Jeśli tylko zapragniesz, świat Raashtram stoi przed Tobą otworem. Może zechcesz zostać mym Władcą? Nie obawiaj się, jeśli władza to nie to czego szukasz, to możesz przewodzić szlacheckiej rodzinie, prowadzić lokalny biznes, albo może... poszukasz miłości? Jeśli to za mało to mój brat próbuje imponować kobietom swymi wyczynami i przygodami, więc możesz jego wysłuchać.
Och... wybacz o Pani
Twa uroda onieśmiela nawet tak dzielnego rycerza, jak ja. Chcesz posłuchać o mych wyczynach? A może sama poszukujesz przygody? Moja siostra opowiada o spokojnym życiu poświęconym rodzinie i pracy, ale dla mnie życie to przygody! Odkrywanie nowych stworzeń, badanie każdego zakamarka Raashtram i świata poza nim! Walka z piratami, potworami i innymi stworami, które zagrażają tym ziemiom! Nie zwlekajmy dłużej, znalazłem już idealne miejsce na naszą wspólną przygodę.
Dobry punkt widokowy na przecinającą Avalon rzekę. Nie stanowi zbyt często używanego szlaku, głównie służąc jedynie za atrakcję czysto turystyczną. Po mieście chodzi dosyć stara już plotka, że wyrzucone z niego do wody monety przechodzą na drugą stronę, do świata zmarłych i otrzymuje je pierwszy najbliższy krewny rzucającej osoby, któremu przyszło już opuścić ten padół, ale nikt nie był w stanie stwierdzić jej prawdziwości. ~Astraea Neventhile
Thranduil SindarWładca Rasy
Liczba postów : 167
Temat: Re: Podniebny most 06.04.15 13:20
*południe - po dzikim wybrzeżu, przed misją*
Wizyty w innych miastach to było coś czego nie znosił. Prędzej wolał przejeżdżać i prowadzić inspekcję wszelkich małych wsi i miasteczek szlachetnych wokół Gondolinu, niż musieć oglądać inne rasy i "zwiedzać" ich stolice. To nie tak, że był uprzedzony. Po prostu wolał kręcić się po "swojskich" ziemiach, niż obczyźnie. Niemniej, jednak miał sporo roboty toteż przyjechał. Udało mu się załatwić wszystko wprawdzie dość szybko, ale nadal miał trochę spraw na głowie. Będzie musiał odwiedzić jakąś w miarę przyzwoitą tawernę i oby zdążył przed zmierzchem.. Chciał jak najszybciej ruszyć w drogę powrotną. Zatrzymał się na moście. Musiał przyznać, że widoki mieli tu piękne. Oparł się o kamienny mur na moście. Jego koń stał spokojnie czekając na swego pana.
GośćGość
Temat: Re: Podniebny most 06.04.15 13:58
Średniego wzrostu szlachetna, ubrana w niebieską sukienkę i czarną pelerynę spacerowała powoli uliczkami miasta. Lubiła to miejsce, miała tutaj swój dom, swoją pracownie i bibliotekę. Nie brakowało jej także wolnej pięknej natury, lasów, rzek, jezior. Jej skóra do cna przesiąknięta była już zapachem eliksirów, tuszu, trawy czy ksiąg. Na jej drodze co chwila pojawiał się biały średnich rozmiarów biały kot, który w tym momencie podbiegał do mostu, płosząc jednocześnie małego ptaszka. Aeris podbiegła do niego i złapała zwierzaka za kark. Jej twarz była rozpromieniona, chociaż nosiła ślady zmęczenia po długiej podróży. - Czy ty naprawdę musisz wiecznie paskudzić? – Kot zamiauczał, kiedy szlachetna złapała go w ramiona i pogłaskała po głowie. Skierowała swoje kroki na most, przyglądała się kątem oka przechodzacych obok niej istotom. Jej uwagę przykół pewien wysoki mężczyzna, przystanęła na chwilę i skierowała na niego błękitne jak niebo oczy. Zdaniem Aeris nie wyglądał jak przeciętny mieszkaniec tego miasta, dobrze ubrany, o dostojnej postawie. Gdzie jej, przybłędzie było do takiej osoby. Szlachetna nie przejmowała się oczywiście tym stanem rzeczy, ale istotom była ciekawską. Korzystając z chwili zamyślenia właścicielki, biały kot wyrwał się z jej ramion i zaczął krążyć wokół ludzi.
Thranduil SindarWładca Rasy
Liczba postów : 167
Temat: Re: Podniebny most 07.04.15 22:13
Karmel był koniem bojowym, przystosowanym do noszenia ciężkich zbroi i spotykania przerażających istot... Dlatego zawsze był spokojny i opanowany. Jednak koty to coś innego. Chociażby dlatego, że na jego grzbiecie wisiał tobołek, w którym było legowisko małej Lily. Kotka właśnie się obudziła i wyglądała z zainteresowaniem. Widząc innego kota miauknęła donośnie. Koń parsknął i spojrzał w stronę kota, który szedł po moście. Zniżył łeb i dalej się przyglądał. Lily jakby próbowała wyjść, ale bała się, bo było dla niej za wysoko. To wszystko sprawiło, że Thranduil z głośnym westchnięciem odwrócił się od muru i spojrzał na konia. - Lily nie wierć się bo jak spadniesz z Karmela, to nabijesz sobie guza - powiedział nieco oschle, ale jednocześnie z czułym spojrzeniem, który szybko zniknął. Ujrzał jakiegoś obcego kota. Spoglądał na niego z zainteresowaniem.
GośćGość
Temat: Re: Podniebny most 07.04.15 22:36
Ciężko było stwierdzić, czy kot Aeris miał jakiś dziwny charakter, czy po prostu to zwierze nie lubiło nikogo i niczego. Kiedy na grzbiecie konia ujrzał innego przedstawiciela swojego gatunku, nastroszył się lekko i zaczął iść w ich kierunku. W gruncie rzeczy, kot mógł chcieć się tylko pobawić, ale temu zwierzęciu największe głupstwa zawsze chodziły po głowie. Jeszcze niedawno prawie zeszedł na tamten świat, zjadając jakieś paskudztwo, a teraz znów najwidoczniej szukał kłopotów. Aeris szybko spostrzegła co się święci i szybkim krokiem ruszyła przez most, tym razem całkowicie nie zwracając uwagi na wysokiego jegomościa. Podchodząc nieco bliżej, przypadkiem usłyszała zdanie mężczyzny skierowane do zwierzęcia. Na jej twarzy malował się w tym momencie dziwny uśmieszek. Miała ochotę powiedzieć, że niejako koty spadają zawsze na cztery łapy, ale powstrzymała się. Stanęła niedaleko nich, jej biały kocur znajdował się już niecałe dwa metry od konia. - Cáerme, chodź tutaj, tego konia nie zjesz, to nie mysz. – Skrzyżowała ręce na piersi i pokręciła lekko głową z dezaprobatą. Prawie parsknęła śmiechem, widząc co wyprawia jej kot. Naturalnie ten nie miał najmniejszej ochoty jej posłuchać. Przecież to są zwierzęta, które zawsze chodzą własnymi ścieżkami. Miauknął tylko głośno i raczył na sekundę odwrócić głowę w jej kierunku.
Thranduil SindarWładca Rasy
Liczba postów : 167
Temat: Re: Podniebny most 07.04.15 22:44
Prawda była taka, że wysoki mężczyzna, jak Thranduil musiał mieć wysokiego konia. Więc prawie 1,7metrowy koń dla maleńkiego kociaka był trochę zbyt dużym pułapem do skoków. Takie maleństwo, jak Lily mogło sobie zrobić krzywdę. I pewnie dlatego Lily nadal wyglądała pyszczkiem z tobołka i popiskiwała. Z kolei Karmel widząc nastroszone futro zarżał groźnie i stuknął ostrzegawczo kopytem o bruk. Będzie bronił swego pasażera. Położył uszy po sobie. - Karmel spokój - powiedział do konia Thranduil i poklepał zwierzę po szyi. Zabawne, że od zwierząt umiał być "miły". Następnie spojrzał na spieszącą szlachetną. Zmrużył oczy. Miał pamięć do twarzy, więc nic dziwnego, że ją kojarzył, ale nie wiedział skąd. Na pewno do bogatych nie należała, więc od razu westchnął lekko, ale nic nie mówił. Miał dziś dobry humor. Pokonał tego skrzydlatego bachora... Dlatego siląc się na uprzejmość godną rycerza, którym był - patrz elegancki ubiór, zbroja i miecz przy siodle. - Czy to panienki kot? - zapytał nawet wyjątkowo nie mówiąc "trzymaj plebejskiego kota z dala od mego rasowego konia".
GośćGość
Temat: Re: Podniebny most 07.04.15 22:59
Aeris skierowała wzrok na wysokiego mężczyznę. Błękitne oczy wpatrywały się w niego przenikliwie. Zagryzła wargę i kiwnęła lekko głową twierdząco, jakby nie zamierzała odpowiedzieć na pytanie. Nie minęła jednak sekunda, nim wzroszyła lekko ramionami i odpowiedziała. - Moje na tym świecie, jest tylko to, co sama stworzę. A kot, po prostu mnie lubi. – podeszła nieco bliżej planując zabrać zwierzę na ręce, jednak ten zrobił kilka kroków w tył i nadal wpatrywał się w grzbiet konia. – Kto by chciał zresztą mieć coś, z czym są wiecznie problemy. – Dodała, opierając ręce na biodrach. Bez najmniejszych oporów obrzuciła mężczyznę wzrokiem od czubka głowy, aż po same cholewki. - A Pan to chyba nie tutejszy. – powiedziała szybko. Gdyby spotkała wcześniej kogoś, kto wyglądał w taki sposób, na pewno bym go zapamiętała. Aeris szybko stwierdziła, że to pewnie jakiś szlachcic, albo wysoko postawiony urzędnik. Spojrzała jeszcze raz. Nie, urzędnikiem nie był na pewno. Miał coś takiego we wzroku, co lekko mroziło Szlachetną. Wyniosłego, pewnego, dziwnie tajemniczego. Jej kot znów zamiauczał. - Daj już spokój Cáerme. – dodała nieco ciszej kierując wzrok na wielkiego konia.
Thranduil SindarWładca Rasy
Liczba postów : 167
Temat: Re: Podniebny most 07.04.15 23:10
Na jej pierwsze słowa uniósł tylko lekko brwi i chciał dodać, że w sumie i tak biedni niewiele mają, jednak powstrzymał się. Słuchał bowiem uważnie jej słów i z... rozbawieniem? Tak. Sytuacja była zabawne i z nawet lekkim zaciekawieniem przyglądał się poczynaniom kobiety. Karmel zarżał donośnie i prychnął na kota jakby czuł się poirytowany tym, że ktoś tak łapczywie się w niego wpatruje. Lily z kolei nieco wystraszona schowała się do tobołka miaucząc cicho. Thranduil na to podszedł i wyjął ją. Wziął ją na ręce i uspokajająco przytulił, po czym pogłaskał delikatnie. Spojrzał ponownie na kobietę. - Owszem. Jestem Rycerzem z Gondolinu, Thranduil z rodu Sindar - powiedział mówiąc to beznamiętnie, ale jednocześnie z dumą.. no bo i Rycerz i potomek przedostatniego Władcy. To nie byle co. - Panienka rozumiem stąd? Zabawne bo przysiągłbym, że skądś kojarzę - westchnął lekko poirytowany skąd też ją znał. Nie bratał się często z plebsem. Acz dzisiaj, jak wspomniano.. dobry dzień.
GośćGość
Temat: Re: Podniebny most 07.04.15 23:46
Na twarzy szlachetnej pojawił się ponownie uśmiech, kiedy mężczyzna wyjął kotkę i zaczął głaskać. Gdyby tak jej zwierzak dał się łatwo złapać. W momencie, w którym Szlachetny się przedstawił, na twarzy kobiety pojawił się cień zakłopotania. Uniosła w górę prawą rękę i podrapała się lekko po jasnej czuprynie. - Cóż... – Westchnęła lekko, jednak momentalnie całe wcześniejsze odczucie zniknęło. Chociaż ona sama nie wiedziała nawet skąd pochodziła, kim byli jej rodzice i nie mówiąc nawet o tym, że pochodzi z jakiegoś rodu. - Elrilminya'giliath – dodała szybko, wypowiadając swoje prawdziwe imię w jakimś dziwnym języku. Brzmiało to inaczej niż wspólna mowa wszystkich istot. Język był bardziej melodyjny, subtelny, a co najważniejsze prawie zapomniany, tego jednak mężczyzna nie mógł wiedzieć. – Ewentualnie Aeris, kronikarka, ale czy tutejsza. – Niewiele osób potrafiło choćby wypowiedzieć jej oryginalne imię, a co dopiero zapamiętać. Szczędziła także wszystkim tej przyjemności. Przerwała swoją wypowiedź i spojrzała się na niego przenikliwie. Kojarzył ją, nie wyglądała na osobę, która łatwo zapadała w pamięć. Była raczej niczym poranny wiosenny wietrzyk, spokojna, nienachalna, ale pełna życia i dobrej energii. Czy pozytywne osoby, niczym niewyróżniające się z tłumu można było łatwo kojarzyć. Podobno co złe, zostaje w pamięci dłużej. Jej kot powoli rezygnował, nie chciał podchodzić bliżej do mężczyzny. Natomiast zbliżył się do Aeris i zaczął ocierać się o jej nogi, po czym pobiegł na drugą stronę mostu. Nawiedzone zwierzę. – Raczej jestem znikąd, chociaż tak, mieszkam tutaj. – Powiedziała, zagryzając lekko wargę i mrużąc oczy. Błądziła gdzieś w swojej pamięci. - Znam wiele osób i o wielu słyszałam, czy pisałam. Jednak wybacz Panie, Ciebie nie kojarzę. – Stwierdziła otwarcie. Nie zastanawiała się nad tym, co może wywnioskować mężczyzna z jej wypowiedzi. Przecież rycerze winni być znani, może Aeris po prostu nie lubiła słuchać o bohaterskich czynach, kto wie.
Thranduil SindarWładca Rasy
Liczba postów : 167
Temat: Re: Podniebny most 08.04.15 11:17
Na wymyślne imię w obcym języku uniósł tylko lekko brew, ale nie skomentował. Bawiło go gdy biedni próbowali nadrabiać sposobem mówienia, albo wymyślnymi imionami itd. No ale nie.. Mamy dobry humor i należy się nim troszkę podzielić, co mu szkodzi. Zwłaszcza, że chciał sobie przypomnieć czemu zna to dziewczę. - Och nie dziwi mnie, że mnie nie kojarzysz panienko. Prawdziwi rycerze nie szukają rozgłosu i cenią prywatność. To co robię nie jest więc dla sławy i chęci pobicia popularności ojca, zapewniam - powiedział spokojnym i nawet troszkę znudzonym tonem. Zabawne... Thranduil uwielbiał być podziwiany i wielbiony, ale jako rycerz był doprawdy przykładem. Nie gonił sławy, nie czekał na oklaski, ani też nie wbijał wszystkim swego imienia i nazwiska na siłę. Zresztą i tak ludzie dostawali pustki w głowie, jak słyszeli "Sindar", bo kto nie znałby nazwiska przedostatniego Władcy? Nie ukrywał, że to go irytowało. Chciał byś bardziej znany niż ojciec, ale nie zamierzał wykorzystywać ku temu rycerskiego fachu. Nagle doznał olśnienia... - Ach tak... pamiętam... Jesteś tą poobijaną dziewczyną z lasu, którą zaatakowały wilki - nagle powiedział cicho pod nosem, ale dość głośno by móc to usłyszeć. Pamiętał, że dziwił się. Wilki niezbyt często atakują zbierające kwiatki dziewczęta. No ale cóż... - Czy od tamtejszych zdarzeń zainwestowałaś w coś do obrony - zapytał po chwili bo to dość głupie chodzić po lasach bez chociażby miecza, sztyletu czy kuszy.
GośćGość
Temat: Re: Podniebny most 08.04.15 20:33
Spojrzała na niego spode łba i uniosła brwi. - Nie dla sławy? – zapytała jakby sama siebie, czubkiem buta kopiąc jakiś mały kamyczek. Aeris nie wierzyła w takie rzeczy. W każdym postępku było jakieś drugie dno, nic nie działo się bez powodu. Tym bardziej szlachetne pobudki, może istniały, jednak kobieta dawno straciła wiarę w owe rycerskie zachowanie. Kiedy wspomniał o lesie i o wilkach, poczuła jakby blizna na plecach, ponownie zaczęła ją boleć. Jej oczy zrobiły się wielkie i okrągłe jak monety. Zamarła nie mogąc wykrztusić z siebie nawet słowa. Mimowiednie na wspomnienie tamten nocy drżały jej powieki. - Ja.... – zająknęła się i oparła plecami o mur mostu. Na chwilę spuściła głowę, bo cały świat wirował jej przed oczami. – chyba powinnam już iść – dodała. Czuła, jakby miała zaraz zsunąć się na ziemie, na szczęście było to tylko złudzenie.
Thranduil SindarWładca Rasy
Liczba postów : 167
Temat: Re: Podniebny most 09.04.15 0:46
W sumie to dlatego Rycerzami zostawała szlachta o niezwykłych umiejętnościach i zasługach, a nie byle plebejusz. Ale nie rzekł tego na głos bo kobiecie zrobiło się chyba słabo. A w każdym razie pobladła. Biedna czy nie, rycerz niestety musi dbać o swoich w potrzebie. Podszedł krok w jej stronę i pochylił się by lepiej widzieć jej twarz. - Czyli dobrze pamiętałem - powiedział jakby do siebie. Wyprostował się i westchnął lekko. - Nie miałem okazji sprawdzić jak się czujesz drogie dziecię. Rany się wyleczyły? Wszystko w porządku? - zapytał z poczucia obowiązku ale i czegoś co można by uznać za przejaw troski bo w końcu wiózł ją na kolanach kawał drogi przez las. Karmel zarżał jakby też przypomniał sobie szlachetną i podszedł bliżej by ją obwąchać dla pewności. Thranduil jakby specjalnie ignorował jej komunikat o odejściu. Wpierw miał pytania. Potem niech robi co chce.
GośćGość
Temat: Re: Podniebny most 09.04.15 20:17
Kiwnęła głową, jakby starała się potwierdzić jego słowa, chociaż nie do końca tego chciała. Czyżby ostatnią rzeczą, jaka chodziła jej po głowie, to spotkanie osoby, która ją uratowała. Jakby wcześniej nie miała wielkiej ochoty, poznać prawdę. Teraz kiedy ta stała przed nią na wyciągnięcie ręki, czułą się z tym źle. Dziwne uczucie ściskało jej serce i powodowało, że płuca przestawały pracować. Chociaż tak naprawdę była to tylko dziwna iluzja. Uniosła oczy na Szlachetnego, a plecami jeszcze mocniej przyległa do ściany. - Żyje, chyba tyle można powiedzieć. – Odpowiedziała, wpatrując się w niego z uporem. Chyba powinna podziękować. – Dziękuje. – Dodała cicho. - Dziwne, że po raz kolejny spotykam Cię na swojej drodze – ciągnęła swoją wypowiedź. – Najwidoczniej los tak chciał. – A Aeris właśnie z losem zawsze miała pod górkę. Spojrzała na konia, ale ten też nie wydawała się jej znajomy. Najprawdopodobniej nie pamiętała nic z tamtego wydarzenia. Jej kot ponownie podbiegł, zainteresowany cała sytuacją.
Thranduil SindarWładca Rasy
Liczba postów : 167
Temat: Re: Podniebny most 09.04.15 20:40
Ciężko było nie zauważyć, że dziewczę nie czuło się z tym najlepiej. Oj tak. Widział wyraźnie, że była bardzo młoda. Ale przez jej delikatną urodę, blond włosy i to, że już raz niósł ją na rękach, nie przeszkadzało mu, że była z plebsu, więc nadal był miły, jak na niego.. a raczej "rycerski".. bo zachowywał się albo jak "on", albo jak "rycerz". Innych schematów nie było. - Nie musisz mi dziękować... To medycy się spisali. Im należą się podziękowania, że uratowali twe życie. Ja tylko pogoniłem kundle, do czego zresztą przywykłem, chociaż nie wszystkie kundle to psowate - wyprostował się i pozwolił sobie na ten lekki dowcip, gdy z pewnego rodzaju niesmakiem spoglądał w dal ulicy, na jakiegoś spitego mężczyznę. Takowych i w Gondolinie nie brakło, a on lubił im pokazywać, gdzie ich miejsce... bo nie na ulicach, zaczepiając przechodniów. Nagle znów spojrzał na Aeris i zmrużył dziwnie oczy. - Los? - zapytał jakby zdziwiony. I nagle zaśmiał się. Śmiał się dziwnie, jakby nie często to robił, a i brzmiało to dość sztywno, jakby głównie szydził, a nie się śmiał... więc nie przywykł do normalnego śmiechu. - Żyję już długo, a pierwszy raz takie coś słyszę. Na mój widok raczej się krzywią, albo schodzą z drogi, albo rzucają przekleństwa i ostrzą noże.. bez względu na to czy im pomogłem czy nie. Jesteś, więc pierwszą osobą, która tak powiedziała... Ale to może tylko dlatego, że byłaś nieprzytomna. Nie miałaś tej wątpliwej przyjemności poznania mnie bliżej - mówił z wyraźnym rozbawieniem, chociaż znów był poważny i miał surowy wyraz twarzy. Zabawne dziewczę. Takie niewinne i naiwne. Mógłby ją nawet tolerować, jeśli ją lepiej pozna i nie będzie go nagle irytować... Zdecydowanie tak. Dawno nikt go nie rozbawił tak bardzo.
GośćGość
Temat: Re: Podniebny most 09.04.15 21:06
Pokiwała głową, słuchając jego słów. Gdyby tak bardzo nie kręciło jej się w głowie, pewnie mogłaby się uśmiechnąć. Przełknęła ślinę, czując na swoich plecach zimny mur, który nie zdołał rozgrzać się w majowym słońcu. Gdzieś po ubraniem nosiła okropną bliznę, ślady po jednym z wilków. Głębokie pazury, które wyrwały jej kawałki skóry. Nie bolała, przynajmniej fizycznie. - Los, widzisz Panie, raczej nigdy mnie nie oszczędzał, jak większość z nas. – Spojrzała na niego, jej oddech powoli się uspokoił, a ciało rozluźniło. Zaczynała przetrawiać tę informację, która w gruncie rzeczy coraz mniej ją paraliżowała. – Wybacz, ale Ciebie nie dotykają takie rzeczy. Walczysz w obronie innych, spotykasz pewnie straszne stworzenia i strasznych ludzi. Nie mniej... – przerwała na chwilę, patrząc się na niego. Rzuciła okien na jego ubranie, pięknego wierzchowca, na to, jak stał, jak dumnie się nosił. Uśmiechnęła się lekko i wzruszyła ramionami. – Ta okolica, jest piękna, ale przejdź miastem dalej, a spotkasz dzieci żebrzące na ulicach. Idź w stronę portu, a będzie tam dom kurtyzan. Większości to kobiety, które biedne nie mogły dać mężom dzieci, albo potomstwo zmarło. W zaułkach siedzą błagający o jedzenie starcy. – Przerwała i zagryzła lekko wargę, nawet nie wiedziała, czy ten dalej ja słucha. – Mówiąc prawdę, wolałabym wsiąść miecz i ruszyć przeciwko potworom i wojną, niż zmierzyć się z „potworami”, które dręczą nas. – Głodem, cierpieniem, ale tego nie powiedziała już na głos. – A gdzie jest nasza władza? Miała ochotę spuścić na dół głowę, lecz tego nie zrobiła, - Wiec dlatego mam się na Twój widok krzywić, każdy z nas jest Swoim własnym rycerzem. Tylko że o Tobie mogą pisać pieśni, a o nas.... - przerwała. - Nas zapamięta pewnie wiatr. Nie znała tego mężczyzny, ale w żaden sposób jej nie przerażał. Nie obawiała się go, mimo tego, że mógł w każdym momencie jednym zamachem miecza skrócić ją o głowę.
Thranduil SindarWładca Rasy
Liczba postów : 167
Temat: Re: Podniebny most 09.04.15 21:25
Jego twarz jeszcze bardziej stężała i spoważniała, gdy słuchał jej słów. Taka młoda, a już z takimi problemami na głowie? Chociaż... Już miał coś powiedzieć, ale się powstrzymał. Nigdy jednak nie uważał, że dzieci miewają takie zmartwienia. On jako dziecko ich nie miał. Gdy skończyła mówić, on westchnął i stanął obok niej, acz nie opierał się o mur. Spojrzał przed siebie z powagą. - Musisz się przyzwyczaić drogie dziecko, że tak na tym świecie jest. W Gondolinie nie bywa lepiej. Przyznam, że nie pałam miłością do biedoty... Z racji mego wychowania i pewnych przekonań zawsze kreśliłem wyraźną linię między nimi, a nami... Ale co innego biedni innych ras, a co innego gdy widzę szlachetnych zmuszonych do żebrania. Nasz naród powinien być potęgą handlową i perłą Asgardu.. Nie wiem, jak było za czasów mego ojca, ale z pewnością się pogorszyło. Zrobiłbym wiele aby to zmienić, bo moja niechęć nie oznacza, że nie dbam o takie osoby. Dlatego też jestem rycerzem, a nie najemnikiem, czy innym wojakiem... Szlachetność i kodeks. Nie w głowie nam chwała i pieśni, ani pieniądze. Pomagamy bo tak należy.. - odszedł kilka kroków od ściany i podszedł do Karmela, którego pogłaskał po chrapach. Spojrzał na słońce w oddali. Zamyślony i jakby chwilowo nieobecny. Jakiś melancholijny uśmiech błądził po jego ustach. - I mylisz się to nie prawda, że nas nie dotykają takie rzeczy... tragedie... Fakt mamy tą możliwość walczyć o swoje... Ale to wcale nie ułatwia sprawy. Może dla ludzi to łatwe, ale dla nas... Żyjemy wiele lat. Im jesteś lepszy tym dłużej żyjesz i tym więcej towarzyszy broni musisz pochować - powiedział z nostalgią w głosie. Przymknął na moment oczy i po chwili jakby się ocknął. Znów poważny i surowy. - Ci, którzy wybrali pójście na łatwiznę nie chcą miecza w swe dłonie, jak ty... oni czekają, aż ktoś wciśnie im rozwiązanie. Dlatego to szanuję w takich Szlachetnych, jak ty.. Nie poddajesz się.. I oby więcej naszych rodaków się nie poddawało. Oby walczyli o swoje miast poddawać się i siadać. Bo wtedy będzie im się żyło już tylko gorzej - spojrzał wprost na młodą dziewczynę. Tak. Gardził tymi, którzy potrafili tylko siedzieć i narzekać żebrząc o resztki. Szlachetni nie powinni tak robić. Nie ważne biedni czy nie - powinni z uniesioną głową walczyć o swoje. Ale brak odpowiedniego władcy tego nie ułatwiał. - Może gdybym został Władcą byłbym w stanie pokazać truposzowi-poprzednikowi, jak powinno się dbać o swych ludzi miast kajać się przed innymi rasami - dodał cicho, ale tak, że dało się to usłyszeć, zamyślony spoglądając znów w dal.
GośćGość
Temat: Re: Podniebny most 09.04.15 22:04
Słuchała jego słów w skupieniu, kiedy ten także oparł się o mur. Odwróciła głowę w jego kierunku. Nie przejmowała się nawet faktem, że już całkiem zapomniała, po co wyruszyła do miasta. Czy to miało jakieś większe znaczenie, przecież miała pewnie jeszcze tyle lat życia przed sobą, a może tylko dni... - Szlachetni, czy zwykli ludzie. – Wzruszyła ramionami. – Przecież oddychamy tym samym powietrzem. Jednak racja Panie, oni żyją swoimi problemami kilkadziesiąt lat. A my, o ile bogowie pozwolą, setki. – Całkowicie zgadzała się z jego słowami. Chociaż ze względu na to, kim była, nie uważała się w żaden sposób za lepszą od innych. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że lepszy narcystyczny rycerz, niż wyrafinowany najemnik. O czym ja w ogóle pisze, przecież tacy nie istnieją. - Taka nasza dola, lecz źle mnie zrozumiałeś, nie uważam, że wy nie macie problemów. Macie większe szanse je rozwiązać. Czy jest coś gorszego od bezsilności? – Spojrzała na niego, unosząc lekko brwi. – A poddać się, nie. Kiedyś ktoś nauczył mnie, że istoty jak my poddają się dopiero po śmierci. Kiedy usłyszała jego ostatnie słowa zmarkotniała. Odeszła od muru i zbliżyła się do swojego kota. Chciała wsiąść go na ręce, jednak zatrzymała się, nim zwierze zdecydowało się uciec. Odwróciła się ponownie w kierunku Szlachetnego. - Władcą? – Pokręciła lekko głową. – Władza zaślepia. Pewnie powiesz, że to cię nie dotyczy. Czy nawet teraz nie patrzysz na mnie z góry? Na pewno uważasz się za lepszego, przecież niejako jest to prawdą. - Zastanowiła się przez chwilę.- Może i rządziłbyś sprawiedliwie. Tego winnam chyba życzyć. – Zauważyła, że wpatruję się gdzieś, pewnie tak daleko, jak jej wzrok nie sięga. Gdybyś przeżył swoje życie raz wcześniej, tylko urodzony w małym domku, a nie wielkim dworze. – Pomyślała. Miała nadzieje, że nie zdenerwuje się na jej słowa. Aeris igrała z ogniem, ale nie bała się parzyć.
Thranduil SindarWładca Rasy
Liczba postów : 167
Temat: Re: Podniebny most 10.04.15 0:24
- Nie ma zbyt wielu gorszych sytuacji niż bezsilność, ale jest ona naszym wyborem - powiedział spokojnie i wyjątkowo pogodnie, jak na niego. Ale może to dlatego, że był pochłonięty poprawianiem ogłowia Karmela i mościł Lily w tobołku przy siodle by poszła spać. Cały czas słuchał dziewczyny uważnie i z zainteresowaniem cóż takiego powie. W międzyczasie poprawił też strzemiona i popręg, po czym włożył stopę w strzemię i z łatwością oraz lekkością dosiadł konia. Wtedy znów spojrzał uważnie na Aeris, gdy ta skończyła mówić. - Władza zaślepia tych, którym nie była nigdy dana. I owszem. Patrzę z góry na większość biednych. Wiesz dlaczego? Bo uważają, że ich stan majątku i status urodzenia to wymówka. Trzymają się tego i nie próbują nic zmienić. Nie walczą o swój los. Poddają się. Wybierają bezsilność - mówił oschle i bardzo surowo. Wyraźnie było widać, że gardził takim zachowaniem.. Och naturalnie nie lubił też jak plebs mu podskakiwał, ale z drugiej strony i szlachetnie urodzonego rycerza przecież złoił porządnie, jak mu niekulturalnie kłapał dziobem w jego stronę... Toteż kwestia urodzenia sama w sobie nie była dla niego problemem, a to jak sobie z nią radzono. - Toteż na szacunek trzeba sobie zapracować.. Nie ważne jaki status majątkowy.. Chociażby z tobą dziecię rozmawiam, a do bogatych nie należysz. Tracę mój, jak pewnie uważasz, cenny czas, ale ja uważam go za wygranego. Cenię punkt widzenia młodej dziewczyny, która nie wybiera bezsilności i jest dobrym przykładem prawdziwego Szlachetnego - spiął konia i podjechał w jej stronę. Gdy był niemal obok niej, zatrzymał się. - Zresztą... Mój jedyny w życiu przyjaciel, który był mi niczym brat.. był biedny.. i to bardzo biedny.. urodził się w najgorszej dzielnicy biedoty.. - dodał ciszej i z dziwnym mrokiem w oczach, gdy spojrzał przed siebie z ponurą miną, jakby demony przeszłości znów go nawiedziły. Lilith był niezwykły. Gardził biedotą, która narzekała na swój los i nic nie robiła... jak Lilith, który od dziecka walczył o to by go zauważono.. A i tak nie zostałby rycerze bo nie był ze szlachty.. To było niesprawiedliwe i to bardzo. Ale mimo to Lilith się nie poddawał. Nie był bezsilny. Po rozmowie z kobietą pożegnał ją skinieniem głowy i odjechał w swą stronę.
z/t
Ostatnio zmieniony przez Thranduil Sindar dnia 13.04.15 22:54, w całości zmieniany 1 raz
GośćGość
Temat: Re: Podniebny most 11.04.15 12:37
Bez większych ruchów przyglądała się poczynaniom Szlachetnego. Powoli, spokojnie analizowała każde słowo, które kierował do niej. Jakby nadal żyjąc poprzednią częścią rozmowy. Mieli tyle czasu, nikt nie kazał się jej śpieszyć, szczególnie życie. W momencie, kiedy mężczyzna wsiadł na konia i podjechał do niej, wzięła swojego kota w ramiona. Nie opierał się tym razem. Wtulił łebek w gładki materiał jej sukni. Aeris musiała mocno zadrzeć głowę, by patrzeć Szlachetnemu w oczy. - Rozumiem – pokiwała głową. – To na pewno szczery przyjaciel, a o takich teraz ciężko. Westchnęła lekko, rozumiejąc, że jej rozmówca wybiera się dalej w drogę. - Udanej podróży – dodała. – Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się spotkamy. I to kiedyś ja uratuję twoje życie. – Uśmiechnęła się szczerze. Oczywiście nie widziała na to za dużo możliwości, to marzyć przecież mogła. Spojrzała na drugą stronę mostu, tam czekała na nią jej biblioteka, jej cały świat. W powietrzu czuła już zapach atramentu. - Żegnaj. – opuściła głowę i ukłoniła się, może tak naprawdę żartobliwie, wprost teatralnie. Obracając się na pięcie, ruszyła przed siebie.
z/t ?
Lev MariańskiLykantrop
Liczba postów : 76
Temat: Re: Podniebny most 21.01.19 18:05
W trakcie swych wędrówek zatrzymał się na kilka dni w Avalonie. Uzupełnić zapasy i takie tam. Kilka razy wpadł też do biblioteki by poczytać o tutejszych bogach i z krytyką uznać, że to jakaś komedia, ale komentarze zachował dla siebie. Co go ktoś mijał, to kłaniał się i uśmiechał słodko. W końcu stanął w cieniu gdzieś z boku mostu i sapnął. Mina mu stężała wreszcie pozbawiona uśmiechu i przeciągnął się znudzony. - Upierdliwe strasznie - powiedział pod nosem wzdychając.
Mirabel McQueenUskrzydlona
Liczba postów : 29
Temat: Re: Podniebny most 31.01.19 18:27
Mirabel znudzona przebywaniem w domu postanowiła się przejść. Uskrzydlona kroczyła w zadumie przed siebie. W oddali dostrzegła również kroczącą postać przed siebie, zmierzającą w tą samą stronę co i ona. Zbliżyła się do mężczyzny a słysząc jego słowa przysiadła nieopodal na barierce mostu. - Co takiego może być i straszne i upierdliwe? Zapytała z uśmiechem na ustach
Lev MariańskiLykantrop
Liczba postów : 76
Temat: Re: Podniebny most 31.01.19 20:14
Drgnął nagle, gdy usłyszał kobiecy głos. Chyba się troszkę rozleniwił i stracił czujność przez to miasto. Odsunął się od barierki powoli i zsunął z głowy kaptur krwistoczerwonego płaszcza, w który był przyodziany. Na jego torsie widniał symbol Akatosha, acz cały ubiór był skromny i szary - no nie licząc płaszcza (ubiór w linku obok avka). Uśmiechnął się promieniście do kobiety. - Witaj skrzydlate dziecię niebios. Widzę, że oprócz skrzydeł obdarzono Cię pani również nieziemską urodą - skłonił się nisko, w prawej dłoni trzymając swój kostur. - Wybacz, że musiałaś słyszeć mnie w tej chwili słabości, jaka mnie dopadła. Widać tęskno mi do rodzimych stron i do tych, którzy chcą słuchać nauk Akatosha - powiedział wzdychając lekko i z jakby zakłopotaniem pocierając dłonią potylicę. Następnie przestawił kostur do lewej ręki i wyciągnął w jej stronę prawicę. - Ale gdzie moje maniery. Jestem Lev, wierny sługa Akatosha - przedstawił się ciepło.
Mirabel McQueenUskrzydlona
Liczba postów : 29
Temat: Re: Podniebny most 31.01.19 21:04
Mirabel nie była wierzącą osobą aż tak bardzo nagminnie. Wszystko co musiała robić robiła na pokaz, w końcu pewne obowiązki trzeba było wypełniać prawda? Słysząc przywitanie mężczyzny uśmiechnęła się delikatnie rumieniąc przy tym. Od lat nie słyszała tak przyjemnych słów na swój temat. Niezmiernie ją to zmieszało ale i ucieszyło. - Dziękuję za miłe słowa. Nie przejmuj się proszę każdy ma prawo do cięższych czy gorszych dni. Przyznała zgodnie z prawdą, w końcu każdy ma prawo mieć cięższe dni nie zawsze dobro objawia się każdego dnia. Słysząc, jak się przedstawia i kim jest uśmiechnęła się lekko jeszcze szerzej. - Mirabel. Przedstawiła się zaciekawiona słysząc o tym, że mężczyzna jest sługą Akatoshy. Zaciekawiona nie znała tej religii, ale w końcu od czegoś jest ciekawość prawda? - Ja z chęcią posłucham o twych naukach sługo Akatoshy. Jestem chętna do wysłuchania nauk i zdobyciu nowej wiedzy. Zagadnęła mężczyznę, nawet gdyby wiedziała o czym będzie mówił, to i tak zachęciłaby go do mówienia. W końcu czemu nie? Chcieć zrobić komuś dobrze, nie znaczy...no mniejsza...po prostu była ciekawa no! Skupione spojrzenie na twarzy Lva mówiło więcej, niż wyraz jej twarzy.
Lev MariańskiLykantrop
Liczba postów : 76
Temat: Re: Podniebny most 31.01.19 22:15
Mimowolnie kącik ust poszedł mu znów w górę i uśmiechnął się, ale nie prześmiewczo, a ciepło, gdy kobieta wyraziła chęć nauki. - Akatosha córko niebios. Akatosh jest jednym z pięciu bóstw Midgardu. Jest on bóstwem wojny, prawa i historii. Nie ma mądrzejszego i bardziej prawego bóstwa nad Akatosha i to on broni nas najskuteczniej przed okrutnymi figlami i krzywdami Mehrunesa - poprawił kobietę delikatnie i wyjaśnił kim jest Akatosh. Uśmiechnął się znów promiennie i nieco niewinnie, jakby mówił o bogu kwiatków i miłości.
Mirabel McQueenUskrzydlona
Liczba postów : 29
Temat: Re: Podniebny most 01.02.19 8:42
Mianowanie jej córką niebios było całkiem przyjemnym odczuciem, jednak cóż...jej było bliżej piekieł niż nieba ale nie skomentowała tego, w końcu po co? Podobało się jej to, że ktoś w ogóle z nią rozmawiał nie wytykając jej braku wiedzy poza tą, którą znała. Ona miała swoje życie, swoje sprawy i swego boga, którego i tak zlewała bo jak na razie sprowadzał tylko same problemy i cierpienia. Uważała, że to nie jest możliwe, by jej bóg mógł takie coś robi. - Więc pochodzisz z Midgardu... Skomentowała przyglądając się mu badawczo. - Twój bóg...mówisz o nim bardzo...troskliwie. Zauważyła z uśmiechem na ustach i spojrzała na niego zaciekawiona. - Skoro nas chroni...czemu nie ochronił nas przed tym co miało miejsce lata temu? Czemu pozwolił by tulu naszych zginęło? Zapytała nawiązując do Wybuchu Szarej Fortecy. W końcu chociaż, że minęło wiele lat, sporo ras ucierpiało.
Forum Raashtram nazwę ma ku czci Flamberga, jest jednak autorskim dziełem twórców forum. Zawartość Raashtram należy do twórców i graczy, z kolei większość grafik, kodów itp. nie jest naszego autorstwa.