Jeśli tylko zapragniesz, świat Raashtram stoi przed Tobą otworem. Może zechcesz zostać mym Władcą? Nie obawiaj się, jeśli władza to nie to czego szukasz, to możesz przewodzić szlacheckiej rodzinie, prowadzić lokalny biznes, albo może... poszukasz miłości? Jeśli to za mało to mój brat próbuje imponować kobietom swymi wyczynami i przygodami, więc możesz jego wysłuchać.
Och... wybacz o Pani
Twa uroda onieśmiela nawet tak dzielnego rycerza, jak ja. Chcesz posłuchać o mych wyczynach? A może sama poszukujesz przygody? Moja siostra opowiada o spokojnym życiu poświęconym rodzinie i pracy, ale dla mnie życie to przygody! Odkrywanie nowych stworzeń, badanie każdego zakamarka Raashtram i świata poza nim! Walka z piratami, potworami i innymi stworami, które zagrażają tym ziemiom! Nie zwlekajmy dłużej, znalazłem już idealne miejsce na naszą wspólną przygodę.
Płeć: ON Stan Cywilny: Kawaler Wiek: 60 lat Zawód / Hobby: Łowca Głów Wzrost i Budowa: 184 cm | atletyczna, szczupła Grupa: - Kasta Społeczna: Mieszczanin Wizerunek: Lee Dong-wook
Dodatkowe Informacje : • Zwykle stara się nie okazywać emocji. • Rzadko kiedy bywa w domu - raczej ciągle pracuje. • Rodzice opuścili go jakieś 10 lat temu.
UPARTY
SZCZERY
WYCOFANY
Dobry. Zły. Miły. Wredny. Słowa. Tyle słów na określenie człowieka. Na zapisanie pustej karty, którą jest każda istota żywa. Na zamalowanie czystego płótna. Czymże jest charakter? Słowami? Cechami? Pewnymi zachowaniami? Czy po prostu czymś, na co się "umówiono"? Wyeth nie jest pewien i ciągle stara się rozwiązać ten problem, ale wie za to, że sam w jakimś stopniu już został ukształtowany. Życie nauczyło go uporu. Nieustępliwości, pewnej determinacji, która pozwala mu zwalczać nowe zagrożenia i stawiać kolejny krok na ścieżce, którą objął. Dobrze wie, że żywot to czasem sytuacja, w której tylko najsilniejsi uchodzą z życiem, więc można bez wahania stwierdzić, że Wyeth jak się uprze, to na dobre. W niepogodę, w słońce, burzę, czy najgorsze warunki - on będzie szedł dalej. Przez to ma pewien problem z wyczuciem, kiedy należałoby jednak odpuścić, ale przecież jeszcze tyle przed nim... To może się nauczy? Jest także istotą, która nie znosi kłamstwa. Kłamstwa wszelakiego. Tego, którego używa się dla wygody, ze złośliwości, czy nawet białych kłamstw. Uważa, że to nadal jest zły czyn - nawet, jeżeli tym, który mówi nieprawdę kierują dobre intencje. Sam jest szczery, niekiedy do bólu i to właśnie ceni sobie bardziej, niż cokolwiek innego. Woli wiedzieć na czym stoi, nawet jeżeli to najgorsze bagno, niż tkwić w przekonaniu, że ma pod sobą twardy, pewny grunt. Można też z łatwością dostrzec, że Wyeth jest nieco wycofany. Nie wolno mylić tego z nieśmiałością - ot, po prostu jest wysoki i małomówny, zazwyczaj przygląda się sytuacji biernie, zamiast brać w niej czynny udział. Wielu już uznało, że przez to okazuje brak szacunku, ale wielu też wie, że wkroczy do akcji, jeżeli uzna, że tak trzeba. W tej kwestii jest dość specyficzny. Jeżeli ma wybierać pomiędzy stronami, to wybierze neutralność - jeżeli będzie się dało. A jeżeli nie? Cóż, zostaje mu improwizacja.
Aparycja Wyeth jest mężczyzną, którego niewiele raczej nazywa brzydkim. On sam uważa, że jest całkiem przystojny, ale jakoś tak nie chwali się tym całemu światu. Jego czarne włosy zwykle są w lekkim nieładzie, lub w kompletnym chaosie, bo nie lubi tracić czasu na układanie ich - niepotrzebne mu to do szczęścia. Zarówno w jego ciemnobrązowych oczach, jak i na całej jego twarze zwykle widać spokój. Tak, jakby nie ruszały go żadne problemy. Zazwyczaj ubiera się prosto i tak, żeby było mu wygodnie - bo jednak sporo podróżuje. Większość ubrań także ma w ciemnych kolorach, co sprawia, że niekiedy zlewają się z jego skrzydłami. Jeszcze nie takimi dużymi skrzydłami, bo sam Wyeth jest całkiem młody jak na Uskrzydlonego.
Historia
oto ja, jestem tu, zawołał mnie ten świat, zaufam mu
Od kiedy pamiętam, było nadane mi "przeznaczenie". Narzucona z góry rola. Rola przekazywana z pokolenia na pokolenie, ale tylko na męskich członków rodziny. Łowcy Głów. Łowcą był mój dziadek, mój ojciec, ja nim jestem i zapewne mój syn też nim będzie. Rodzinne przeznaczenie. Nikt nigdy nie spytał mnie o zdanie. A ja nigdy nie protestowałem. Wszystko zaczęło się od pewnego zimnego dnia, kiedy to przyszedłem na świat. Mój ojciec opowiadał mi nieraz, że myśleli, że nie przeżyję. Że umrę i zabiorę do grobu ze sobą swoją matkę, ale koniec końców wszystko się ułożyło. Odratowano mnie. Czasami myślę, że być może miałem wtedy umrzeć. Kto więc musiał oddać życie, żebym ja mógł wziąć ten pierwszy oddech i wydać z siebie płacz przesiąknięty wyczerpaniem, desperacją? Moi rodzice byli szczęśliwi, że przeżyłem. Nigdy nie mieli zbyt wielu zmartwień. Od kiedy tylko było to możliwe, ojciec zabierał mnie ze sobą na polowania. Czy to na bandytów, czy to na groźne zwierzęta. Nauczył mnie posługiwać się bronią. Nauczył mnie jak sprawnie zabijać. Jak pojmać kogoś i gdzieś dostarczyć. Dzisiaj wiem, że chciał, żebym od razu miał zawód, ale wtedy? Wtedy byłem przerażony. Chłód miecza prześladował mnie wtedy po nocach, a zapach krwi przyprawiał o wymioty. Dzisiaj doceniam ten czas spędzony z nim, bo wiem, że tak naprawdę niewiele dzieci miało przy sobie ojca na co dzień. W gruncie rzeczy miałem szczęśliwe dzieciństwo. Kochający rodzice, dom, przyuczenie do zawodu... Tylko czemu wciąż miałem wrażenie, że czegoś mi brak?
dla mnie, proszę graj, graj na trąbce tej, i, choć płynie czas, nie wyrzuć mnie z pamięci swej
Strata. Nauczyłem się znaczenia tego słowa, kiedy moi rodzice zachorowali. Nie byłem im wtedy w stanie pomóc. Do końca powtarzali mi, że są ze mnie dumni. Że sobie poradzę. Zapewniałem ich, że na pewno tak będzie. Z uśmiechem rzekłem wtedy, że bardzo ich kocham i jeszcze się spotkamy. Powiedzieli, że nie mogliby sobie wymarzyć lepszego syna. Cały czas się uśmiechałem. Trzymałem ich ręce, patrząc się na nich. Uśmiechałem się, kiedy zamknęli oczy. Uśmiechałem się, chowając ich. A w środku jakby mnie coś rozrywało. A potem? Potem ruszyłem w drogę. Wierzchowiec ojca stał się moim wierzchowcem. Jego miecz - moim mieczem. Od razu rzuciłem się w wir pracy. Chciałem zapomnieć. Zatracić się w sobie, wejść tak głęboko w swoje myśli, żeby już nigdy się z nich nie wydostać. W pewnym stopniu mi się to udało. Przebyłem sporą drogą, ani razu nie wracając do rodzinnego domu. Ale i w końcu tam zaprowadził mnie los. Ocknąłem się, zobaczywszy ruinę, w której kiedyś mieszkali ludzie. Niewiele myśląc, naprawiłem ten dom. Może i nie przywróciłem mu dawnej świetności, ale naprawiłem go. Nadal jednak pracowałem. Musiałem pracować. Nie umiałem długo wysiedzieć w miejscu - prawdopodobnie przez to, że ojciec nigdy nie dawał mi odpocząc. Długo mi zajęło pogodzenie się z tym. Przeszedłem przez wściekłość, wyparcie emocji i smutek - ale w końcu dotarłem do miejsca, gdzie mogę powiedzieć, że choć trochę pogodziłem się z ich śmiercią. Nadal tęsknię. Nadal cierpię. Ale żyję dalej jako Łowca Głów, gotów kontynuować rodzinną tradycję. I tylko nadal mam to uczucie, że ciągle jest mi czegoś brak.
Umiejętności : • RASOWE: Zdolności przywódcze, Zwiększona wytrzymałość, Odporność na zimno, Ciosy skrzydłami.
Forum Raashtram nazwę ma ku czci Flamberga, jest jednak autorskim dziełem twórców forum. Zawartość Raashtram należy do twórców i graczy, z kolei większość grafik, kodów itp. nie jest naszego autorstwa.