-Zdecydowanie nie, czasem może się skończyć wręcz tragicznie. Na szczęście takiego ryzyka nie było w wypadku tej zupy uśmiechnęła się porozumiewawczo, a z jej uśmiechu na pewno można było z łatwością zauważyć, że żartuje. Sama wzięła z ochotą kilka łyżek zupy, nie zdając sobie sprawy z faktu, że taki widok może sprawić jej towarzyszce co najmniej pewien dyskomfort na żołądku.
-Myślę, że królik z okolic Mournhold z lokalnymi ziłami będzie wystarczająco miejscowy, a zarazem jadalny dla Ciebie. Na co masz ochotę po posiłku?

- Na całe szczęście.
Na myśl o mięsie przed chwilą przełknięta zupa odezwała się falą mdłości. Melisandre skrzywiła nieco swoje pełne usta w grymasie lekkiego niesmaku.
- Wiesz, chyba całkiem straciłam ochotę na jedzenie. Ale dokończ posiłek, poczekam - powiedziała, zerkając na białą zupę.
Nie byłaby w stanie przełknąć niczego. Okazało się, że nie pierwsza chwila po dostaniu się potrawki do żołądka była najgorsza. Prawdziwe obrzydzenie dopiero nadchodziło. Chyba w drodze powrotnej zdecyduje się na portal, nie na statek. Po tym moirnholdzkim posiłku mogłaby jeszcze dostać dodatkowo choroby morskiej, a nie uśmiechało jej się oddawanie zawartości żołądka morzu.

Sheeva roześmiałą się lekko słysząc całkowitą odmowę spożycia czegokolwiek przez czerwonowłosą.
-Widzę, że nasza zupa pozostawiła zdecydowanie niezatarte wrażenie. odparła i kazała przechodzącej kelnerce przynieść przynajmniej szklankę wody, żeby jej towarzyszka mogła się poczuć nieco lepiej. Kiedy woda została przyniesiona, dokończyła zupę po czym uśmiechnęła się lekko do towarzyszki.
-Zastanowiłaś się co byś chciała robić?

Na śmiech Sheevy zareagowała jedynie bladym uśmiechem. Jej żołądek zdecydowanie nie czuł się najlepiej.
- Piorunujące, rzekłabym - stwierdziła.
Z wdzięcznością przyjęła wodę. Objęła szklankę wąskimi, bladymi dłońmi, chłodząc ręce, bowiem zrobiło jej się nieco gorąco. Uniosła szklankę do ust i przechyliła ją lekko, rozkoszując się chłodną cieczą, przepływającą przez jej gardło.
Kiedy wypiła już swoją wodę, a Sheeva dokończyła tę nieszczęsną zupę, nadszedł czas, aby opuścić restauracyjkę.
- Hmm... Sama nie wiem. Są w Mournhold jakieś ciekawe, szczególnie intrygujące miejsca? - zapytała.

Widmo uśmiechnęła się lekko słysząc ten kończący kwestię zupy komentarz. Przez chwilę zastanowiła się na kolejnym pytaniem podczas gdy jej towarzyszka skończyła pić wodę, która wyraźnie sprawiła jej ulgę.
-Nie wiem co Cię interesuje. Jest tu mnóstwo małych sklepików z rzeczami, których z pewnością nie znajdziesz nigdzie indziej. Jest tutaj też dosyć znana lecznica, jeśli jesteś medykiem może zainteresują cię nasze metody. Mogę zaprosić Cię też do swojego...pałacu. Wybierz na co masz ochotę powiedziała obserwując swoją rozmówczynię z ciekawością.

Wysłuchała wszystkich opcji, które zaproponowała jej Sheeva. Nadal obejmując dłońmi szklankę, gładziła palcami chłodne szkło, zastanawiając się nad wyborem. Małe sklepiki z niespotykanymi przedmiotami brzmiały kusząco, lecznica już trochę mniej. Szczerze mówiąc, Melisandre nigdy specjalnie nie interesowała się medycyną. Miała...hm...nieco inne zajęcia.
Oczy zalśniły jej, kiedy padła propozycja udania się do włości Sheevy. To by dopiero było coś! Na pewno wyglądał niezgorsza niż jej własny zameczek.
- Z chęcią zobaczę, gdzie mieszkasz - powiedziała, rozciągając czerwone usta w asymetrycznym uśmiechu.