymał przy ramionach, spojrzał orczycy w oczy zatroskanym spojrzeniem. - Nie umieraj młodo, nie warto... Ale jeśli jednak nie przekonam Cię do zmiany, szanuję Twoją decyzję i będę Ciebie w niej wspierać, możesz na mnie liczyć ZAWSZE. - Westchnął nieco, delikatnie się uśmiechnął, a potem się od niej nieco oddalił, żeby nie czuła się skrępowana. Kiedy zasugerowała postawienie jednak jakiegoś prowizorycznego schronienia, to nie ciągnął więcej jej tematu wstał, otrzepał się z kurzu i powiedział cichym głosem - Wykorzystam skóry i postawię Ci namiot, żeby Cię nie zawiało w nocy. - I wtedy ruszył z przygotowaniami, szukał odpowiedniego drewna, równej nawierzchni, a jeśli było trzeba, pozbył się resztek śniegu, a w międzyczasie rozmawiał. - Jestem koczownikiem. Mój dom w Midgardzie opuściłem na dobre po śmierci ojca. Zmarł podczas polowania, widząc jego śmierć martwię się o Ciebie, Narsho... W tej chwili nie mam takiego miejsca, do którego chciałbym wrócić, moje miejsce jest przy Tobie, pójdę za Tobą wszędzie. - Odpowiedział mimo wszystko zadowolony z takiego stanu rzeczy. Mocno podkreślał, jak bardzo się troszczył i martwił o orczycę, zależało mu na niej ewidentnie, co zresztą też było widać, kiedy możliwie jak najstaranniej próbował zrobić chociaż namiastkę namiotu.
Narsha Morgran
Narsha MorgranTytan
Liczba postów : 27
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie - Page 2 Empty01.03.19 20:28

Podobno przeciwieństwa lubiły się przyciągać. Niestety potrafiły dzielić równie sprawnie, co tworzyć więzi. W tym przypadku jeszcze do podziału nie doszło. Ale co takiego może przynieść przyszłość? Jakie figle spłata im zmienny niczym pogoda, los? Nikt nie mógł być tego pewien. Zwłaszcza, że lubił zaskakiwać.
Patriotyzm szesnastolatki zdecydowanie górował nad innymi zachowaniami. Tłumił także typowo kobiece uczucia. Choć z drugiej strony, Lupus miał do czynienia z orczycą. Dumną i silną przedstawicielką Tytanów. Która de facto nie przywykła do tego, aby ktoś wokół niej skakał. Ich wychowanie bywało naprawdę specyficzne. Ale czy ten się już o tym nie przekonał?
- Nie muszę tego widzieć. Wystarczy mi sama świadomość - odparła spokojnie, po czym spojrzała mu prosto w oczy. Jego gest był niespodziewany. - Mojej decyzji nie zmienisz. Nie zamierzam jednak umierać. Nie teraz i nie tak po prostu.
Była spokojna, kiedy to mówiła. Jak jednak zachowa się w sytuacji, która odzwierciedli to, o czym przed chwilą rozmawiali? Tak czy inaczej, wydawała się pewna swych słów. I nawet urocze wyznania Lupusa nie wpłynęły na jej decyzję. Mężczyzna musiał się z tym pogodzić. Chciał tego czy nie, takie były realia.
- Nawet na samo dno piekła, kiedy o to poproszę? - zapytała niespodziewanie.
Sama na spokojnie zajęła się swoim posiłkiem. W przeciwieństwie do towarzysza, nie śpieszyła się z kolacją. Wolała poczuć ją w ustach i co ważniejsze - żołądku. Lupus pod tym względem bywał jak pies, potrafił błyskawicznie uporać się z jedzeniem. Nawet Narsha nie była w stanie go przebić.
- Postaram się nie zginąć - dodała nagle, odkładając obgryzione resztki zająca. - Śmierć z honorem to jedno, a bezmyślne podkładanie się pod topór - drugie. Jeżeli moja ojczyzna będzie mnie potrzebować, wspomogę ją całą swoją mocą.
I nie chodziło jej tu jedynie o ochronę bliskich. Pragnęła bronić całego ludu. Nawet osób, których nigdy wcześniej nie widziała. Przywykła już do takiego stanu rzeczy, gdzie wszyscy działali jak trybiki w wielkiej machinie*
Lupus Fael
Lupus FaelLykantrop
Liczba postów : 23
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie - Page 2 Empty01.03.19 23:33

Owszem, potrafiły dzielić, ale sztuką w budowaniu relacji jest przezwyciężyć przeciwieństwa i zrozumieć siebie nawzajem. Tak czy inaczej tylko proza życia pokaże, co się wydarzy.
Patriotyzm był może i godny podziwu, ale w mniemaniu Lupusa zbyt skrajny, oczywiście, jak wspominał wielokrotnie, uszanuje jej decyzję odnośnie tego, jak dziewczyna planuje swoje życie. Zresztą on sam nie był jakąś osobą sukcesy, więc kim on był, żeby doradzać, prawda? Był raptem jej psem... Albo mężczyzną... Trudno powiedzieć, sami rozumiecie...
- Cieszę się w takim razie, że nie pali Ci się umierać, Narsho. - Odetchnął mimo wszystko z ulgą, mimo jej uporu i twardości w postawie, przynajmniej w tym względzie nie była zaślepiona, a to bardzo dużo.
- Nawet do piekła, kiedy o to poprosisz. - Odpowiedział bez wahania na jej pytanie. Oczywiście słowa słowami, a czyny swoje pokażą, ale czy Lupus nie ukazuje swojej lojalności dotychczasowo? Troszczenie się o Narshę było bardzo dużym priorytetem dla niego. Może i ona zapewniała wyżywienie, ale on ją dumnie woził, ogrzewał, czyścił, a nawet pieścił czy masował jeśli okoliczności pozwalały. - Cieszę się, że to mówisz... Jestem o Ciebie spokojniejszy. - Odpowiedział z większym uśmiechem na twarzy, a potem dumnie ogłosił, że namiot jest gotowy - Sprawdź czy wszystko gra. - Dodał zadowolony, oczywiście namiot taki zrobił, żeby i on mógł tam wejść zmieniony w zwierza, by zadbać o ciepełko Narshy. - Dołożę do ogniska, by nie zgasło. - Odparł, a potem wrócił do orczycy, żeby sprawdzić, co u niej.
Narsha Morgran
Narsha MorgranTytan
Liczba postów : 27
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie - Page 2 Empty02.03.19 19:04

Sama w swym patriotyzmie nie widziała niczego niezwykłego. Była to dla niej rzecz normalna, która przychodziła jej tak naturalnie, jak Lupusowi lizanie rąk. Przynajmniej jej towarzysz akceptował to skrajne, aczkolwiek wciąż zwyczajne dla Orczycy, zachowanie.
- Wciąż nie mam potomka - odparła spokojnie.
Mówiła poważnie? Żartowała? Lupus sam musiał dojść do tego, czy przed ryzykownym działaniem, orczycę chronił tylko i wyłącznie fakt, że wciąż nie miała dziecka, które zajęłoby jej miejsce i przysłużyło się ojczyźnie.
- Dlaczego więc, tak trudno ci to zrozumieć? - zapytała, patrząc mu prosto w oczy.
Jaka była pomiędzy nimi różnica? Jedyną wyraźną okazywał się fakt, że Lupus gotów był zginąć za jedną osobę, a ona za tysiące istnień. A tak? Czy przed chwilą sam nie mówił, iż jego dom jest przy niej? Jej z kolei znajdował się w Mor Khazgur. Rzeczą normalną jest ochrona tego, co dla serca cenne. Tak było, jest i będzie. Ta dwójka jest idealnym przykładem na to, że ten fakt nigdy się nie zmieni. Niezależnie od pochodzenia czy wychowania. Pytanie tylko, co dla tych osób jest cenne.
- Nie musisz się o mnie aż tak zamartwiać. Nie jestem ze szkła.
Może i była bardzo młodą osobą, wciąż jednak przynależała do dumnych orków. Na całe szczęście zdążyła poznać Lykantropa na tyle, aby nie uznać jego zatroskania za obelgę. Wszak kto jak kto, ale on potrafił pochwalić jej siłę i umiejętności bitewne. Gdyby było inaczej, zapewne oburzyłaby się już przy rozmowie o noszeniu drewna.
Słysząc jego słowa, wstała miejsca i obejrzała uważnie rozstawiony namiot.
- Wygląda na solidny - skomentowała, sprawdzając jeszcze wiązanie.
Miejsce na nocleg już mieli, co do samego ogniska, pokiwała towarzyszowi głową. A niech się pali.
- Trzeba pozbyć się jeszcze tego króliczego truchła, bo ściągniemy do swojego obozowiska jakiegoś padlinożercę - dodała, przeciągając się leniwie.
Lupus Fael
Lupus FaelLykantrop
Liczba postów : 23
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie - Page 2 Empty02.03.19 23:09

Rzeczywiście porównanie jest jak najbardziej poprawne, niemniej jak Narsha zdążyła zauważyć, nie tylko rączki Lupus był gotów czyścić. Warto zaznaczyć, że nawet jeśli ich zwyczaje są dziwne z ich perspektywy, to szanują je, prawda? To jest jak by nie było piękne na swój sposób jeśli ktoś to potrafi docenić i w tej zgodzie mieć trwałą relację.
Zaskoczył się słysząc jej wspominkę o potomku, w głowie od razu naroiło się wiele dziwnych myśli i szczerze mówiąc nie był zbyt pewien, jak odpowiedzieć, więc odpowiedział tak, jak uważał, że ma to sens z jego strony. - Nie masz potomka... Czyli rozumiem, że szukasz materiału na ojca dla przyszłego potomka? Na pewno masz w głowie obraz kim powinna być ta osoba. - Zapytał z zaskoczeniem w głosie, może i w jakimś tam stopniu zastanowił się czy orczyca patrzyła na niego potencjalnie w taki sposób, ale też wyczuć można było pewne... Poczucie zagrożenia, co było do przewidzenia. Poszukiwania materiału na ojca dla potomka budzi obawy u Bestii czy nie zostanie porzucony, bądź potraktowany drugorzędowo. Pytanie o najwyższe wartości każdej z tych osób jest trudne... Ale z całą pewnością potrafi dużo oddać. Odpowiedź Lupusa na pewno nie byłaby zaskoczeniem, gdyby odparł, że bezpieczeństwo i szczęście Narshy jest jego priorytetem, dlatego też trwał. Trwał nieustannie. - Przejmuję się, jeśli chodzi o Ciebie. Wiem, że nie jesteś ze szkła, ale czuję się wobec Ciebie zobowiązany, siłą rzeczy się martwię o swoją Panią. - Odparł bezwstydnym głosem podkreślając, jak normalne to było dla niego. Podbudowa ega narasta... - Masz rację, pozbędę się ciał. Zostało chyba jeszcze kilka skór, żeby wyłożyć jakieś bardziej sfatygowane na podłogę, jeśli chcesz. - Odparł spokojnym głosem i zajął się utylizacją trucheł. - W każdym razie cieszę się, że namiot odpowiada. Dobrze by było już w sumie wejść do środka, światło ogniska powinno nieco jeszcze oświetlić wnętrze. - Dodał, a potem obserwował orczycę czekając na wyraźny sygnał, że ma przyzwolenie wejścia, w końcu namiot był budowany z myślą o Narshy, nie miał pewności czy może tam wejść i potem zostać na przykład jako poduszka i ogrzewacz.
Jak widać, Lupus... Był specyficzny i specyficznie postrzegał orczycę, ale to zderzenie obyczajów jest jakże urocze, nietypowe i budzące ciekawość, co dalej między nimi się wydarzy...
Narsha Morgran
Narsha MorgranTytan
Liczba postów : 27
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie - Page 2 Empty03.03.19 21:19

Nawet jeśli Tytanka akceptowała odmienne poglądy swego towarzysza, nie we wszystkich kwestiach potrafiła być równie tolerancyjna. Wszak kto zgadzałby się na działanie, które byłoby dla niego szkodliwe, tylko dla samego poszanowania cudzej kultury? Gdyby Lupus postanowił mordować młodych tytanów, bo tak nakazuje mu jego tradycja, na poparcie ze strony dziewczyny nie miałby co liczyć. Na całe szczęście, w tym gronie nie było takich jednostek.
Tak jak samo wspomnienie o potomku zaskoczyło Lupusa, tak jego odpowiedź zdziwiła szesnastolatkę. Najwyraźniej nie spodziewała się dalszego drążenia tematu. A może w jakimś stopniu wyczuła jego niepokój?
- Jeszcze nad tym nie myślałam - przyznała. - Najpierw wypadałoby zatroszczyć się o godne warunki do życia. Fakt, mogłabym przekazać dziecko w ręce jakiegoś klanu, ale choć jedno chciałabym mieć na wyłączność, jeżeli wiesz, co mam na myśli...
Przerwała na chwilę, aby zastanowić się nad kolejną odpowiedzią.
- Na pewno byłby to Tytan. Dobrze zbudowany, zaradny, pobożny... Może nawet jakiś chłop?Ci nie boją się pracy czy obowiązków. Mielibyśmy razem trójkę, może czwórkę dzieci. To dość bezpieczna liczba pociech... No i myśl o własnej ziemi też nie jest taka zła. Nawet, jeśli preferuję pomagać ojczyźnie za pomocą miecza.
Lupus w oczach orczycy nie był nawet kandydatem do stosunku, a co dopiero na ojca jej dziecka. Jego zwierzęce zachowania, choć akceptowane przez dziewczynę, przekreślały jego kandydaturę. Odbycie stosunku ze zwierzęciem było dla Narshy odpychające. Lupus z kolei znajdował się gdzieś pomiędzy towarzyszem, a pupilem. Sam doprowadził do takiego stanu rzeczy, jednocześnie wywołując niemały chaos w głowie Orczycy. Ta bowiem nie wiedziała, jak go traktować. Prędzej czy później zadecyduje, ale gdy dokona wyboru, nie będzie już odwrotu.
- Rozumiem. Tylko staraj się nie traktować mnie jak jakiegoś delikatnego kwiatuszka. Bardzo tego nie lubię - ostrzegła.
W końcu należała do dumnego ludu. Ludu, który nie traktował kobiet jak czegoś gorszego. Chciała nosić zbroje - nosiła, pragnęła ćwiartować innych ciężkim mieczem - ćwiartowała. Kultura Tytanów w żadnym stopniu nie ograniczała jej rozwoju.
- Podłożem zajmę się osobiście - oznajmiła.
I tak też uczyniła. Pozostałymi skórami wyścieliła zbudowane schronienie, aby nie leżeć na chłodnej ziemi i poczęła ściągać zbroję. W końcu nie pójdzie w niej spać.
- Coś czuję, że dziś usnę niewyobrażalnie szybko - przyznała.
Nie mieli zbyt dużo rozrywek. Pozostawała im jedynie zwyczajna pogawędka, z racji na nastawienie Orczycy do swojego towarzysza. Gdyby był mniej zwierzęcy, kto wie, czy nie urozmaiciliby sobie nieco tej nocy. A tak? Zdani byli na klasyczne rozmowy. Niemniej jednak Narshy to nie przeszkadzało.
- Sprawdź jeszcze, czy Ascalos jest dobrze uwiązany - poprosiła.
Sama z kolei zaczęła przygotowywać się do snu. Choć zbroję ułożyła nieco dalej, wciąż trzymała miecz blisko siebie. Teraz pozostało jej już jedynie czekać na towarzysza. Jeżeli sam postanowił zajrzeć do schronienia, Narsha poklepała miejsce obok siebie, aby zachęcić go do wejścia.
Lupus Fael
Lupus FaelLykantrop
Liczba postów : 23
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie - Page 2 Empty10.03.19 2:11

- Rozumiem... - Skwitował odpowiedź o dziecku, a potem uciekł w stronę własnych myśli, by przetworzyć odpowiedź Narshy w swojej głowie, a rozmyślania były niemałe, niemniej wniosek z tych rozmyślań... Zostanie ujawniony z czasem. Tak czy inaczej, to, jak był postrzegany nie do końca wiedział, więc miał błogosławieństwo niewiedzy, może właśnie to błogosławieństwo sprawi, że późniejsze jego zachowanie odmieni postrzeganie Narshy? Wszystko czas pokaże. Póki co jest wielka niewiadoma.
- Nadal się przyzwyczajam. - Uśmiechnął się delikatnie, kiedy usłyszał uwagę na temat tytanicznej specyfika, by potem zająć się Ascalosem. Dopilnował, żeby zwierzę nie uciekło za szybko. Porozmawiał z nim jak swój ze swoim oczywiście niezupełnie się rozumiejąc, niemniej uspokoił zwierza na tyle, ile potrafił.
Ochoczo wszedł do namiotu pozostając w ludzkiej formie ze względu na chęć rozmowy. Może i w tym momencie orczyca nie przewidywała niczego poza rozmowami, no ale nigdy nie można powiedzieć "nigdy". Nie wiadomo, co się wydarzy. Wiele może się zmienić. Upewnił się, że namiot był dobrze skryty i potem usiadł obok orczycy na wskazanym miejscu, ale widząc jej ułożenie uznał, że położy się obok i ją obejmie, żeby ogrzać. Nie ukrywał zaskoczenia, kiedy nie krępowała się przy nim zbytnio, kiedy pozbyła się całej zbroi, miło było widzieć takie zaufanie. Po raz ostatni upewnił się, że osłona jest wystarczająco trwała, położył się i szepnął w kierunku orczycy. - Ciepło tu, kiedy jest to wszystko powykładane skórami. Miła odmiana. Polowania się opłaciły nawet teraz. - Uśmiechnął się delikatnie i możliwie jak najwięcej dogrzewał Narshę swoim ciałem i objęciem, o ile na to pozwoliła.
Mistrz Gry
Mistrz GryKonto Mistrzów Gry
Liczba postów : 771
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie - Page 2 Empty10.03.19 10:57

Dzień dobry, tu Wasz przyjaciel, Mistrz Gry...

Być może i lato w Utgardzie jest ciepłe. Ale słowo "ciepłe" jest raczej zarezerwowane dla mieszkańców - wychowanych tutaj i zahartowanych. A nawet, gdy mówią "ciepłe" to i tak wiedzą, że trzeba się pilnować i uważać. Zwłaszcza, gdy jeszcze wieczorami pada deszcz, a potem nad rankiem zmarza.
Ciepło. Aż pod nosem skrzepło. Nawet Tytani wiedzieli, że na zewnątrz - nawet w namiocie - nigdy nie śpi się bez części ubioru. Nie każdy też wozi ze sobą setki futer by się ogrzać (no heloł, jak).

Reasumując. Lupus, twój ludzki tyłek zaczął marznąć bardzo szybko. Jesteś lykantropem. W ludzkiej formie nie chroni cię futro, a nie jesteś przyzwyczajony do takiej pogody. Toteż nie ważne jakbyś mocno tulił się do Narshy - o ile ona serio pozwala byś szturchał ją drągiem przez noc - to i tak i tak marzniesz i to cholernie.
Narsha Morgran
Narsha MorgranTytan
Liczba postów : 27
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie - Page 2 Empty15.03.19 13:43

Dziewczyna przez chwilę milczała, dając mężczyźnie czas do namysłu. Sama nie zagłębiała się dłużej w wypowiedziane przez siebie słowa. Była w nich sama szczerość, toteż zapytana o to ponownie, tylko by je powtórzyła.
- A jak jest z tobą? - zapytała w końcu.
Nie zdawała sobie sprawy z tego, ile pytań zrodziło się w głowie towarzysza przez poruszony wcześniej temat, który na swój sposób postanowiła kontynuować. Pytanie zrodziło się z czystej grzeczności, nie ciekawości. Niemniej jednak, pozwalało ono bliżej poznać rozmówcę. W końcu wciąż tak mało o sobie wiedzieli.
- U was jest inaczej?
Tym razem przez dziewczynę przemówiła czysta ciekawość. O ile zdawała sobie sprawę, przynajmniej w tym mniejszym stopniu, z różnic pomiędzy mieszkańcami poszczególnych sfer, tak nigdy nie zastanawiała się nad sprawami Bestii. Sądziła, że im bliżej jest do Tytanów niż innych ras. Przynajmniej pod tym względem.
Owszem, orczyca nie czuła przy mężczyźnie krępacji z racji na jego specyficzne nastawienie do eksponowania ciała. Traktując swą nagość jako coś normalnego i naturalnego, przyzwyczajał Narshę do takiego myślenia. Niemniej jednak taka bliskość nie odpowiadała dziewczynie, przynajmniej nie w chwili obecnej. Z tego też względu, ostrożnie wyswobodziła się z jego objęć, utrzymując kontakt wzrokowy.
- Owszem, mimo wszystko, nie przyzwyczajaj się do takich wygód. Z częścią towaru będziemy musieli się pożegnać.
Lupus Fael
Lupus FaelLykantrop
Liczba postów : 23
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie - Page 2 Empty15.03.19 23:11

Chłód zaczął dawać się we znaki. Niestety. Nie było to zbyt dobre miejsce na rozmowy, dlatego też... Będzie pewnie musiał się przemienić, póki może. Niemniej... - Szczerze mówiąc nie myślałem nad tym. Żeby była charakterna i zaradna, po prostu. Żeby ze mną wytrzymała. - Uśmiechnął się delikatnie, a potem rzeczywiście nieco przesadził, toteż oddalił się bardziej, żeby nie zrobić ruiny z namiotu w trakcie przemiany, która za chwilę nastąpi. - Opowiem Ci później, nie doceniłem chłodu Utgardu... - Wrócimy do tego innego dnia. - Puścił oczko orczycy i tym, sprytnym sposobem wybronił się z niezręcznej sytuacji. Jeśli namiot był za mały, żeby go zmieścić, wyszedł przed nie i usadowił się przy ognisku pilnując nie tylko ich dorobku dotychczasowego, ale i bronił miejsca, gdzie spała właścicielka.
Sponsored content
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie - Page 2 Empty

Gdzieś w Lesie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Raashtram PBF :: Sfera Utgard :: Mor Khazgur ~ Tytani :: Tereny Rasy-

Forum Raashtram nazwę ma ku czci Flamberga,
jest jednak autorskim dziełem twórców forum.
Zawartość Raashtram należy do twórców i graczy,
z kolei większość grafik, kodów itp. nie jest naszego autorstwa.