Raashtram PBF
Gdzieś w Lesie Q163nkp
Raashtram PBF
Gdzieś w Lesie Q163nkp
Witaj mój Panie
Jeśli tylko zapragniesz, świat Raashtram stoi przed Tobą otworem. Może zechcesz zostać mym Władcą? Nie obawiaj się, jeśli władza to nie to czego szukasz, to możesz przewodzić szlacheckiej rodzinie, prowadzić lokalny biznes, albo może... poszukasz miłości? Jeśli to za mało to mój brat próbuje imponować kobietom swymi wyczynami i przygodami, więc możesz jego wysłuchać.
Och... wybacz o Pani
Twa uroda onieśmiela nawet tak dzielnego rycerza, jak ja. Chcesz posłuchać o mych wyczynach? A może sama poszukujesz przygody? Moja siostra opowiada o spokojnym życiu poświęconym rodzinie i pracy, ale dla mnie życie to przygody! Odkrywanie nowych stworzeń, badanie każdego zakamarka Raashtram i świata poza nim! Walka z piratami, potworami i innymi stworami, które zagrażają tym ziemiom! Nie zwlekajmy dłużej, znalazłem już idealne miejsce na naszą wspólną przygodę.
 

Share

Gdzieś w Lesie

Idź do strony : 1, 2  Next
Anonymous
GośćGość
PisanieTemat: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty06.10.15 22:59



Można uznać, że miejsce to jest niezwykle piękne, ale bywa tak bardzo rzadko - a mianowicie wtedy, kiedy akurat las nie jest przykryty puchem śniegu. Wtedy życie rozkwita, a ptaki ćwierkają. Normalnie jest to jednak zwykły las iglasty, pełen odgłosów i śladów bytowania dzikiej natury. Przebiega obok jeden z głównych traktów do stolicy więc dość często można tu spotkać różne osobistości, w tym także myśliwych.
~Merida the Valkyrie




Maszerował w bliżej nieokreślonym kierunku już od godziny. Nos nie mógł go zawieść. Gdzieś w okolicy czuł coś cennego. Chyba złoto, ale Jurgen jeszcze nie był pewien, wciąż był za daleko od źródła zapachu. Poprawił pasek tobołka zarzuconego na plecy i ruszył dalej. Czuł zapach coraz wyraźniej, zaczął biec. Przebiegł przez krzaki i odbił się od czegoś twardego. Zadarł głowę do góry i spojrzał nieznajomemu w oczy.
- Co tak stoisz i się patrzysz?! Złota szukam. Wiesz gdzie je znajdę?


Ostatnio zmieniony przez Jurgen von Ehrenberg dnia 06.10.15 23:07, w całości zmieniany 1 raz
Anonymous
GośćGość
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty06.10.15 23:11

Siedział w krzakach od jakiegoś czasu oczekując zwierzyny. Musiał, bowiem upolować coś więcej niż tylko królika, który padł ofiarą jego pułapki. Nagle zauważył sarnę, błądzącą najwyraźniej w poszukiwaniu jedzenia. Nieco wychylił włócznie gotowy do rzutu, kiedy nagle poczuł lekkie uderzenie w tyłek. Prędko obrócił oblicze, ale nikogo nie dostrzegł. Dopiero kiedy usłyszał głos, schylił głowę. Zdziwił go widok podziemnego, lecz tego nie dał po sobie poznać. Wciąż mając poważną minę rzekł:
- Złota? A skąd mam, to wiedzieć krasnalu? Jednak teraz bardziej mnie martwi, to czy odnajdę przed zmrokiem tę sarnę, którą mi spłoszyłeś swym sapaniem. - Rzecz jasna nadal pozostawał poważny.
Anonymous
GośćGość
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty06.10.15 23:29

Jurgen poczuł się winny. No, ale złoto, przecież wyczuł złoto. Nie może teraz tak porzucić tego tropu... Ale też spłoszenie sarny nastąpiło z jego winy, powinien pomóc nieznajomemu. Chyba tak postąpi. Tak, właśnie tak postąpi. Westchnął.
- No dobra, pomogę ci wytropić tę sarnę, mimo, że nie jestem dobry w tropieniu zwierząt. Przy okazji jak się nazywasz? - zapytał wciąż zadzierając głowę do góry. - Ja jestem Jurgen, Jurgen von Ehrenberg.
Anonymous
GośćGość
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty07.10.15 16:05

Jakiś krasnal miałby mu pomóc w poszukiwaniu sarny? Przecież on sapie na połowę lasu. Mimo wszystko postanowił przyjąć pomoc. Przecież taki poszukiwacz złota musiał zwiedzić wiele miejsc. Może nawet dowie się nieco więcej o innych krainach. Kto wie, taka wiedza zawsze może się przydać, do wędrówki, którą planuje.
- Nazywam się Morghul, czasem mówią mi "góra" , ale raczej domyślasz się dlaczego. Więc, chodź Jurgenie. Pójdziemy po śladach, jednak spróbuj nie wydawać zbędnych odgłosów. - Odwrócił ponownie oblicze maszerując ku miejscu, gdzie wcześniej stała sarna. Trzeba przecież od czegoś zacząć.
Anonymous
GośćGość
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty07.10.15 17:46

Może i sapie na połowę lasu, ale kiedy przyjdzie mu gonić sarnę, co oczywiście nie jest dobrym pomysłem, to sarna pierwsza się zmęczy. Ciekawe kiedy Góra zorientuje się, że Jurgen mu tylko zawadza. Może sam powinien mu to powiedzieć. Nie! Pomogę mu tak czy siak, choćbym miał ganiać tę sarnę z toporem, to to zrobię. Komentarz o zbędnych odgłosach skwitował jedynie prychnięciem, a następnie ruszył za olbrzymem, pobrzękując cicho zbroją płytową. Próbował wypatrywać śladów, których to poszukiwał myśliwy, ale zapewne przeoczyłby je nawet, gdyby były to ślady jakiegoś olbrzymiego zwierzęcia, a co dopiero sarny...
- I co? Widzisz tu jakieś ślady? - zapytał rozglądając się dookoła.
Anonymous
GośćGość
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty07.10.15 21:19

Krasnal nawet będąc bardzo niskim nie widział śladów. Nieco go, to rozbawiło, ale nie, aż tak aby się uśmiechnąć. Przystanął patrząc dookoła. Chwilę później przykucnął sprawdzając ślady. Nadal górował nad podziemnym.
- Hmmmm, dobrze, że jest tu ten śnieg, biegła na północ. Tam, też się udamy Jurgenie. Sądzę, iż jest niedaleko. Pewnie wciąż szuka jedzenia. Potem trza będzie zawlec ją do chatki. Przy okazji jeśli będziesz chciał mi nadal towarzyszyć, zjemy coś ciepłego i dobrego. Zakładam, że trochę już siedzisz w lesie więc, zgłodniałeś.
Anonymous
GośćGość
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty07.10.15 21:55

Nord przykucnął. Jurgen wytrzeszczył gały ze zdziwienia, cholerny olbrzym nawet w kuckach był wyższy. Też przykucnął udając, że widzi te oczywiste ślady w śniegu, bo jak stał, a Nord kucał, to wyglądali komicznie.
- To ruszajmy, nie ma czasu do stracenia. A czymś ciepłym oczywiście nie pogardzę, bo to co ostatnio jadłem ciężko było nazwać ciepłym posiłkiem - razem ruszyli zapolować na sarnę. Podziemny oczywiście nieco z tyłu, ponieważ troszkę hałasował zbroją.
Anonymous
GośćGość
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty07.10.15 22:28

Szli sobie przez lasek, a Morghul wciąż poszukiwał coraz, to nowych śladów jego sarny. Później mijali rozkopaną górkę, którą i tak pokrył śnieg. Właśnie wychyli głowę, by szybko ją cofnąć. Dał znak podziemnemu, aby stanął. Sarenka cicho zajadała kawałki trawy w miejscu gdzie akurat stopniał śnieg. Wyskoczył prędko, od razu wymierzając precyzyjny rzut włócznią. Zwierze jęknęło, padając martwe. Podszedł bliżej wyciągając broń i wbijając w ziemie. Dobył sztyletu, lada moment patrosząc zwierzę.
- Wilki zajmą się resztkami. - Całą resztę przerzucił przez ramię maszerując drogą ku swojej chatce. - No lada moment będziemy u mnie. - Pół godziny później oboje stali obok chatki Morga.
- Brack!!! Weź tę sarnę i powieś tam gdzie zawsze, a potem pójdź po tego królika w pułapce, bo zapomniałem o nim. A i to jest Jurgen. - Kuzyn góry przywitał podziemnego ruszając chwilę później, wykonywać swoje obowiązki. Tołdi wyskoczył drzwiami, oglądając nowo przybyłego. Stanął na dwóch nogach opierając łapy o barki krasnala. Polizał Jurgena po pysku i znów przybrał tradycyjną postawę, dając do zrozumienia, iż nie pogardzi głaskaniem.
- To mój pies Tołdi. Chodź Jurgenie coś zjemy. - Będąc już w domu zapytał - Przybyłeś tylko w poszukiwaniu złota?
Shinera Kahrastae
Shinera KahrastaeLykantropka
Liczba postów : 773
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty07.10.15 22:32

NOTKA MG

Temat pusty


Ostatnio zmieniony przez Mavis De Andervell dnia 05.03.19 9:39, w całości zmieniany 1 raz
Lupus Fael
Lupus FaelLykantrop
Liczba postów : 23
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty24.02.19 20:49

Lupus świadomie wybrał życie u boku Narshy. Czy żałował tego? Mimo wszystko raczej nie, jest dobrą towarzyszką podróży, zapewnia mu przygody, towarzystwo, karmi go, co prawda on też w zamian pozwala jej korzystać z jego formy zwierzęcej i zdolności z nią związanymi, ale można śmiało powiedzieć, że ich układ jest... Obopólnie korzystny, poza tym dług wdzięczności jest czymś, co mimo wszystko stanowi solidne fundamenty pewnych więzi, a lykantrop taki jak Lupus mimo zniesienia tego zwyczaju, respektuje mocno prawo własności ofiarowując siebie orczycy w ramach podziękowania za uratowane życie. Była tego z całą pewnością świadoma.
Tak czy inaczej podróż zaprowadziła ich do lasów Utgardu, gdzie postanowili rozbić tymczasowy obóz, postawić ognisko, namiot i tak dalej, wiadomo. Lupus z racji tego, że był wytrzymały i silny, za nic miał pogodę, która miała miejsce, w nagim, ludzkim ciele zresztą szybko się ogrzewał, kiedy fizycznie wykorzystywał swoje ciało w celu pozyskania drewna opałowego, Narsha zresztą kto wie, może już była przyzwyczajona, że ten oto jegomość z racji swojej zwierzęcej natury ograniczał noszenie odzieży możliwie jak najwięcej, dobrodziejstwo inwentarza, hm?
- Dobra, to ostatnie gałązki i sucha kora, jaką udało mi się znaleźć, pora na rozpalenie ogniska, czyń honory. Upolowałaś jakieś mięsko w międzyczasie? - Uśmiechnął się lekko w stronę orczycy, która również znajdowała się w rozbitym obozie. Nie miał pewności czy gdzieś poszła, kiedy organizował drewno czy czekała na niego. Tak czy inaczej wieczór z całą pewnością nie będzie nudny, hm?
Narsha Morgran
Narsha MorgranTytan
Liczba postów : 27
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty24.02.19 21:31

- Niewielką zdobycz, ale powinna wystarczyć - odparła, pokazując trzy ubite zające.
Dla orczycy, ognisko było jedynie źródłem światła. Nie odczuwała chłodu Utgardu i nie musiała korzystać z ciepła płomieni, by przygotować posiłek. Tylko, że tym razem nie była sama. Miała towarzysza podróży, który nie był tak bardzo przystosowany do surowych warunków Mor Khazgur, jak sami Tytani.
Jego nagość i dość specyficzne podejście do odzieży, nie stanowiło dla najemniczki problemu. Przywykła już do nietypowego, przynajmniej według niej, zachowania towarzysza. Czas, który ze sobą spędzili, choć wciąż niewielki, zdecydowanie wystarczył, aby przestała zwracać na to większą uwagę.
- Nie jest ci zimno? - zapytała, rozpalając ognisko. - Mogę dać ci jakieś ubranie.
Może będzie za małe, jednak to wciąż lepsza alternatywa niż marznięcie.
Ciepły, jasny płomień rzucił nieco światła na ponury las. Od razu zrobiło się znacznie cieplej. Dziewczę odeszło na chwilę od ognia, aby odebrać od Ascalosa nóż, którym zamierzała oddzielić skórę od mięsiwa.
- Jutro powinniśmy być już w mieście. Może uda nam się znaleźć kilka naprawdę dobrze płatnych zleceń.
Przy okazji sprzedadzą graty, które nazbierali podczas swojej podróży. W tym skóry swojej dzisiejszej kolacji.
Lupus Fael
Lupus FaelLykantrop
Liczba postów : 23
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty24.02.19 21:46

- W sam raz za zaspokojenie pierwszego głodu. - Zaśmiał się lekko. Był w końcu lekkim żarłokiem, lubił dobrze zjeść, a taki zająć to był dla niego bardziej lekkim wypełniaczem dla żołądka, no ale lepszy rydz, niż nic!
Szczerze powiedziawszy Lupus niespecjalnie przejmował się tym czy kogoś krępuje swoimi zwyczajami czy nie, ale na szczęście dobrze się złożyło, że orczyca przywykła do jego obecności i obyczajów. Z całą pewnością przyda się to na przyszłość.
- Wolałbym nie, ale coś na siebie zarzucę, żeby nie zmarznąć, posiedzę z Tobą, pogadam, a po kolacji przemienię się już bliżej pory snu, to wtedy nie zmarznę. - Odparł, a potem przypatrywał się skórującej najemniczce, kiedy wysłuchiwał jej sugestii odnośnie dalszych planów. - Przy okazji moglibyśmy coś tam zjeść dobrego, dobrze wiesz, że takie zające na dłuższą metę mogą być niewystarczające dla takiego żarłoka jak ja. Wolisz wziąć zlecenie na konkretnego zwierza czy tym razem bawimy się w łowców głów? - Uśmiał się ewidentnie mając dystans do siebie, a potem pilnował płomieni, by nie przygasły, kiedy otrzymał cokolwiek do zarzucenia. - Swoją drogą Tobie nie jest zimno? Z reguły jesteś przyzwyczajona do mojej sierści i ciepłoty. - Niby ot takie spostrzeżenie, acz było jednocześnie zabawne i dwuznaczne. Pomimo swojej zwierzęcości miał też Lupus pewne instynkty, które chętnie uzewnętrzniał. Nigdy nie zaprzeczył przecież temu, że w formie zwierzęcej jest jej wierzchowcem nie tylko z uwagi na bycie własnością, ale i też dlatego, że była atrakcyjnym jeźdźcem, a te dwie cechy tworzą solidny motyw.
Narsha Morgran
Narsha MorgranTytan
Liczba postów : 27
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty24.02.19 22:27

- Na noc nie można się obżerać - odparła rozbawiona.
Dla niej jeden zając był dostatecznie sytym posiłkiem, jednak wilczy apetyt Lupusa sprawił, że musiała postarać się o dodatkowe zwierzę, co wbrew pozorom, nie było rzeczą łatwą. Zwłaszcza dla niej. W przeciwieństwie do towarzysza, domenę orczycy stanowił jedynie wzrok.
- Spokojnie, na pewno zjemy syty obiad. W końcu musimy mieć solidny pokład energii - zauważyła. - Co do zleceń, zobaczymy. Wszystko zależy od tego, co nam się trafi. Osobiście wybrałabym jakieś proste, aczkolwiek dobrze płatne zadania. Zaoszczędzilibyśmy dzięki temu na czasie.
Albo orczyca należała do poważnych osób, gdy w grę wchodziła praca, albo nie zrozumiała podtekstu w wypowiedzi towarzysza. A może, co było bardziej prawdopodobne, tak bardzo skupiła się na szukaniu odpowiedniego ubioru, że nawet tego nie zauważyła.
- Jakoś musiałam sobie radzić, gdy tej sierści i ciepłoty nie było. I tak jakoś mi ten mechanizm obronny wszedł w zwyczaj, że obecne warunki nie są dla mnie kłopotliwe - odparła żartobliwie, podając mu jedną ze skór, aby mógł się nią okryć.
Pogłaskawszy swojego wierzchowca po długiej, białej grzywie, ponownie przysiadła przy ognisku, dokańczając zaczętą robotę. Przynajmniej z pierwszą zdobyczą.
- Czy nie powinno być odwrotnie? - zapytała niespodziewanie, podając towarzyszowi oskórowanego zająca. - Jestem pewna, że dorwałbyś znacznie atrakcyjniejszą ofiarę niż te małe zajączki. Masz nosa do tych spraw.
Tak, wzięło ją na żarty. Ale czy to właśnie nie to sprawiało, że takie chwile były ciekawsze? Wspólne żartowanie przy cieple ogniska potrafiły wpłynąć pozytywnie na samopoczucie.
Lupus Fael
Lupus FaelLykantrop
Liczba postów : 23
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty24.02.19 22:39

Jak najbardziej spędzanie czasu w doborowym towarzystwie przy ognisku poprawiają morale, dlatego trzeba korzystać z czasu, który przysługuje. Chwile takie jak teraz są rzadkie, więc trzeba korzystać z każdego momentu, żeby się nieco rozluźnić, zanim jednak odpowiedział, okrył się odpowiednio i potem zaczął rozmawiać.
- Niech Ci będzie, przeżyję bez sytej kolacji. - Roześmiał się odrobinę. - Proste i dobrze płatne zlecenia, to marzenia. Możemy sobie pozwolić na wybiórczość? - A potem zaczął rozmyślać głośno. Na kwestię odnośnie radzenia sobie z chłodem odpowiedział gestem przytakiwania.
- Nie zastanawiałaś się kiedyś, żeby na przykład zrobić gospodarstwo samowystarczalne ze swojego domu? Może to jest pomysł warty rozważenia? Nie musiałabyś się wtedy męczyć ze zleceniami i miałabyś nieco wygody. Oczywiście mnie również nie zabraknie. - Uśmiechnął się kącikiem ust i z zaciekawieniem wyczekiwał odpowiedzi orczycy. Przyjął zająca i zaczął wcinać mięsko z zadowoleniem. Dłonie orczycy będą potrzebowały nieco pielęgnacji z jego strony w ramach podziękowania, ale wszystko z czasem... - Może i mam nosa, ale Ty jesteś cichsza i delikatniejsza wbrew pozorom. - Odparł ze śmiechem. - Poza tym ktoś musiał zdobyć drewno na ognisko, prawda? A z tego, co kojarzę, to ja tu jestem od siłowych wyczynów. - Puścił oczko i wcinał dalej zajączka.
Narsha Morgran
Narsha MorgranTytan
Liczba postów : 27
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty24.02.19 23:36

Choć orczyca była osobą introwertyczną, również potrzebowała kontaktu z innymi. Lupus, jako towarzysz, potrafił zaspokoić obie te potrzeby. Należał do tych przyjemnych rozmówców, kiedy przesiadywał w ludzkiej formie. Jego zwierzęca postać z kolei, potrafiła nakarmić wewnętrznego introwertyka.
- Czy próbujesz wzbudzić we mnie poczucie winy? Jak tak dalej pójdzie, oddam ci swój posiłek - zaśmiała się cicho, po czym spoważniała. - Nie. Ale zawsze możemy skupić się na tych pomniejszych zleceniach i wykonać ich kilka, niżeli szukać czegoś bardziej wymagającego i czasochłonnego. To bywa bardziej opłacalne.
Uśmiechnęła się lekko, słysząc jego słowa, jednak wzrok dziewczyny pomknął w stronę ognia, unikając spojrzenia lykantropa.
- Obecna sytuacja finansowa mi na to nie pozwala. Ale fakt faktem, wolałabym być bliżej domu - przyznała, biorąc do ręki patyk, którym poruszyła delikatnie zwęglone drewno, nim dorzuciła go do płomieni. - Myślałam o dołączeniu do straży, jednak chciałam najpierw zdobyć nieco więcej doświadczenia bojowego. Stąd mój obecny zawód. Sam wiesz, jak to z nim jest. Czasem bywa lepiej, czasem gorzej, ale zawsze to kolejne kilka monet do przodu. No i miło słyszeć, że także chciałbyś się ze mną użerać w takim nudnym i bardziej społecznym życiu.
Uśmiechnęła się, gdy zakończyła swą wypowiedź, choć chwilę później ów uśmiech zamienił się w delikatny, dziewczęcy śmiech.
- Nie jestem pewna czy osoby, które potraktowałam mieczem, podzieliłyby teraz twoje zdanie - odparła, rozbawiona. - Być może. Ale kiedy ostatni raz robiłeś jeden z tych swoich siłowych wyczynów?
Lupus Fael
Lupus FaelLykantrop
Liczba postów : 23
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty25.02.19 0:08

Dwa w jednym, wyjątkowy pakunek w istocie! Kto by nie chciał takiego towarzysza, prawda? Nawet pożartuje, przyniesie drewno, ogrzeje i tak dalej i tak dalej. - Nie tym razem, Narsho, nie musisz mi oddawać swojej porcji.  Masz rację z tym snem i przepełnieniem brzucha. - Zaśmiał się również z tej całej sytuacji, poczuł się tak sielankowo, jak się rzadko czuje mimo wszystko. W formie zwierzęcej nie jest w stanie wypowiedzieć żadnego słowa, dlatego teraz ochoczo korzysta z każdej możliwości rozmowy.
- Zgadzam się, że póki co lepiej proste zlecenia zrobić, o ile takie oczywiście będą. - Przytaknął na to, bo i nie miał tu nic więcej do dodania, orczyca wszystko tak naprawdę powiedziała. Swoją drogą jej odpowiedź zainteresowała Lupusa, dlatego chętnie poprowadził dalej temat planów na przyszłość. - Szczerze mówiąc gdybyś osiadła i z Tobą został, unikałbym kontaktu mimo wszystko z innymi osobami, dobrze mi w Twoim towarzystwie z wiadomego względu. Cywilizacja mnie krępuje, ale w gospodarstwie w sumie mógłbym być z Tobą, bo to jest taka dobra granica, że nadal czuję się wolny, a nie przytłaczają mnie inni, wiesz, o co mi chodzi na pewno. Poza tym, nie narzekam na Twoje towarzystwo, cieszę się, że postanowiłem z Tobą podróżować. - Odparł, kiedy kończył swoją porcję - Ogólnie chętnie Ci powiem, jak ja to widzę, ale nieco później. - Widać było ogromną radość z jego strony, kiedy orczyca się roześmiała, właśnie to w niej lubił, ten niewinny uśmiech, który potrafił zdjąć z pleców wszelkie ciężary, oczywiście niedosłowne! - Nie mogę zaprzeczyć, właśnie dlatego cieszę się, że jestem po drugiej stronie. Swoją drogą... - Wtedy przysiadł się bliżej orczycy i zdjął z siebie skóry, którymi był wcześniej przykryty. - Należy Ci się małe podziękowanie i pielęgnacja. - I w tym momencie zmienił się w zwierza i jeśli dłonie orczycy nie były niczym zajęte, przybliżył pyszczek w ich kierunku, by językiem wylizać je po obu stronach wraz z palcami i przestrzenią między nimi. Przymknął oczy, jak to zwierzęta mają w zwyczaju i z wielkim uczuciem przejeżdżał swoim lekko szorstkim językiem po skórze jej dłoni, by pozbyć się wszelkiej krwi czy lekkich zabrudzeń, które mogły się znaleźć, robił to bardzo powoli i dokładnie ogrzewając je przy tej czynności, nawet swoimi zębami się wspomógł, by zająć się przestrzenią pod jej paznokciami. To był wielki znak oddania z jego strony, ale i dla niego to było normalne zachowanie z punktu zwierzęcego. Kiedy dumnie dokonał swojej tradycji, przymilił się nieco pyszczkiem prosząc o drobne pieszczoty.
Narsha Morgran
Narsha MorgranTytan
Liczba postów : 27
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty25.02.19 2:11

Owszem, ciężko o lepszego kompana dla introwertyczki. W zasadzie ktoś mógłby nawet uznać, że taki towarzysz nie istnieje. Byłoby to jednak dość dalekie od prawdy, wystarczyło spojrzeć na Lupina.
- Nie tym razem? Czyli w najbliższej przyszłości już tak? - ciągnęła żart dalej.
I ona się odprężyła. Nie myślała o sytuacji majątkowej, pracy w zawodzie najemnika czy ryzyku z nim związanym. Była tylko ona i Lupin. Cały świat, na ten jeden, krótki moment, nie miał najmniejszego znaczenia.
- Mam taką nadzieję. Zapewniłoby to nam lepszy start. Nie stać mnie na ekwipunek z wyższej półki, a i Ascalosa nie zamierzam sprzedawać. Coś mniej wymagającego pozwoliłoby się nam rozwinąć bez podejmowania większego ryzyka i to w dość opłacalny sposób.
Powiedziała to, co powiedzieć chciała na temat ich przyszłych zadań, jednocześnie zwracając uwagę na ich przykry stan majątkowy. Może wszystko wyglądałoby nieco lepiej, gdyby nie oddawała części wynagrodzeń swojej rodzinie. Niemniej jednak dość szybko zapomniała o sprawie dobytku. Wystarczyło kilka słów towarzysza. Orczyca nieświadomie się uśmiechnęła.
- Doskonale cię rozumiem, jednak w obecnej chwili własne gospodarstwo jest nieosiągalne. Niezależnie od tego, jak bardzo bym chciała urzeczywistnić tą wizję, brak mi pieniędzy. Takie są realia - wyjaśniła, przyjmując poważny wyraz twarzy. - Z kolei jeśli chodzi o naszą współpracę, twoje towarzystwo mi odpowiada, nawet gdy potrzebuję chwili osamotnienia. Nie żałuję tego, że pozwoliłam ci ze sobą podróżować. Mówiąc szczerze, na swój sposób tego potrzebowałam.
Tak, nawet introwertycy potrzebowali kontaktów z innymi osobami. Prawdziwa samotność zabijała, niezależnie od tego, kim byłaby dana osoba i czy ceniłaby sobie chwilę wyciszenia czy wręcz przeciwnie, z chęcią brałaby udział w hucznych festynach.
- No i, nawet jeśli nie mam wystarczająco dużo pieniędzy na gospodarstwo, z chęcią poznam twoją wizję.
Jego pozytywny nastrój udzielał się i jej, nawet jeśli w trakcie ich rozmowy pojawiały się przerywniki, które pobudzały te mniej przyjemne emocje bądź wymagały powagi. Narsha wciąż się uśmiechała.
Szesnastolatka obserwowała poczynania lykantropa z wyraźnym zainteresowaniem. Ciekawiło ją, co tym razem wymyślił. Kiedy wszystko było już jasne, najemniczka po prostu skierowała ku niemu swe dłonie, pozwalając na te dość nietypowe praktyki. Nie przeszkadzało jej to, bardziej intrygowało. Nie było to coś, z czym miała dość częsty kontakt. Choć chwilę temu rozmawiała z nim i żartowała, teraz zachowywał się jak zwyczajne zwierzę. Jak wielki, wierny swemu właścicielowi, pies. Z szerokim uśmiechem, wyczyszczone przez język bestii palce, zatopiły się w gęstej grzywie stworzenia, głaszcząc raz po raz to przyjemne w dotyku futro. Nawet nie musiał się długo prosić.
Lupus Fael
Lupus FaelLykantrop
Liczba postów : 23
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty26.02.19 22:05

Oczywiście Lupus chętnie podejmie rozmowę i przedstawi swoje zdanie, ale pozwolił sobie jednak na opanowanie przez zwierzęcy instynkt, przez który zajął się rączkami orczycy, otarł nieco bok pyszczka o okolice jej twarzy w podziękowaniu za miłe pieszczoty, ewidentnie był zadowolony z siebie, a i nieco soli posmakował z dłoni swojej właścicielki. To było na swój sposób urocze być na granicy człowieczeństwa i zezwierzęcenia.
Po chwili wrócił do swojej ludzkiej formy, uśmiechnął się delikatnie w kierunku Narshy, po czym usiadł koło niej, dla niego nie było to ani zawstydzające ani dwuznaczne, uważał swoje czynności za normalne, naturalne z jego strony i może to właśnie dlatego najemniczka nie była zbytnio skrępowana, kiedy Lupus się nią zajmował. Zresztą nawet teraz znowu coś kombinował i jeśli nie było oporu, to wykorzystał okazję, że ognisko ma się dobrze, pozbawił orczycę butów, położył jej nogi na swoich nieco skrzyżowanych i zaczął masować jej łydki i stopy w międzyczasie rozmawiając.
- A co byś powiedziała na to, żeby odkładać ambitniej na takie gospodarstwo? - Chciał coś jeszcze dodać w tym temacie, ale jej spostrzeżenia na temat jego osoby zaskoczyły go, uśmiechnął się szerzej, a potem skupił wzrok na nogach orczycy i masował je wolniej, ale dogłębniej i kontynuował rozmowę. Zupełnie nie podniecał się tym, co robił, uważał swoją czynność za coś naturalnego, co jednak mogło budzić podziw. Niemniej orczyca na pewno nie gardzi, prawda? - Swojego zdania nie zmienię, zasłużyłaś na prawo własności z mojej strony. Jakiejkolwiek decyzji nie podejmiesz, pójdę wszędzie tam, gdzie Ty. Cieszę się, że przy okazji sprawia Ci to radość. -Odparł. Traktował swój los i decyzyjność na tym etapie dość neutralnie. Uważał, że to Narsha teraz decyduje o jego losie, on po prostu nieco bierze swobody decyzyjnej w bardzo prozaicznych kwestiach, natomiast kwestia jego przyszłości leży w jej rękach, co uważa za całkowicie normalne, nie widział w tym żadnego problemu. Takie było prawo i go respektował.
- Jak ja to widzę... - Przez chwilę zastanawiał się nie gubiąc wzroku z jej nóg, o które teraz się troszczył nieustannie dbając o nie przy ciepełku ogniska - Ja bym po prostu spróbował dogadać się z osobą, która rządzi tymi ziemiami. Jeśli w tym temacie nie byłoby problemu, to przede wszystkim zadbałbym o okoliczną ziemię w Twoim domu, posadził nasiona, wyrąbał nieco drewna i zrobił odpowiednie ogrodzenia. Takie podstawy nie kosztują fortuny i małym nakładem pieniędzy mogłabyś mieć zalążek gospodarstwa, potem w momencie, jak rolnictwo byłoby opanowane, zebrane pieniądze wydałoby się na bydło, które byśmy utrzymywali i rozmnażali i z czasem takie gospodarstwo mogłoby się rozwinąć. - Oczywiście mówił "my" dlatego, bo gdyby Narsha chciała założyć gospodarstwo z prawdziwego zdarzenia, on byłby przy niej i jej pomagał, stąd ten skrót myślowy. Niemniej skupiony na swojej czynności dość klarownie przekazywał myśli, a nawet dodawał coś od siebie, kiedy był nad wyraz skoncentrowany, opanowany... Mniej zwierzęcy? - Jeśli naprawdę chciałabyś zostać na dłużej w swoim domku, powinnaś już teraz próbować coś z tym zrobić, nie myśleć o życiu na zleceniach, a zrobić coś swojego już dziś, zacząć planować, szukać okazji. Żyjąc ze zlecenia na zlecenie nie osiągniesz tego, o czym marzysz, przynajmniej tak mi się wydaje. - Odpowiedział spokojnym tonem lekko uśmiechając się do siebie, kiedy czuł rozluźniające się mięśnie pod swoimi dłońmi.
Narsha Morgran
Narsha MorgranTytan
Liczba postów : 27
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty26.02.19 22:52

Dziewczę z zainteresowaniem obserwowało zachowania towarzysza. Choć nie były one nowością, wciąż ją na swój sposób intrygowały. Ciężko było jej stwierdzić, czy Lupus należał do ludzi, posiadających zdolność transformacji, czy może do niezwykle inteligentnych zwierząt. Sposób, w jaki ukazywał swą uległość, wciąż wywoływała u niej potok myśli.
I ona się nie krępowała. Jego swoboda i specyficzny styl bycia sprawiły, że zaczęła postrzegać ów zachowanie za coś normalnego, przynajmniej w stosunku do niego. Sama z kolei nie potrafiłaby postąpić, tak jak on. Przywykła do innych standardów. Publiczne obnażanie się nie wchodziło w grę. Z drugiej strony, to nie ona będzie tracić swoje ubrania za każdym razem, gdy postanowi zmienić formę. Ciągła zmiana garderoby z całą pewnością do łatwych by nie należała.
Jedyną rzeczą, która w chwili obecnej ją zaskoczyła, okazał się masaż. Z jednej strony tak zuchwała samowolka powinna zostać ukarana, z drugiej - potrzebowała odrobiny relaksu. Zwłaszcza teraz, kiedy to poruszali dość mało przyjemne tematy, przynajmniej dla samej orczycy.
- Oboje na tym korzystamy. To dość udana współpraca - odparła krótko, aczkolwiek z ciepłym uśmiechem, biorąc się za skórowanie kolejnego zająca. Nie chciała jeść go z futrem.
Dziewczyna była zaabsorbowana oprawianiem kolacji, niemniej jednak doceniała sam gest, który pozwolił jej się nieco odprężyć.
- Co do samego oszczędzania, nie jest to takie proste. Moja rodzina mogłaby stracić dach nad głową, gdybym sobie na to pozwoliła. Może i mój ojczym wciąż pracuje, jednak jego zarobek nie wystarcza na utrzymanie domu. - wyjaśniła. - Dlatego twoje plany, choć niezwykle piękne, nie są obecnie w moim zasięgu.
Nie potrafiła kłamać, zwłaszcza przy osobach, którym ufała. Lupus był właśnie kimś takim. Jego nietuzinkowe zachowanie, mocno się do tego przyczyniło. Bez wątpienia wyróżniał się na tle innych Tytanów. Nie należała też do marzycieli. Realistycznie podchodziła do poszczególnych spraw. Wiedziała, że na tą chwilę jest to nieosiągalne. Zwykłe, dziecięce, może nawet i naiwne pragnienie. Z tego też względu nie skupiała się na tym tak bardzo. Ów cel wciąż znajdował się niezwykle daleko od niej. Kto wie, może któregoś dnia jeszcze do niego powróci. Jednak nie teraz.
- Życie najemnika ma być moją formą zarobku, ale i treningu. Łączę oba te elementy. Mam zamiar porzucić taki żywot, gdy tylko uznam, że jestem dostatecznie silna, by wstąpić w szeregi straży. Mam zamiar pójść śladami ojca. Pragnę chronić mój lud, ojczyznę, wiarę i rodzinę - oznajmiła poważnym tonem. Była dumnym wojownikiem. Nawet jeśli miała zaledwie szesnaście lat.
Lupus Fael
Lupus FaelLykantrop
Liczba postów : 23
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty26.02.19 23:18

Mimo wszystko takie zachowanie wymaga czasu, by się z nim... "oswoić". Mimo akceptacji rzeczywiście za każdym razem może być to pewne zaskoczenie, w końcu orczyca wychowała się w innych standardach, niż lykantrop, którego wychowanie można rzec było... Wątpliwe. Jego ukazywanie uległości mogło w istocie zmuszać do refleksji, przy czym trzeba pamiętać, że on nie był typowym człowiekiem, był przede wszystkim zwierzęciem, które potrafiło się przemieniać i porozumiewać się, swoje zachowanie motywował bardziej instynktownymi potrzebami, niż potrzebami racjonalnymi, dlatego u niego poczucie wstydu miało inny wymiar niż u większości. Uległość, którą ukazuje jest dla niego bardziej deklaracją przywiązania aniżeli poniżaniem się, jego mentalność w tym względzie różni się od orczycy, ale z drugiej strony czy to właśnie nie to zderzenie jakże różnych światów tworzy specyficzny duet?
Kiedy tylko zauważył, że te tematy mimo wszystko ją drażnił, pogłębił masaż. jedną jej nogę włożył delikatnie pomiędzy własne, by miała ciepło, a drugą zajął się w taki sposób, że dłońmi objął łydkę i dość głębokim, posuwistym ruchem pozbywał się wszelkich napięć, zaś stopę precyzyjnie kciukami masował robiąc ruchy okrężne również osobno każdy palec rozruszając w celu poprawienia motoryczności stawów. Liczył, że taki komfort poprawi atmosferę, a orczyca się mimo wszystko rozluźni. - Cieszę się, że tak uważasz, Narsho. - Uśmiechnął się delikatnie, kiedy nadal był zapatrzony w miejsca, które masował. Masaż nie może być krótki, musi być dłuższy, żeby był skuteczny, dlatego pozwolił sobie na długi i powolny, by rzeczywiście odczuć różnicę. - Jeśli masz problem z pieniędzmi... Może władca Twoich ziem mógłby Ci w stanie pomóc albo doradzić? - Instynktownie dążył ku zadowoleniu swojej właścicielki, a perspektywa własnego gospodarstwa była takim powodem do jej zadowolenie, więc i dyskutował z nią na taki temat. Czy zdawał sobie sprawę z tego, jakim zaufaniem obdarza go Narsha? Prawdopodobnie nie. Nie wynikało to jednak z głupoty, a zwierzęcości w jego myśleniu. Nie był zdziczały, ale pewne rzeczy uważał za naturalne, nie nabyte. Wiadomo, to skomplikowane.
W każdym razie uporał się z jedną nogą, delikatnie pogładził dłonią na sam koniec, odruchowo z racji swojej natury polizał ją delikatnie, ale szybko się opanował jeśli to się nie podobało orczycy i założył z powrotem but, jeśli jednak nie był zatrzymany, to działał w podobnym stopniu, jak wcześniej z dłońmi. Wcześniej wspomnianą czynność teraz powtarzał na drugiej nodze. - Przepraszam... Taki odruch zwierzęcy, sama rozumiesz... - Odpowiedział zawstydzony, aż się nieco zarumienił, starał się to zakryć chowając nieco twarz i koncentrując się na drugiej nodze. - W przeciągu ostatnich miesięcy się wiele nauczyłaś, wiele obserwuję w zwierzęcej formie. Jeśli Twoim marzeniem jest chronić swój lód, to będzie to również i moim zadaniem. - Odparł spokojnym głosem i przyglądał się spode łba orczycy. - Mimo wszystko wydaje mi się, że bardziej pomożesz swojemu ludowi, kiedy będziesz je zaopatrywać w pożywienie, zboże, mięso. Bez jedzenia wojska nie przeżyją. - Odparł pragmatycznie będąc ciekawym odpowiedzi Narshy.
Narsha Morgran
Narsha MorgranTytan
Liczba postów : 27
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty26.02.19 23:46

Pomysł, choć nie najgorszy, biorąc pod uwagę bogatą możliwość rozwoju, nie przypadł orczycy do gustu. Wydawał się dla niej dość ryzykowny. Widziała w nim kilka luk, które mogły jedynie pogorszyć jej stan majątkowy. Owszem, nie należała do osób, które zawodowo zajmowały się gospodarką, ale czy ktoś z tego towarzystwa się do nich zaliczał?
- Mam zaciągnąć dług? - zapytała wprost. - Nie sądzę, aby był to najlepszy pomysł. Nie mam doświadczenia w prowadzeniu gospodarstwa. Nikt z mojej rodziny nie ma. Takie przedsięwzięcie wymaga nakładu pracy i pieniędzy. Jeżeli coś pójdzie nie tak, będziemy stratni i zadłużeni. To dość ryzykowne przedsięwzięcie.
Jej rozmyślenia na temat przyszłej inwestycji, przerwał język towarzysza. Ta odruchowo cofnęła nogę, spoglądając wprost na niego. O ile do lizania rąk, co było równie dziwaczne, jakoś się przyzwyczaiła, tak tego zachowania znieść nie mogła. Była zła? Bardziej zniesmaczona i może lekko podirytowana. A z racji na swój szczery styl bycia, nie kryła się ze swoimi odczuciami.
- Postaraj się nad tym nieco zapanować - odparła, tym razem czujnie obserwując to, co ten czyni z jej stopą.
Wzrok orczycy ponownie spoczął na spojrzeniu towarzysza. Wpatrywała się w niego milcząc przez chwilę. Cisza jednak nie trwała zbyt długo.
- Owszem, ale bez dodatkowych rąk do pomocy, wiele nie osiągniemy. Wynajęcie pracownika jednak kosztuje. Moja obecna sytuacja zmusza mnie do działania w bardziej realnym zakresie. I mniej ryzykownym dla moich bliskich.
Przerwała masaż, o ile ten jeszcze trwał i podała Lupusowi drugiego królika. Sama podeszła do pegaza, aby odebrać od niego bukłak z wodą i przemyć ręce. Dopiero po tym zabrała się za trzecią ofiarę.
- Dlaczego tak bardzo próbujesz odwieść mnie od wojaczki? - spytała.
Lupus Fael
Lupus FaelLykantrop
Liczba postów : 23
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty26.02.19 23:57

Nie był ekspertem od gospodarki, to prawda? W końcu głównie był wierzchowcem albo myśliwym, jak miał się znać na biznesie? Tak czy inaczej, ciężko było mu polemizować z argumentami Narshy, nie znał dokładnie jak działa polityka, nie znał dokładnie tych tajników obyczajowych, dlatego też po prostu przytaknął i uznał jej rację w tym względzie.
- Jeszcze raz przepraszam... - Odparł zawstydzony tym razem będąc grzeczniejszym. Był sam na siebie zły, że jego właścicielka była przez niego podirytowana, nie taki miał zamiar. Niemniej jednak, kiedy masowanie z jego strony było zakończone, przyjął z pokorą królika i zaczął go wcinać mając jednak skruszoną minę pokroju "nie chciałem źle, przepraszam... nie bądź zła..." a jego niebieskie oczka biły skruchą. Kątem oka zerknął, jak była u pegaza, a potem zapytany wrócił wzrokiem do królika. - Szczerze mówiąc dla mnie to jest instynktowne, że dbam o Twoje bezpieczeństwo, komfort, relaks i zadowolenie, a perspektywa dużego ryzyka śmierci nie należy do żadnej z tych czterech rzeczy... Jeżeli jednak bardzo Ci będzie na tym zależeć, będę nie tylko Twoim wierzchowcem, ale i Twoją tarczą. - Odparł nieco posmutniały i zły na siebie, co podkreślił mówiąc jej wprost jaką widzi u siebie rolę w ich relacji, jak na zwierza przystało. Trudno było go z tego zbić, takie było myślenie jego rasy, nie zmieni się tego, ale Narsha na pewno jeszcze się tego nauczy. W końcu nie ma się na co dzień własnego lykantropa. Ogarnięcie ich myślenia bywa czasami... Skomplikowane.
Narsha Morgran
Narsha MorgranTytan
Liczba postów : 27
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty27.02.19 0:41

Obserwowała swego towarzysza uważnie i nijak nie potrafiła go pojąć. Dlaczego wciąż jeszcze przepraszał? Dlaczego wpatrywał się w nią wzrokiem zbitego psa? Przecież nie wpłynie to na jej ostateczną ocenę. Pod tym względem była nieugięta. Odstawiała na bok wszelkie więzi emocjonalne, kiedy tylko zachodziła taka potrzeba. W tym momencie tak też się stało. Jego jakże urocze oczka, które bez wątpienia roztopiłyby nie jedno serce, nie przyniosły żadnego skutku. Orczyca pozostawała niewzruszona. Gdyby odpuszczała za każdym razem, gdy zobaczy słodki pyszczek, teraz nie mieliby co jeść.
- I tak kiedyś umrę - odparła wprost. - Prędzej czy później to się stanie. Oczywiście, nim ten czas nadejdzie, chciałabym zrobić naprawdę wiele. Niemniej jednak, jeśli jest mi ona pisana w młodym wieku, nie ucieknę przed nią. Nie ważne, czego bym nie spróbowała. Dlaczego zatem nie wybrać śmierci, która będzie z korzyścią dla innych? Skoro tak łatwo przychodzi ci bycie tarczą dla mnie, dlaczego ja nie mogę być nią dla Tytanów?
Trafiła mu się istotka, która od początku wiedziała, czego tak naprawdę chce. Gospodarstwo było dobrym pomysłem, zwłaszcza dla jej rodziny, jednak aspirowała znacznie wyżej. Rola prostej chłopki nie odpowiadała orczycy. Ta postanowiła skorzystać z równouprawnienia i podążyć śladem zmarłego ojca. Nawet, jeśli nie potrafiła mu wybaczyć tego, co zrobił. Zachował się jak tchórz. Przynajmniej tak postrzegała jego zachowanie.
Lupus Fael
Lupus FaelLykantrop
Liczba postów : 23
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty27.02.19 21:20

Nie ma co tu się powtarzać. Zwierzęcość Lupusa jednak ma znaczny wpływ na to, jak funkcjonuje jego umysł, dlatego też może zachowywać się mniej ludzko od innych ras. Tak czy inaczej nie wiedział czy to wpłynie na Narshę czy nie, swoje zbite, smutne oczka robił mimo woli. Tak czy inaczej wdzięczny był za mięsko, jakie dostał, zjadł je z zadowoleniem.
- Każdy z nas kiedyś umrze, ale po co umierać szybciej? - Zapytał orczycę, kiedy rozmawiali na tak poważne tematy w zasadzie nieco nietrafnie, ponieważ mówił co innego, a sam był gotowy umrzeć dla Narshy, co właśnie poruszyła, ale tutaj... Tutaj Lupus przez chwilę milczał, wyglądało to tak, jak by szukał odpowiednich słów na to, jak ma odpowiedzieć kobiecie. - Ja... Mój przypadek jest specyficzny, nie zapominaj o tym, że jestem Twoją własnością, a co za tym idzie, moim zadaniem jest dbać i chronić osobę, do której należę, dlatego też oddaję swój los w Twoje ręce, ale Ty nie musisz tego robić dla swojego kraju. Oczywiście ja inaczej widzę świat od Ciebie, mogę nie rozumieć Twojego podejścia, ale będę je szanować. - Narshy natomiast trafił się... Nietypowy piesek, ale jak sama wskazała, miała z niego korzyści, a jego zachowanie, lizanie, masowanie, ogólne oddanie manifestowało jego deklarację złożoną miesiące temu. Nie wstydził się tego, że należał do orczycy, w pewnym sensie można było myśleć, że był z tego dumny, ewidentnie nie wstydził się przed nią uznawać swojej uległości, bo uważał najemniczkę za godną właścicielkę. Może od razu tego nie widać, ale tak właśnie było.
Lupus mimo braku rozumienia jak wcześniej było wspomniane, szanował jej decyzję, a nawet podziwiał jej odwagę. Tak naprawdę to właśnie on najlepiej widział, jak najemniczka się rozwijała i był pełen podziwu. - Chyba niedługo będzie robić się chłodniej i ciemniej, Próbujemy rozstawić jakiś namiot czy damy radę przy samym ognisku? - Rzucił dygresję, a potem wrócił do poprzednich rozmów.
Narsha Morgran
Narsha MorgranTytan
Liczba postów : 27
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty28.02.19 18:13

Zachowanie towarzysza bywało dla Narshy dość kłopotliwe. Orczyca nie wiedziała, jak go traktować. Z jednej strony miała do czynienia z istotą niezwykle rozumną, która doskonale potrafiła pojmować otaczający ją świat, z drugiej - ze zwierzęciem, często oddającym się swoim prymitywnym instynktom. Coś, co dla Lupusa potrafiło być naturalne, wywoływało u dziewczyny mieszane odczucia. Różnica kultur była tu widoczna.
Wysłuchała uważnie tego, co ten ma do powiedzenia. Z jego ust rzeczywiście brzmiało to jak lekka hipokryzja i nawet jeśli przedstawił dość dobre argumenty, wyjaśniające taki stan rzeczy, nie zdołały one dotrzeć do jego kompanki.
- Tak jak ty należysz do mnie, tak ja przynależę do swojego ludu - odparła, biorąc się za ostatnią zdobycz. - Nie mam najmniejszego zamiaru pozostawiać swych towarzyszy. I nawet jeśli zdarzy mi się zawędrować gdzieś daleko, zawsze powrócę, gdy mój lud będzie mnie potrzebował. Mój miecz służy głównie im. To dla nich się rozwijam, to dla nich mam zamiar walczyć i to ich zamierzam chronić.
Zawód najemnika był tylko przejściowy. Tak przynajmniej planowała. Zamierzała zdobyć więcej doświadczenia bojowego, by następnie należycie służyć ojczyźnie. Ponadto wędrowanie od miasta do miasta odciążało nieco rodzinę. W końcu nie przyczyniała się do ich wydatków, a jedynie podrzucała cenne grosze, które sama w między czasie zarobiła. Jak przystało na orka - była dumna, silna i wytrwała. Nie narzekała na swój los, a czynnie działała, aby go zmienić. Dopóki młodość i zdrowie stało po jej stronie, miała na to szansę.
- Dałabym radę przy samym ognisku, ale możemy znaleźć coś, co uchroni nas przed potencjalną zmianą pogody.
Plus takie ognisko nie będzie palić się w nieskończoność. Zgaśnie, nim zdołają się obudzić. Wprawdzie ta dwójka w miarę dobrze zniosłaby takie warunki, ale po co ryzykować? Pogoda potrafiła być kapryśna. Jeżeli chcieli postarać się o schronienie to najlepiej teraz, póki mieli ku temu możliwości. Później zrobi się już tylko ciemniej.
- W sumie... Jak to jest z tobą? - zapytała po chwili. - Nie masz miejsca, do którego chciałbyś wrócić?
Sponsored content
PisanieTemat: Re: Gdzieś w Lesie  Gdzieś w Lesie Empty

Gdzieś w Lesie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Raashtram PBF :: Sfera Utgard :: Mor Khazgur ~ Tytani :: Tereny Rasy-

Forum Raashtram nazwę ma ku czci Flamberga,
jest jednak autorskim dziełem twórców forum.
Zawartość Raashtram należy do twórców i graczy,
z kolei większość grafik, kodów itp. nie jest naszego autorstwa.