Jeśli tylko zapragniesz, świat Raashtram stoi przed Tobą otworem. Może zechcesz zostać mym Władcą? Nie obawiaj się, jeśli władza to nie to czego szukasz, to możesz przewodzić szlacheckiej rodzinie, prowadzić lokalny biznes, albo może... poszukasz miłości? Jeśli to za mało to mój brat próbuje imponować kobietom swymi wyczynami i przygodami, więc możesz jego wysłuchać.
Och... wybacz o Pani
Twa uroda onieśmiela nawet tak dzielnego rycerza, jak ja. Chcesz posłuchać o mych wyczynach? A może sama poszukujesz przygody? Moja siostra opowiada o spokojnym życiu poświęconym rodzinie i pracy, ale dla mnie życie to przygody! Odkrywanie nowych stworzeń, badanie każdego zakamarka Raashtram i świata poza nim! Walka z piratami, potworami i innymi stworami, które zagrażają tym ziemiom! Nie zwlekajmy dłużej, znalazłem już idealne miejsce na naszą wspólną przygodę.
Maylin przeszła ogromną przemianę od rozwodu. Z zakompleksionej, obojętnej, płochliwej zamieniła się w pewną siebie, uprzejmą i odważną. Nie, nie dzielną, odważną, bowiem owszem, jest w stanie pokonać lęki, jest w stanie działać w sytuacji niebezpieczeństwa i stresu, jednak takie sytuacje ją przerażają i choć zewnątrz wydaje się być dzielna i trwać niewzruszenie na posterunku, to wewnątrz jest miękką, panikującą kluchą, która pragnie wydostać się na zewnątrz tej twardej skorupy, kucnąć w ciemnym kącie i bujać się w przód i w tył. Nauczyła się jednak tą miękką kluchę trzymać pod kluczem tak, że ogólnie uchodzi za osobę panującą nad swoimi działaniami i niewzruszoną. Jest przy tym dojrzała, myśli nad tym co robi i jest świadoma konsekwencji swoich działań, choć przez te 50 lat nigdy nie nauczyła się w pełni skutecznie ukrywać silnych emocji, które nią targają. Gdy jest smutna, zła lub szczęśliwa, do oczu cisną jej się łzy, które płyną potokami. Kiedy coś ją rozbawi lub bardzo zadowoli, musi gryźć się w policzki jeśli chce ukryć uśmiech. Nie ma w tym nic ze słabości, ponieważ nawet gdy po policzkach ciekną jej łzy, jest w stanie z głową podniesioną do góry iść przed siebie, co budzi podziw wielu osób. Ludzie lubią w niej również to, że jest uczciwa, szczera i pracowita, co jest szczególną jej zaletą jeśli chodzi o biznes. Dba o swoich pracowników, wiele robi w gospodzie samodzielnie i nie oszukuje ani klientów, ani podwładnych. Nie po tym, jak sama przez wiele lat była oszukiwana. Ten trudny czas u boku psychopaty nauczył ją też zręcznie operować sztuką uwodzenia, dzięki której nie raz udało jej się uniknąć bolesnych konsekwencji życia z agresywnym mężem. Jednej cechy nie zdołała się nigdy wyzbyć w całości: naiwności. Bo choć nigdy więcej nie da się wciągnąć w tak potworny związek, jak ten, od którego zdołała ucieć, to nadal ta lekka naiwność w niej pozostała. Maylin stara się, tak jak wielu z nas, uchodzić za ideał, nie robi tego jednak za wszelką cenę, co czyni jej charakter pięknym nie tylko ze względu na zalety, ale również na drobne mankamenty, które tylko ją wzbogacają.
ENERGII: • Spowolnienie Czasu* • Ochrona przed Mocą* • Pocisk Energii
Aparycja:
Maylin jest piękną kobietą średniego wzrostu o bardzo jasnej cerze, która rzadko widuje większe dawki promieniowania słonecznego. Posiadaczka bardzo dużych, błękitnoszarych oczu o tęczówkach tak ogromnych, że niemalże zasłaniających całe białka oczu. Cecha typowa dla ognika. Praktycznie tylko po tym można ją na co dzień rozpoznać. Ma nos o dość zgrabnym grzbiecie, ale szerokim czubku oraz duże, pełne usta. Generalnie głowę ma stosunkowo dużą w stosunku do reszty ciała (choć może to tylko jej twarz jest na tyle duża, że buduje takie wrażenie). Gładkie włosy delikatnie spływają na jej ramiona, a ich kształt i kolor nie są cechą, która ułatwia rozpoznanie kobiety, ponieważ Maylin lubuje się w dość częstych zmianach uczesania. Niemniej jednak, jej naturalny kolor włosów to ciemny blond, do którego lubi wracać raz na jakiś czas. Figura jej ludzkiej postaci jest dość smukła, o wąskiej talii, szerokich biodrach i średniej wielkości biuście. Po dłuższym przyjrzeniu się można dostrzec, że jej ciało zdobią drobne blizny. Lubi ubierać się kobieco, w różne kolory i fasony podkreślające jej ładną figurę. Jako płomyk przybiera barwę cytrynowożółtą.
Biografia:
Maylin nie pamięta konkretnie, który moment jest jej pierwszym wspomnieniem. Nie pamięta również dokładnej daty swego urodzenia, ale pamięta doskonale jeden moment. Któregoś razu jakaś niezbyt roztropna Rdzenna zawędrowała nad jeziorko. Jeziorko było na tyle niewielkie, że nawet nie miało swojej nazwy, ale dla Maylin miało kluczowe znaczenie, ponieważ to w nim zaczęło się jej, jak to nazywa, 'prawdziwe' życie, choć z takowym nie ma ono nic wspólnego. Meylin nie zabiła swojej 'wizerunkodawczyni', choć było ku temu blisko. Po prostu niewiele myślawszy wciągnęła dwudziestoośmiolatkę pod wodę. Dopiero zorientowawszy się, że ją zabija, wyciągnęła ją na powierzchnię i dołożyła wszelkich starań, by kobieta przeżyła. Na imię jej było Miriam, ale tylko tyle zdążyła powiedzieć, nim zauważyła, że mówi do niej jej lustrzane odbicie. Wówczas zaczęła się panika, która zmusiła Maylin do oddalenia się. Przez pierwsze kilka lat tułała po Utgardzie się bez celu, zarabiając jako niskiej jakości kurtyzana. Przybrała imię i nazwisko Maylin Bladebrow praktycznie tylko po to, by mieć co odpowiedzieć gdy ktoś spyta ją o imię i nazwisko. Imię zapożyczyła od ostatniej kobiety, która gościła ją w swej karczmie, a nazwisko - Bladebrow - było zbitkiem dwóch pierwszych lepszych przedmiotów, które rzuciły jej się w oczy. Nie ma to jak imię i nazwisko o głębokim znaczeniu. Któregoś dnia (a miała wówczas 22 lata) spotkała niezwykle przystojnego mężczyznę, z którym szybko wdała się w romans. Facet miał na imię Jayson Grayson (ach, jak pięknie się rymuje) i był wampirem, konkretniej ventrue, i to nie pierwszym lepszym ventrue. A przynajmniej jak dla niej. Mężczyzna był bękartem jakiegoś dość bogatego szlachcica, który chcąc zachować syna w tajemnicy, płacił jego matce, a następnie jemu samemu dość duże pieniądze. Takie, że Jayson mógł kupić budynek i założyć w nim gospodę. Ustawił się bardzo dobrze, pijane dziewki i pracujące dla niego kurtyzany dostarczały mu pożywienia, a dochód z karczmy był na tyle wysoki, że nie bał się nic a nic o kłopoty finansowe. W momencie, gdy przygruchał sobie Maylin, miał około 80 lat, choć wyglądał na 30. Kobieta była zapatrzona w niego jak w obrazek, pracowała dla niego w karczmie, mianował ją 'szefową kurtyzan', czym czuła się zaszczycona. W rzeczywistości była zwykłą prostytutką, z tym, że mogła sobie trochę porządzić tymi trzema czy czterema innymi współpracownicami. W rękach Jaysona była zwykłą zabawką, której założono złotą obróżkę, coby czuła się wyjątkowa. Nawet się pobrali, żeby było ładnie i romantycznie i wspaniale. Ich małżeństwo wydawało jej się idealne przez jakieś 14 lat. 14 lat toksycznego związku, w którym Jaysonowi nieraz zdarzyło się stosować przemoc psychiczną i fizyczną. Lubił różne 'wyszukane' zabawy bogate w skóry, sznury i inne takie, lecz o ile są fani takich zabaw, którzy robią to we 'właściwy' sposób, mający być tylko urozmaiceniem życia miłosnego, to Jayson był zwyczajnym sadystą-psycholem. Miał manię kontroli i uważał się za właściciela Maylin. Dodatkowo dziewczyna wiecznie chodziła osłabiona, nierzadko musiała leczyć anemię, ponieważ Jayson często pożywiając się nią nie znał umiaru. Stopniowo przejrzała na oczy dzięki uprzejmości pewnej kobiety, która dość często bywała w karczmie i nieraz była świadkiem złego traktowania kobiety. To ona któregoś wieczoru spytała Maylin, jak długo jeszcze ma zamiar pozwalać mężowi na takie traktowanie jej. Stopniowo uświadomiła sobie, w jakim koszmarze żyła i zaczęła się stawiać. Niestety, opór skutkował wyłącznie jeszcze większą ilością przemocy i z chwilą, gdy kazał jej obsługiwać klientów z podbitym okiem i złamanym nadgarstkiem, kropla przelała czarę goryczy. Zaczęła szukać pomocy. Po cichu i subtelnie zaczęła podburzać klientów gospody przeciwko Jaysonowi, oni natomiast widząc, jaka krzywda jej się dzieje, w wielu przypadkach przejawili gotowość do pomocy, zwłaszcza że ją lubili, bo była całkiem sympatyczna. Znalazł się nawet jeden, co przejawił chęć nauczenia Maylin, jak się bronić. Poświęcił jej dość dużo czasu, by nauczyć ją, jak przywalić komuś z sierpa, jak używać mniejszych i średnich ostrych przedmiotów, jak blokować uderzenia, czy też jak robić uniki. Co prawda w przeciągu kilku miesięcy nie zrobili z niej wybitnej wojowniczki, ale pokazali jej podstawy i przekazali to, co było niezbędne do samoobrony. Maylin zaczęła w końcu stawiać aktywny opór despocie męża. Nie przyjął tego zbyt pozytywnie. Kilka razy skończyło się walkami, raz prawie wyrzucił ją z domu (wlókł ją za włosy w stronę drzwi, ale w swej 'łaskawości' dał jej ostatnią szansę), ale Maylin stopniowo zaczęła zdobywać przewagę. 2 lata upłynęły na nieustannych konfliktach, mniejszych i większych, a problem Maybel stał się w okolicy swego rodzaju... wydarzeniem. Ludzie rozmawiali o tym, przekazywali sobie najświeższe informacje, byli nawet tacy, co robili zakłady. Ot, życiowa tragedia kobiety stała się rozrywką dla ludu, niemniej wiele osób jej kibicowało (chociaż znaleźli się i tacy, co po prostu nazywali ją szmatą i uznali, że sama się o to prosiła). No i pewnego wieczoru stało się. Jedno z małżeństwa zostało wyrzucone z pięknego, bogatego domku przy karczmie. I nie była to Maylin. Maylin stała w progu z chłodną miną i makijażem rozmytym na policzkach, patrząc jak Jayson, wyglądający wówczas jakby potrąciło go stado koni, wrzeszczy wściekle najrozmaitsze wyzwiska i groźby w stronę żony, dzierżąc w jednej ręce walizkę z garścią rzeczy uprzednio spakowanych przez nią. Za Maybel stało pięciu postawnie zbudowanych mężczyzn, który nawet nie musieli ruszyć palcem, wystarczyło że stali i groźnie wyglądali. Jayson był bowiem pierwszy do bicia się ze słabszymi paniami, aczkolwiek nie było mu już tak śpieszno do walk z muskularnymi panami. Zdarzenie obserwowała cała masa osób, co tylko potęgowało wściekłość Jaysona. Nawet dwóch członków Straży stało i patrzyło na niego z obojętną miną. Wszystko zostało wówczas przesądzone. Rozwód był wówczas już tylko formalnością, a Jayson z dumą i pewnością siebie stawił się na nim przekonany, że oddana mu zostanie posesja wraz z firmą, a żona zostanie wywalona na bruk. Nic bardziej mylnego, znalazło się wielu świadków przemocy, którzy potwierdzili, iż mąż - przepraszam, były mąż - Maylin jest zwykłym draniem i psycholem. Większość majątku została przekazana pani Grayson, która od tamtej pory ponownie nosiła nazwisko Bladebrow. Od tamtej pory starannie prowadziła gospodę, która tylko zyskała na popularności nie tylko wśród pijaczków i zubożałych wędrowców, ale i wśród bogaczy, kupców, łowców i wszelakich innych person. Znacznie zmienił się jej charakter, dorosła i zmądrzała, a także stała się o wiele silniejsza. Jayson jeszcze dał o sobie znać parokrotnie, ale nigdy nie udało mu się postawić na swoim i zdziałać czegokolwiek. Teraz to ona jest szefową w "Black Pearl", a on został tułającym się psychopatą stanowiącym zagrożenie dla bezdomnych. Sprawiedliwości stała się zadość.
Dodatkowe Informacje:
• Prowadzona przez nią gospoda nazywa się "Black Pearl" i oferuje posiłki, trunki, noclegi, towarzystwo kurtyzan, imprezy okolicznościowe, a także stanowi swego rodzaju 'pośredniak', gdzie można umieszczać ogłoszenia o poszukiwanej pracy, oferty pracy, a także umieszczać inne ogłoszenia, typu listy gończe, oferty sprzedaży, etc. • Jej szyję, plecy, nadgarstki i parę innych miejsc zdobią różnego rodzaju drobne blizny. Nie wstydzi się ich, bo i tak wszyscy w okolicy wiedzą, skąd pochodzą. • Choć z prostytucją ogólnie skończyła wraz z rozwodem, to nadal co jakiś czas, w wyjątkowych sytuacjach (wyjątkowa okazja, wyjątkowy klient, baardzo wyjątkowa cena) zdarza jej się wracać do zawodu kurtyzany • Skoro już o kurtyzanach mowa, te obecne w jej karczmie nie pracują dla niej. One tylko zamieszkują u niej w gospodzie (o ile chcą) za bardzo niską cenę i płacą jej niewielki procent od swoich zarobków (zwykle nie więcej niż 15%). Swego rodzaju mutualizm, obie strony na tym zarabiają. • Uwielbia zmieniać fryzury, makijaże i style ubrań. Dobrze, że ma dość charakterystyczne rysy twarzy, bo inaczej nie dałoby się jej nigdy rozpoznać. • Ma kota o imimeniu Clint • Jeśli spije się dostatecznie, lub dość długo ktoś nalega, czasem zabawia gości zamieniając się w formę ognika i śpiewając pięknie • Sernik z czekoladą i orzechami to jej popisowy deser, ludzie niemal się o niego biją • Od rozwodu była w trzech nieco dłuższych związkach, ale nie przetrwały próby czasu
Forum Raashtram nazwę ma ku czci Flamberga, jest jednak autorskim dziełem twórców forum. Zawartość Raashtram należy do twórców i graczy, z kolei większość grafik, kodów itp. nie jest naszego autorstwa.