Jeśli tylko zapragniesz, świat Raashtram stoi przed Tobą otworem. Może zechcesz zostać mym Władcą? Nie obawiaj się, jeśli władza to nie to czego szukasz, to możesz przewodzić szlacheckiej rodzinie, prowadzić lokalny biznes, albo może... poszukasz miłości? Jeśli to za mało to mój brat próbuje imponować kobietom swymi wyczynami i przygodami, więc możesz jego wysłuchać.
Och... wybacz o Pani
Twa uroda onieśmiela nawet tak dzielnego rycerza, jak ja. Chcesz posłuchać o mych wyczynach? A może sama poszukujesz przygody? Moja siostra opowiada o spokojnym życiu poświęconym rodzinie i pracy, ale dla mnie życie to przygody! Odkrywanie nowych stworzeń, badanie każdego zakamarka Raashtram i świata poza nim! Walka z piratami, potworami i innymi stworami, które zagrażają tym ziemiom! Nie zwlekajmy dłużej, znalazłem już idealne miejsce na naszą wspólną przygodę.
195 lat jako przedmiot, dopiero narodzona jako animat
Zawód:
Dyplomata
Wzrost:
155
Grupa:
-
Zamieszkuje:
Mournhold
Bogacz:
Tak
Wizerunek:
Ellen Page
Charakter:
Praworządny Dobry. Jodie jest uosobieniem cech jakie w nią wlano: smutek, żal, współczucie, dobro, szacunek, altruizm, lojalność, odwaga, szczerość. Animatka była symbolem władzy, całe szczęście symbol ten spoczywał wśród władców dobrych i prawych, szanujących lud, niemal altruistów. Sprawia to, że charakter Jodie jest esencją dobrego władcy, historia pokazuje jednak, że nie zawsze jest to dobre dla królestwa.
Umiejętności:
- Przyspieszona regeneracja - Duża wiedza o insygniach władzy - Przemiana w koronę - Odczytywanie myśli w obu formach, oraz władanie nimi w formie korony.
Korona: wykonana z białego złota, zdecydowanie damska, ozdobiona pięcioma kamieniami szlachetnymi – rubinami, oraz perłami w pobliżu każdego z kamieni. Delikatna, niezbyt wymyślna choć zdecydowanie piękna. Nie nosi na swojej powierzchni żadnych skaz, czy uszkodzeń. Jodie: Dziewczyna, wielu mówi, że piękna, choć są i przeciwnicy tej opinii, pewne jest, że wygląda na nader miłą i uroczą. Wielu ludzi przy spotkaniu z nią ma poczucie długoletniej przyjaźni. Twarz jej nie wzbudza złych emocji w nikim, choć sama często wydaje się smutna, współczująca, co potęguje pozytywne uczucia ze strony osób cierpiących. Twarz zdobią długie do połowy pleców, śnieżnobiałe włosy, układane we wszelakie fryzury, zależnie od okazji. Oraz przenikliwe oczy koloru rubinu. Figura jej jest dobra, ma swoje kształty, ze względu na niewielki wzrost. Ciało ma zdecydowanie kobiece, w przeciwieństwie do nieco dziewczęcej twarzy.
Biografia:
~Naczynie. Każdy przedmiot może być naczyniem. -Proszę Cię, nie zasypiaj! Wytrzymaj! Rozpaczliwy krzyk rozdzierał nawet wypełniający powietrze hałas. Krzyki, płacz, tupot dziesiątek stóp. Śnieżnobiała suknia spływała krwią, która na marmurowej posadzce zaczynała tworzyć coraz większą plamę. -Medyk! Gdzie jest medyk! – głos mężczyzny, ryk, wrzask, wyrażał nieopisany ból, żal. Twarz kobiety była spokojna, zimna, martwa. Zastygła nie wyrażając bólu, zastygła jako lekka, pełna ukojenia i spokoju. Była piękna, kobieca. Przybył medyk, niestety, niewiele miał do zrobienia. Obejrzawszy tylko ranę i sprawdziwszy stan królowej, spuścił bezradnie wzrok i położył dłoń na ramieniu swego władcy. -Królu... – wyszeptał cicho. Król zrozumiał. Korona zsunęła się z jej blond włosów wybijając metaliczny dźwięk na marmurowej posadzce. _ __ _ __ _
Dziewczynka poprawiła swoją koronę, nieco jeszcze przydużą na jej główkę i ruszyła przed siebie dostojnym krokiem. Łzy spływały po jej policzkach gęsto, tworząc nieprzerwane strumyki. Przebywszy kilka kroków stanęła na skraju, za którym była kilkumetrowa dziura, a w niej, piękna trumna z czarnego drewna. Dziewczyna puściła kwiat, który trzymała dotychczas w dłoni. Uderzył delikatnie o wieko trumny, tuż za nim, leciały kolejne łzy, które także rozbiły się na lakierowanej powierzchni drewna. -Żegnaj, mamo.
_ __ _ __ _
Uścisnąwszy jego silne dłonie, po raz kolejny zapłakała. Starzec, ogromnym wysiłkiem podparł się na łokciach, pocałował młodą już kobietę w czoło. -Bądź takim człowiekiem, taką kobietą, jaką była twoja matka. Teraz z kolei jego wargi spoczęły na centralnym bursztynie korony z białego złota, która cały czas znajdowała się na jej głowie. -Bądź też taką królową jaką była ona. Z nieopisanym spokojem spoczął ponownie na łożu i wziął głęboki oddech, ostatni. Dziewczyna głośno zapłakała.
_ __ _ __ _
Postawny mężczyzna w nieco nazbyt jak na jego gabaryty wyszukanym stroju uklęknął na jedno kolano. Wbijał wzrok w podest tronu, nie śmiąc nawet unieść spojrzenia na nogi jego miłościwie panującej królowej. Tonem pełnym szacunku rozpoczął. -Królowo, ten rok był niezwykle nieurodzajny. Musimy odebrać chłopom większość ich zapasów, by móc zorganizować doroczne uroczystości dworskie, oczywiście to wymaga twojego rozkazu, czysta formalność, więc... Nie dokończył, przerwał mu krzyk, kobiety delikatnej, ale stanowczej, pewnej siebie i swojego. -Cisza! To nie jest formalność, więcej, to jest niedopuszczalne, chłopi zapracowali na to co mają. Nie będą głodować, tylko po to, byśmy my, a także kilku przyjezdnych dyplomatów opływali w luksusy tak, że tony żywności zgniją nie ruszone. Rozpisz list, że tegoroczne uroczystości będą inne, uboższe, że zrozumiemy jeśli ktoś nie pojawi, i przepraszamy za okoliczności. -Ale... -Odejdź!
_ __ _ __ _
Królowa w uroczystym stroju postępowała powoli, majestatycznie po kolejnych, drewnianych stopniach, wejścia na podest. Zebrany tłum zamilkł teraz łapczywie oglądając swoją włądczynię. Po przekroczeniu ostatniego stopnia, przeszła jeszcze kilka kroków po deskach, wejść na niewielkie wywyższenie, swoistą ambonę. Zaczęła, głośno, donośnie, pewnie: -Dziś! Po tylu latach! Wiemy już wszystko o zbrodni, która w myślach wielu pewnie wyblakła, straciła znaczenie, czy nawet zniknęła całkowicie. Zbrodnia ta jednak, miała ogromne znaczenie, dla wszystkich was, bo ugodziła w naszą władzę. Dla mnie, miała szczególne znaczenie, bowiem, jako mała jeszcze dziewczynka, straciłam matkę. Dziś! To ja jestem waszą królową. I to mi przypadł obowiązek skazania winnych tamtej zbrodni. Obróciła się, kilka metrów za nią i mocno po lewej, znajdowało się pięć szubienic, w każdej z pięciu pętli znajdował się podstarzały już mężczyzna. -Dziś jako wasza skazuję każdego z nich, na natychmiastową karę śmierci, za czyn tak wielkiej wagi uderzający w tak wielu. Chciałabym jednak, jako tamta dziewczynka, jako córka tamtej kobiety... – jej głos załamał się, a policzki spłynęły łzami. Chwila ciszy została przerwana dalszym ciągiem jej przemowy, wygłaszanej teraz głosem słabszym i cichszym. Głucha cisza na placu, pozwalała jednak każdemu usłyszeć wszystko ze szczegółami. -Pragnę, byście wiedzieli, że wybaczam wam. Nie dbam, czy żałujecie, nie dbam, czy byliście zaślepieni. Wybaczam wam. To kres waszej podróży i jedyne co mogę teraz dla was zrobić, to wybaczyć, modlić się, o spokój waszych dusz. – podeszła teraz do każdego skrępowanego, zostawiając na czole każdego z nich pocałunek. Z tłumu dochodziły odgłosy płaczu, nawet dwóch przyszłych wisielców, uroniło łzę, nie wiedzieć, czy nad swoim bliskim losem, czy osobą królowej. Kat założył czarny worek na głowę każdego z nich, sama królowa po krótkiej chwili, wciąż roniąc łzy poruszyła ręką, delikatnie. Widząc sam ten gest, mało kto spodziewałby się, że to sygnał, wyrok śmierci. Dźwięk zapadni zakończył żywot oprawców matki, królowej.
_ __ _ __ _
W komnacie krzyki rozlegały się od kilku długich godzin, a medycy uwijali się jak w ukropie. Król stojący za drzwiami kręcił się niecierpliwie, ściskając w dłoni koronę królowej, czekając na wieści. Przystanął kiedy krzyki ucichły, ucichło wszystko, zapadła głucha cisza, rozdarta jeszcze jednym tylko, przeraźliwym wrzaskiem, przepełniającym serce nieopisanym bólem. Drzwi uchyliły się. Królewski medyk ze wzrokiem spuszczonym na nogi podszedł do króla i pokręcił tylko głową. Korona wysunęła się z dłoni i kolejny raz delikatnie uderzyła o posadzkę. Tuż obok niej rozbiły się królewskie łzy, których nikt nie widział. Medyk w przeczuciu zniknął skąd przybył. Król miał teraz prawo do samotności. Strata oczekiwanego potomka wymaga samotności.
_ __ _ __ _
Skwar nie miał siły odstraszyć dziś nikogo z głównego placu. Wszyscy natarczywie wpatrywali się w dwa trony stojące w centrum podium. Na jednym z nich zasiadał król, na drugim jednak, spoczywała tylko korona królowej. Sam władca zakrywał twarz dłonią podpierając czoło, wzrok utkwiwszy gdzieś w dole. Kiedy wybiła odpowiednia godzina, herod wyszedł na wywyższenie, rozwinął dokument i rozpoczął: -Z nieprzeniknionym żalem, ogłasza się, że Miłościwie nam panująca królowa Jodie, minionej nocy, zginęła śmiercią samobójczą, rzucając się z najwyższego piętra zamkowej wieży. Z pełnym podziwem będziemy pamiętać o miłości do nienarodzonego jeszcze dziecka, tak silnej, że śmierć jednej, musiała skończyć się śmiercią drugiej. Wyrażamy pełne zrozumienie i współczucie dla Miłościwie nam panującego, który boryka się w dniu dzisiejszym z podwójną stratą. Śmierć dwóch tak wspaniałych istot, uczcimy teraz minutą ciszy.[/b]
Dodatkowe Informacje:
-powstała z korony, głównie z uczuć przelanych weń od królowej Jodie, na której cześć nosi imię -dąży do władzy, nie z egoistycznych pobudek, lecz chęci niesienia dobra na możliwie szeroką skalę -skłonność do powstawania widocznych blizn, niczym rysy na metalu -wiele lat pozostawała w swoistym uśpieniu, zbudziwszy się teraz, kiedy Widma potrzebują nowego władcy po wydarzeniach w Szarej Fortecy (stąd brak historii samej animatki)
Ostatnio zmieniony przez Jodie Crown dnia 27.04.15 19:41, w całości zmieniany 1 raz
Eleanor HartleyTruposz ~ Duch
Liczba postów : 113
Temat: Re: Jodie Crown 27.04.15 19:12
"[..]na której imię cześć nosi"
GośćGość
Temat: Re: Jodie Crown 27.04.15 19:41
Poprawione + zmiana z wiedzy o koronach na wiedzę o insygniach władzy
Forum Raashtram nazwę ma ku czci Flamberga, jest jednak autorskim dziełem twórców forum. Zawartość Raashtram należy do twórców i graczy, z kolei większość grafik, kodów itp. nie jest naszego autorstwa.