Jeśli tylko zapragniesz, świat Raashtram stoi przed Tobą otworem. Może zechcesz zostać mym Władcą? Nie obawiaj się, jeśli władza to nie to czego szukasz, to możesz przewodzić szlacheckiej rodzinie, prowadzić lokalny biznes, albo może... poszukasz miłości? Jeśli to za mało to mój brat próbuje imponować kobietom swymi wyczynami i przygodami, więc możesz jego wysłuchać.
Och... wybacz o Pani
Twa uroda onieśmiela nawet tak dzielnego rycerza, jak ja. Chcesz posłuchać o mych wyczynach? A może sama poszukujesz przygody? Moja siostra opowiada o spokojnym życiu poświęconym rodzinie i pracy, ale dla mnie życie to przygody! Odkrywanie nowych stworzeń, badanie każdego zakamarka Raashtram i świata poza nim! Walka z piratami, potworami i innymi stworami, które zagrażają tym ziemiom! Nie zwlekajmy dłużej, znalazłem już idealne miejsce na naszą wspólną przygodę.
Za dnia zwykła rzeczka płynąca wśród ostępów leśnych. Nawet i wtedy miejsce te jest piękne i spokojne. Nawet jeśli teren ten znajduje się głęboko na tych niezamieszkanych przestrzeniach, to ktoś tu czasem trafi. Czego dowodem jest kamienny mostek wykonane ręką człowieka, jednak wspaniale komponując się z resztą naturalnego krajobrazu. W nocy jednak miejsce te nabiera zupełnie innego nastroju. W świetle setek świetlików pojawia się wręcz magiczna atmosfera. Masy małych światełek odbijających się od wody czasem wręcz zabierają dech. ~Magnus De Mertio
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Strumień Świetlików 29.03.15 15:27
*po południu*
Cały dzień była w podróży. Opuściła dom o świcie i w formie wilka truchtała z zapałem i radośnie cały ranek i południe. Dopiero po południu, kiedy słońce nadal wesoło smażyło przez lekkie obłoczki, zrobiła sobie postój. Skorzystała z cienia dawanego przez drzewa oraz przyjemnego chłodu trawy i krzaków, które ów cień chronił cały dzień przed słońcem i nagrzaniem. Wpierw, jednak napiła się troszkę chłodnej wody. Położyła się na grzbiecie, brzuchem do góry i ziewnęła przeciągle. Czas na wilczą drzemkę dla odzyskania sił. Zdecydowanie. Lubiła tak czasami leżeć i wpatrywać się w niebo.. albo coś innego.. w każdym razie lubiła patrzeć w to, co nad nią. Niekiedy przysłaniała widok łapami i odsłaniała sprawdzając czy coś się zmieniło. Takie nudne lenistwo, a jednak bardzo przez nią lubiane po ciężkim dniu, albo długim wysiłku.
Eleanor HartleyTruposz ~ Duch
Liczba postów : 113
Temat: Re: Strumień Świetlików 30.03.15 18:12
Ostatnimi czasy cierpiała na wyjątkowo okrutną bezsenność. Choćby niewiadomo jak się starała, nie mogła zasnąć na więcej niż godzinę, góra dwie. A i tak było to torturą, ponieważ męczyły ją koszmary. Widok przeraźliwych twarzy, które czyhały na jej życie, kobiece krzyki i dziecięce płacze... Sama nie wiedziała, czy gorszy był brak, czy też obecność snu. Nie dało się jednak zaprzeczyć, że zmęczenie zaczęło już negatywnie wpływać na jej wenę, a ta dla zawodu barda była raczej niezbędna. Słońce grzało bezlitośnie, ale delikatny wiatr sprawiał, że nie było zbyt gorąco. Pogoda idealna na spacer. Eleanor założyła na siebie skromną, ale gustowną ciemnoniebieską suknię sięgającą po kostki i rozpuściła włosy, które swobodnie opadły falą na plecy, po czym ruszyła w drogę. Miała nadzieję zrelaksować się nieco, znaleźć jakąś inspirację, a przede wszystkim zerwać trochę kozełka lekarskiego. Była to roślina, która powinna pomóc jej w zasypianiu, a występowała raczej na wilgotnych terenach. Udała się więc do lasu na Polach Elizejskich, w środku którego znajdował się niewielki strumień. Często przychodziła w to miejsce, zwłaszcza wtedy, gdy chciała odetchnąć od otaczającej ją rzeczywistości. Ponieważ mało kiedy ktoś tamtędy chodził, mogła odnaleźć tam spokój i oddać się samotności. Może i było to swego rodzaju izolowanie się od innych, ale w końcu El nie należała do grupy wyjątkowo towarzyskich osób. Szła między wysokimi drzewami, które z ziemi wydawać by się mogło, że sięgają nieba. To ciekawe jak niewielcy jesteśmy w stosunku do nich – pomyślała. Trasę znała już więcej niż na pamięć, bo była w stanie dojść tam intuicyjnie. Patrzyła przed siebie, ale pogrążona w myślach nie widziała tego co przed nią, a przynajmniej nie zwracała na to uwagi. Że jest u celu, poznała tylko po tym, że powietrze stało się jeszcze bardziej przyjemne i wilgotne. Już miała przysiąść, ażeby odpocząć, kiedy coś stanęło jej na drodze, przez co runęła na ziemię. Myślała, że to jakiś wystający korzeń, albo złamana gałąź. Odwróciła się by potwierdzić swoje przypuszczenia, ale wtem jej oczom ukazał się wilk, czy też wilczyca. - Ja.. Przepraszam – wymamrotała, niepewna czy to jakiś zwierzar, czy dzikie, leśne zwierzę. Cóż, jeśli to drugie, to chyba powinna niezwłocznie zacząć uciekać, ale ona siedziała bez ruchu i choć jej słowa mogły sugerować, że jest zmieszana, albo skruszona, to jej twarz miała raczej nieodgadniony wyraz.
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Strumień Świetlików 31.03.15 12:40
Nie spodziewała się, że leżąc i wylegując się nad brzegiem strumienia w środku pustkowia, może jej się przytrafić taka dziwna sytuacja... Otóż leży w najlepsze, a tu nagle ktoś po niej przełazi... A raczej się o nią potyka. Była tak zszokowana, że wpierw pisnęła oburzona, a potem mruknęła poirytowana, nie wiedząc cóż to takiego. Zerwała się do pozycji leżącej... na brzuch... Po czym rozejrzała się by dowiedzieć się, co takiego jej nie zauważyło i odważyło się o nią potknąć. Otworzyła szerzej ludzkie ślepia na widok młodej z wyglądu dziewczyny. Z wodorostami we włosach... i pachniała rybą. Syrenka?! Zamerdała ogonem wesoło i oblizała się po nosie. Miała odpowiedzieć ale chwila... była wilkiem. Szybko przybrała ludzką formę - siedziała po turecku - i uśmiechnęła się wesoło. - Nie przepraszaj! To moja wina, że tak leżałam jak durna kłoda na środku.. ee.. no droga to może nie była, ale leżałam - zaśmiała się głośno i rubasznie. - Nic ci nie jest rybcio? - zapytała z lekką troską i powąchała dziewczynę, nachylając się w jej stronę.
Eleanor HartleyTruposz ~ Duch
Liczba postów : 113
Temat: Re: Strumień Świetlików 31.03.15 13:51
Patrzyła jak zwierze przed nią zaskoczone raptownie zmienia pozycję. Podobno na plecach wylegują się wtedy, gdy czują się bezpiecznie, a teraz leżało na brzuchu. Nie wyglądało jednak, jakby miało zamiar rozerwać komuś gardło. Było bardziej… zdezorientowane. Kiedy spojrzało się prosto w oczy Eleanor, stało się jasne, że te ludzkie oczy nie mogły należeć do nikogo innego, jak do jakiegoś zwierzara. Zresztą prawdopodobnie całkiem wesołego i przyjaznego, bo merdał ogonem i oblizał się po nosie. Całkiem pociesznie to wyglądało i pewnie gdyby tylko El była bardziej uczuciowa, to zaczęłaby się szczerzyć, zapragnęłaby zagłaskać stworzenie i biegać z nim po łące pośród kolorowych kwiatów. Siedziała jednak bez ruchu, podpierając się z tyłu wyprostowanymi rękoma z nogami ugiętymi w kolanach i wyciągniętymi przed siebie. Bacznie obserwowała, jak leżący przed nią wilk zamienia się w około dwudziestoletnią kobietę. Jej ludzka twarz, podobnie jak wilcza, wyglądała pociesznie i dalej można by mieć ochotę ją głaskać. Chociaż teraz mogłoby to być nieco dziwne. Żeby nie wyjść na osobę pozbawioną emocji, kiedy nieznajoma zaczęła się śmiać, ona uśmiechnęła się lekko, chociaż w jej oczach nic się nie zmieniło. Taka jej natura, że trzeba się nieźle postarać, żeby wywołać u niej szczery napad śmiechu. Na dobrą sprawę chyba sama nie pamiętała kiedy ostatni raz jej się to zdarzyło. A może ona naprawdę jest wyjątkowo i nieskazitelnie nudna, a nie skryta, jak jej się wydawało? Może to się leczy? - Nic mi nie jest, dziękuję – powiedziała, udając, że wcale nie zirytowało ją określenie „rybcia”. Patrząc na nieznajomą, można było się domyślać, że nie miało ono być obraźliwe, ani nic w ten deseń, ale żartobliwe. El sama nie grzeszyła wylewaniem z siebie żarcików, ale to nie znaczy, że ich nie rozumiała i że brakowało jej dystansu do siebie. - Powinnam była patrzeć pod nogi – dodała, dalej utrzymując lekki uśmiech na twarzy - No i wystarczy Eleanor, wilczku. – zakończyła, przekrzywiając przy tym głowę w prawo i pogłębiając uśmiech po tej samej stronie.
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Strumień Świetlików 31.03.15 23:34
Obserwowała z zainteresowaniem mimikę dziewczyny i próbowała analizować jej ton, woń oraz sposób wysławiania, dobierania słów czy chociażby zmiany na twarzy. Lubiła obserwować i notować sobie cechy osób, z którymi miała do czynienia. Nigdy bowiem nie wiadomo, kiedy może się to okazać przydatne. - Hah. Pewnie ciężko patrzeć pod nogi, kiedy przywykło się do ogona! - klasnęła w dłonie rozbawiona własnym żartem i wybuchła ponownie donośnym śmiechem. Miała specyficzny dowcip i fakt, niektórzy mogli czuć się urażeni.. dlatego przy wysoko urodzonych często źle wypadała z tym swoim brakiem taktu. - A ja jestem Isabett Mihawk z Watahy Wilków - przedstawiła się radośnie i jej ręka nagle "wystrzeliła" w stronę Eleanor w celu powitania. Trzymała ją wyciągniętą i szczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.
Eleanor HartleyTruposz ~ Duch
Liczba postów : 113
Temat: Re: Strumień Świetlików 01.04.15 1:30
Ktokolwiek by się nie przyglądał bliżej ruchom El, zapewne nie dowiedziałby się o niej zbyt wiele. Znaczy, zapewnie nie uszłoby jego uwadze, że jest tajemnicza i nieufna, ale to pierwsze podważa wiele innych. Tak więc, żeby ją doszczętnie poznać trzeba by znieść jej towarzystwo nieco dłużej niż kilka godzin. Wtedy na przykład wiedziałoby się, że mimo względnej powagi, zdarza jej się i bywać zabawną. Dystans do siebie też posiadała. Chociaż nie wiedziała czy nowo poznana dziewczyna ma tak specyficzne poczucie humoru, czy też jest po prostu opryskliwa. Postanowiła zaryzykować i postawić na to pierwsze i miała nadzieję, że się nie pomyliła. - Tak, właśnie. Gdybym miała łapy zamiast niego, zapewne coś takiego by się nie wydarzyło. - odparła z nikłym, ale jednak uśmiechem, który na jej twarzyczce i tak wydawał się dość spory. Nie miało to być rzecz jasna złośliwe i jeżeli nie pomyliła się w ocenie nowo poznanej osóbki, to tak też tego nie odbierze. W końcu nawet się uśmiechała!! Ponowny wybuch śmiechu nieznajomej nie zbił jej z tropu i dalej się jej po prostu przyglądała. Choć trzeba przyznać, że to klaśnięcie było zaskoczeniem. Jak w tak niewielkiej osóbce może drzemać tyle energii i emocji? Dopiero teraz El zaczęła się zastanawiać jakim toteż cudem zdołała wcześniej leżeć niemal bez ruchu, że ktoś nawet zdołał się o nią potknąć jak o jakiś kamień! Najwidoczniej gdzieś głęboko trzymała w sobie wcielenie oazy spokoju. Albo gnała kilometry, uciekając przed jakimś stworem. Chociaż wtedy by pewnie nadal była nieco zmęczona. Cóż, zagadka godna Einsteina, zapewne. Na jej wyciągniętą rękę, Eleanor zareagowała podniesieniem jednej z brwi i spojrzeniem spode łba, ale zaraz wróciła do swej wcześniejszej postawy i poddając się, podała swoją dłoń. Jej uścisk nie był ani za mocny, ani zbyt lekki; w sam raz, żeby pokazać stanowczość. El jednak nie była na tyle rozluźniona, żeby już się szczerzyć. I tak dawała z siebie dużo tą sflaczałą podkówką na twarzy. Czasami miała sobie za złe, że pewnie wychodzi na snobkę, albo nudziarę, jednak zaraz przychodziło ukojenie, bo przecież, gdyby na siłę próbowała być ‘zabawowa’, to przy okazji stałaby się sztuczna, a tego by już sobie nie wybaczyła. No więc trzeba było ją pokochać w takiej postaci w jakiej się prezentowała. Jeśli znalazł się ktoś, kto nie zniechęcił się do niej przy pierwszym spotkaniu, to później będzie już tylko lepiej.
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Strumień Świetlików 01.04.15 10:59
Nie spodziewała się, że dziewczyna, jednak ma jakieś poczucie humoru względne. Normalnie najczęściej w takich sytuacjach już oberwałaby torebką, czy zostałaby wyzwana od niekulturalnej i nietaktownej. No i była takową, ale cóż. Wychowała się w dość zdziczały sposób, a i ojciec nie należał do najsubtelniejszych. Jedynie matka miała nieco taktu, ale… To nie ona ją uczyła tylko wujostwo, ojciec i bracia…. Życie. Wychowała się wśród facetów, a mimo to nadal pozostawało w niej coś z dziewczyny. Naturalnie nie w momentach, gdy pociągała mocno nosem i pocierała go rękawem, albo gdy siedziała w szerokim rozkroku, dając do zrozumienia, że nigdy nie nosiła sukienek czy spódniczek najwyraźniej. Owszem matka niekiedy narzekała na to, jak córka się „stoczyła” i że miast córci ma kolejnego syna… Ale i tak ją rozpieszczano, bo była ostatnim szczenięciem no i jedyną dziewczyną, więc jak tu się nie rozczulać i nie wybaczać wszelkich przewinień. Wracając, jednak do obecnej sytuacji, Isa wiedziała, że na lepsze poznanie innej istoty, są potrzebne wnikliwe obserwacje i to z pewnością nie przez godzinę czy dwa dni, a znacznie dłużej. Mimo to i tak zbierała każdy detal, który ją interesował. I nie. Nie chodziło jej głównie o charakter. Była drapieżnikiem. Podświadomie analizowała każdą żywą istotę, szukając jej słabych punktów czy chociażby mocnych stron i czego unikać. Nigdy nie wiedziała kiedy mogłaby zostać zaatakowana, musiałaby walczyć o własne życie z daną istotą czy jej podobną. Dobrze było, więc wiedzieć z kim ma do czynienia. To naturalnie nie oznaczało, że z góry zakładała walkę! Nie. Nawet o tym nie myślała. Jak wspomniano – robiła to bezwiedni. To był odruch bezwarunkowy i po prostu obserwowała, a jej mózg robił „notatki”. Ona skupiała się za to na przyjemnych aspektach życia i do głowy jej nie przyszło, że jej instynkty tak dobrze działają, nawet gdy je olewa… Zaśmiała się wesoło na słowa Eleanor i klasnęła w ręce dając do zrozumienia, że to był dobry tekst i spodobał jej się, a nawet bardzo. - Fakt! Musimy patrzeć nie tylko pod przednie łapy, ale i niekiedy tylnie, ha! To się nazywa mania ostrożności! A kiedy patrzeć przed siebie?! Potem się dziwią, jak ktoś wpada w drzewo! – śmiała się nadal, gdy mówiła te słowa i z trudem przyszło jej wyciszenie się nieco i wzięcie kilku oddechów. Otarła nawet oczy jakby miała lekką łezkę od tego całego śmiania się. Zabrała już rękę po ściśnięciu dłoni syrenki, ale jej własny uścisk był dość mocny i zdecydowany, ale nie na tyle by ją zabolało. Ale cóż… Była ciut w gorącej wodzie kąpana, więc nie należała też do najdelikatniejszych. - A w ogóle to co tak elegancko ubrana syrena robi.. Em.. no nie wiem.. tutaj? – zapytała wesoło i wzruszyła ramionami.
edit:
Nagle coś w krzakach zaszeleściło. W las chyba pobiegł zając. Isa poderwała się i spojrzała na Eleanor. - Miło było cię poznać! Ale praca woła. Do zobaczenia! - krzyknęła wesoło i po chwili już w postaci wilka puściła się w pogoń za zdobyczą.
z/t
Ariella SamakiAtlantka
Liczba postów : 33
Temat: Re: Strumień Świetlików 04.12.16 22:52
Nigdy się nie spodziewała, że znajdzie tak piękne miejsce w środku lasu. Chodzi oczywiście o strumień.. Piękna woda... czysta i taka chłodna. Zanurzył się w niej i przybrawszy naturalną formę syreny zaczęła się pluskać wesoło. Po chwili poczęła też nucić jakąś piosenkę w języku atlantów. Nie zwracała uwagi na otoczenie, całkowicie rozkojarzona i rozbawiona.
Gdy w końcu się napluskała, wypełzła z wody i przybrawszy ludzki kształt osuszyła się, ubrała i ruszyła dalej.
z/t
Suriel VassellesUskrzydlony
Liczba postów : 174
Temat: Re: Strumień Świetlików 08.03.19 21:01
Kilka dni po fabule z Dragonem i Kiri (i resztą)
Suriel uwielbiał swoją pracę i bycie medykiem, lecz... nawet tak oddanej temu fachowi osobie było czasem najzwyczajniej w życiu ciężko. Zamieszanie jakie narodziło się w przeciągu kilku ostatnich dni i ilość pracy jaka się na niego nałożyła, sprawiła, że Suriel zaczynał rwać sobie włosy z głowy. Potrzebował małej przerwy, a obecność Kiri i Dragona sprawiła, że mógł sobie na nią pozwolić. Dając im prawie pół godzinny wykład, powiedział im, że mają nie spalić lazaretu, bo on musi pojechać do Gondolinu. Z duszą na ramieniu zabrał Senpaia, wsiadł na konia i ruszył do stolicy szlachetnych. Wcale nie kłamał, że ma rzeczy do zrobienia - w istocie zjawił się w Gondolinie, by sprzedać parę mikstur i zakupić kilka składników. Dość długo mu to zeszło i dlatego choć wyjechał rano, to w tamtej chwili dostrzegał jak słońce zbliżało się ku granicy. Podczas drogi powrotnej zdał sobie sprawę, że samotna wycieczka była mu bardzo potrzebna. Szczególnie taka, gdzie przez większość czasu było cicho. Potrzebował jednak krótkiej przerwy i to nawet nie tylko on. Gdy zjawił się nad wodą, zsiadł z konia i pozwolił mu się nawodnić. Senpai z kolei odleciał w drugą stronę, lecz Suriel najwyraźniej nie był tym przejęty, jego zwierzęta zawsze do niego wracały. Obwiązał lejce na jednej z niskich gałęzi i usiadł pod drzewem, obserwując jak biały barb skubał trawę. Nie minęło długo, by zmęczony do granic cherub w końcu zwiesił głowę na ramieniu i zasnął. Biały gołąb wrócił niedługo po tym, ułożył się na drugim ramieniu i również zasypiając, wtulił się w szyję uskrzydlonego.
można wbijać.
Lev MariańskiLykantrop
Liczba postów : 76
Temat: Re: Strumień Świetlików 12.03.19 21:44
Wpierw dało się słyszeć psiknięcie, potem jeszcze jedno... no i jeszcze dwa. Aż w końcu spomiędzy drzew wyłonił się młodo wyglądający osobnik w czerwonej pelerynie. Kaptur naciągnięty na głowę, w prawej dłoni kostur, a w lewej lejce konia, który grzecznie stąpał obok niego. Widząc uskrzydlonego, zatrzymał się zdejmując kaptur i odsłaniając blond włosy i ciepły uśmiech. Chciał coś powiedzieć... - Witaj dziecię niebio... - ale psiknięcie mu przerwało - ...niebios, bądź pozdrowione. I wybacz mi zakłócanie ciszy - uśmiech ciepły i delikatny nie schodził z jego ust, mimo iż kilka razy wyraźnie było mu ciężko zachować przyjazny wygląd, gdy oczy nieustannie mu łzawiły.
Suriel VassellesUskrzydlony
Liczba postów : 174
Temat: Re: Strumień Świetlików 13.03.19 18:56
Choć sen zmorzył go dość szybko, był on bardzo lekki. Nic dziwnego, w końcu przysnął pod drzewem bez żadnej ochrony, musiał być czujny i rzeczywiście... był nawet za bardzo. Kichnięcie przestraszyło go do tego stopnia, że wzdrygnął się gwałtownie, zrzucając tym samym Senpaia ze swojego ramienia. Oburzony gołąb zatrzepotał skrzydłami i spojrzał na cheruba tym swoim złym, gołębim zezem, na co Suriel jedynie skarcił go wzrokiem i przykrył dłonią. Rozejrzał się dookoła poszukując źródła hałasu, mimo wszystko ze spokojem odkrywając, że jego koń się nie spłoszył, więc hałas nie był aż tak alarmujący. Dostrzegając sylwetkę wyłaniającą się spośród drzew, blondyn delikatnie odetchnął przynajmniej będąc pewnym, że to żadna dzika zwierzyna, od której najlepiej uciec. - Witaj... - odmruknął mu bardzo cicho, obserwując jego dziwne zachowanie. Na litość boską, nie był matołem, widział symptomy alergii, ale czego Auriel nie zrozumiał w stwierdzeniu, że pojechał do Gondolinu ZROBIĆ SOBIE PRZERWĘ?! Oparł czoło na złączonych kolanach i odetchnął bardzo, bardzo głęboko. - Nie, nie szkodzi - dodał jeszcze i machnął dłonią, by nieznajomy sobie nie przeszkadzał i kichał do woli.
Lev MariańskiLykantrop
Liczba postów : 76
Temat: Re: Strumień Świetlików 17.03.19 17:34
Szczerze powiedziawszy to Lev patrząc na uskrzydlkonego, nie widział medyka, a nawet gdyby to nie był na tyle zdesperowany aby rzucać się na kogoś, kto leży sobie na trawie, czy gdzieś tam w środku lasu... jakoś nie brzmiał mu taki osobnik na "sterylnego" i porządnego medyka. Dlatego może to i lepiej, że wziął Suriela za... hmm.. zwykłego mieszkańca tych ziem? Uśmiechnął się dość niewinnie i młodzieńczo, po czym podszedł do strumienia, aby napoić swego konia. Zajął miejsce, tak by mimo wszystko widzieć skrzydlatego. Nie to, że miał ochotę na konwersacje, ale najzwyczajniej nie ufał obcym. Mimo wszystko wyglądał niezwykle niewinnie, a nie jak ktoś kto spodziewa się ataku czy grabieży. A propos... miał do czynienia ze złodziejem w Avalonie, więc lepiej uważać. Widać tu zezwalają na bezprawie. Ponownie kichnął, a symbol boga Akatosha na jego piersi wprawiony tym w ruch, obił się o jego tors, błyszcząc w słońcu niemal tak złociście, jak włosy Leva.
Suriel VassellesUskrzydlony
Liczba postów : 174
Temat: Re: Strumień Świetlików 17.03.19 20:15
Rzut k6 czy rozpozna symbol Akatosha 1-3 nie, 4-6 tak. [rozpoznał]
Suriel przetarł oczy i oparł pyzaty policzek na jednym z kolan, które podciągnął pod samą brodę. Czuł, że resztki snu majaczyły jeszcze gdzieś w tle, a zaspanie powoli zbierało się do wyjścia. Plusk strumyka koił mu nerwy, natura koiła mu nerwy, inni... nie, inni nic nie koili. Szybko zerknął w stronę własnego wierzchowca, by mieć pewność, że nigdzie nie odjechał - i rzeczywiście stał tam gdzie stał, wciąż leniwie skubiąc krzaczki. Przeniósł więc błękitne spojrzenie w stronę mężczyzny, który pojawił się dość niespodziewanie i... nadzwyczajnie. Trybiki w głowie Suriela zaczęły się kręcić i odezwały się jego skłonności do zgadywania rasy - spojrzenie medyka i zwyczajna ciekawość. Nieznajomy wyglądał młodo i nie odstawał jakoś swoim wyglądem, ale uznanie go za rdzennego byłoby błędem. Na tym jego domysły mogły się skończyć, blondyn był dla niego zagadką. Kiedy rozległo się kolejne kichnięcie, skrzydła cheruba poruszyły się niespokojnie, zupełnie jakby ten dźwięk go przestraszył. - Na zdrowie - odpowiedział bez namysłu i prześlizgując się wzrokiem po medalionie spojrzał w kompletnie inną stronę. W inne religie się nie zagłębiał, ale rozpoznał symbol, który mignął mu przez ten krótki moment. Chłopak musiał być religijny, lecz... cóż, nie była to religia cheruba, więc mało go interesowała. Choć dzięki temu wiedział, że nieznajomy pochodził z Midgardu.
Ostatnio zmieniony przez Suriel Vasselles dnia 17.03.19 20:23, w całości zmieniany 1 raz
RaashtramDusza Świata Raashtram
Liczba postów : 1658
Temat: Re: Strumień Świetlików 17.03.19 20:15
The member 'Suriel Vasselles' has done the following action : Rzut Kostką
'Mini-Powodzenie k6' :
Lev MariańskiLykantrop
Liczba postów : 76
Temat: Re: Strumień Świetlików 30.03.19 16:05
(Byłam pewna, że odpisałam, ale chyba post się nie wysłał, przepraszam!)
Skinął głową z uśmiechem, gdy jego koń pił spokojnie wodę. - Dziękuję - podziękował z czarującym uśmiechem, próbując przy tym dyskretnie wytrzeć nos w kawałek materiału, który wyjął z kieszeni. - Wizyta w Avalonie będzie mi się nieciekawie kojarzyć. Najpierw wpadłem na złodzieja, a teraz coś złapałem - zaśmiał się lekko. - Niemniej macie bardzo piękne miasto - dodał uznając, ze komplement jest jak najbardziej na miejscu. Mówił nie patrząc na Suriela, aby nie czuł się zobowiązany do reakcji większej na rzucone przez Leva słowa.
Eredin Bréacc GlasSzlachetny
Liczba postów : 53
Temat: Re: Strumień Świetlików 31.03.19 20:33
Podróż do Avalonu nieco trwała, ale minęła mu w miarę przyjemnie. Musiał pozostawić w Gondolinie w jednej ze stajni nowego "kompana" aby lepiej go poznać. Miał kilka spraw do załatwienia wśród uskrzydlonych dlatego ruszył konno do Avalonu. Musiał w końcu, jednak odpocząć. Standardowo poszukał wody i... dziwnym trafem zobaczył tam twarz, którą już nieco kojarzył. No i przy okazji do jego uszu dobiegł dźwięk świadczący o obecności zarazków. Nie omieszkał się nieco skrzywdzić. Zsiadł z konia w milczeniu jedynie skinąwszy nieobecnie głową i pozwolił wierzchowcowi napić się wody. Tym razem również unikał kontaktu wzrokowego i ingerowania w rozmowy czy inne interakcje. Oby znów nie było "walki" o jakieś zioła i inne sprawy.
Suriel VassellesUskrzydlony
Liczba postów : 174
Temat: Re: Strumień Świetlików 01.04.19 0:18
Lev może o tym nie wiedział, gdyż widział Suriela dopiero od kilku minut, ale cherub nie zachowywał się tamtego dnia... tak jak zwykł. Spojrzenie, które niemalże zawsze było przepełnione emocjami, rozmyślaniami i swego rodzaju dumą, w tamtym momencie było jakby przygaszone. Beznamiętna mina, która zazwyczaj znaczyła u niego chłód i dystans, w tamtym momencie nabrała kompletnie innego wyrazu. Wpatrywał się gdzieś w jeden punkt, całkiem nieumyślnie zaplątując wisiorek wokół palca i choć sprawiał pozory kogoś kto zgubił się we własnych myślach i nie słucha... to widać było, że słucha. Chciał odpowiedzieć blondynowi już trzy razy, ale nie otworzył ust nawet raz. Poczekał aż cisza wyduma odpowiedź. - Wygląda mi to na alergię - wciął się wreszcie w tę przerwę i przeniósł na niego wzrok. Oczywiście, że zgadywał. Był medykiem, ale bez wywiadu nie za wiele mógł poradzić, jednak nieznajomy nie wyglądał na kogoś kto mógł się przeziębić, zresztą... przeziębić w Asgardzie? Jego uwagę pochłonął nowy gość nad strumieniem, chociaż... może nie taki nowy. Twarz mężczyzny odbiła się w pamięci cheruba aż nadto, by go nagle nie pamiętał i tak jak się spodziewał, przybycie bajecznego wzbudziło w nim zagadkowe emocje z ociupinką żalu. Widząc gest skinienia, jakby ciągnięta za sznurek, jego głowa zrobiła to samo, nawet jeśli nikt tego nie widział. Po tym ponownie oparł się o drzewo, błądząc pustym wzrokiem po gościach strumienia, ale Senpai jakby... coś wyczuwając, podleciał do jego rąk. Biały gołąbek poskubał go w dłonie i wyglądał jakby chciał się w nich ułożyć.
Lev MariańskiLykantrop
Liczba postów : 76
Temat: Re: Strumień Świetlików 03.04.19 16:24
Widząc, że jego "rozmówca" nie jest zbyt rozmowny, a już na pewno nie w humorze do pogawędek zmarszczył czoło i przejął się nieco. Uśmiech nieco mu zelżał i zmienił się na ciepły i współczujący. W tym momencie pojawił się też kolejny obcy. - Przykro mi, że spotkała was taka tragedia - powiedział do Suriela i skinął głową, kładąc dłoń na znaku Akatosha. - Ciekaw jestem kto ma śmielność podnosić swe ręce na wybrańców bogów... Wiadomo, że nie każdy Władca jest uwielbiany, ale z tego co wiem, to Władca Avalonu był dobrą osobą - nie był dobry w komplementach, zwłaszcza o zmarłych. Niemniej porównując zmarłego do ich własnego władcy - Altaira... Cóż. Ciepło i dobroć to z pewnością nie przymioty Abhnela... Poczciwość ale i czająca się groźba... wielkie serce... to już prędzej ich władca. U uskrzydlonych zaś był poczciwy młody cherubek. Dopiero po chwili też skojarzył, że Suriel powiedział coś o alergii. - Spokojnie kilka psiknięć nie oznacza alergii... pewnie... zmęczenie, albo coś i przejdzie szybko. Acz dziękuję za opinię, mówisz z doświadczenia? - Znów wrócił jego radosny uśmiech sługi Akatosha.
Eredin Bréacc GlasSzlachetny
Liczba postów : 53
Temat: Re: Strumień Świetlików 07.04.19 11:57
Wydawało mu się, że może tym razem w spokoju napoi konia, ale odziany w czerwień młodzian, który również zajmował się swym rumakiem napoczął temat, który bynajmniej nie był mu na rękę. Eredin spoważniał o ile to w ogóle możliwe i spiął się odczuwając się przy obecnej rozmowie dziwnie i niezręcznie. Miał nadzieję, że nikt nie będzie oczekiwał od niego kondolencji. Bo za co? Za śmierć jakiegoś młokosa? Czy ten blondyn w ogóle go znał, że mówił o nim, że "był dobry"? Mimowolnie Eredin uśmiechnął się kącikiem ust w sposób ironiczny i parsknął cicho pod nosem. Czuł obrzydzenia przy takim temacie. Zapewne jego zdanie na ten temat nie spotkałoby się ze zbyt miłym przyjęciem, ale cóż... Nie wygłaszał go na głos. Być może ta dwójka zajmie się rozmową o alergii, czy czymś tam, a on spokojnie odjedzie.
Suriel VassellesUskrzydlony
Liczba postów : 174
Temat: Re: Strumień Świetlików 08.04.19 21:07
Suriel przełknął ślinę, gdy blondyn wypowiedział się na temat Alexandra. Co dziwne sam dotąd nie był pewny, dlaczego miał tak podły humor, ale w końcu potrafił te uczucia nazwać. Żałoba i strach, coś co było mu niesamowicie znajome, acz zapomniane na tyle lat... Nie było mu jednak żal tylko ze względu na śmierć Alexandra, który swoją drogą był dla niego bardzo serdecznym Władcą, ale też przez to, że takie coś w ogóle się zdarzyło. Żal i strach, że sam Władca umarł pod jego nosem, w ten sposób, w tak okrutny sposób. Suriel nie czuł się już bezpiecznie. Nie wiedział kto i dlaczego, ale... skoro zrobili to Władcy, to nie będą mieli problemu ze zwykłym medykiem. Groźba śmierci zawisła nad całym Avalonem, to nie był tylko żal, to było coś więcej. - Pomógł mi przy moim lazarecie... - napomknął niezwykle cicho, wspominając audiencję, podczas której Alexander zgodził się na dofinansowanie lazaretu. Powiedział to jednak bardziej w próżnię niż do gości strumienia, czy nawet do samego siebie. Po chwili jednak czując, że tonie w nadmiarze własnych myśli, zmarszczył na moment czoło. Przez ścianę trosk dotarły słowa blondyna. - Nigdy nie spotkałem się z kimś kto kichał ze zmęczenia - rzucił kompletnie innym tonem niż przed chwilą, acz nie był on wcale agresywny, miał raczej sceptyczny wydźwięk. Chciał odpowiedzieć, że tak, mówi z doświadczenia, ale do jego uszu dotarło parsknięcie. Natychmiast spojrzał w tamtą stronę, to jest na drugiego nieznajomego i widząc uniesiony kącik ust, uniósł brew oraz posłał mu pytające spojrzenie, które swym uporem wciągało w konwersację - bo nie dało się go pomylić z przypadkowym zerknięciem. - Hm? - Wbrew pozorom Suriel dzisiaj nie był ani trochę agresywny, o dziwo. Choć nie można obiecywać, że na zawsze.
Lev MariańskiLykantrop
Liczba postów : 76
Temat: Re: Strumień Świetlików 12.04.19 19:19
Przechylił głowę jak zaciekawione zwierzę spoglądając na Suriela. Uśmiechnął się znów promiennie i łagodnie. - Czyżbym mówił ze specjalistą? - Zapytał w sumie w żartach. Po prostu pamiętał z życia zupełnie innych medyków, a co kraj to obyczaj. Niemniej zachowanie białowłosego... wyczuł w nim swego rodzaju wrogość lub sceptycyzm, gdy ten parsknął na jego słowa. Spojrzał za siebie nadal z uśmiechem, acz chyba nieco wymuszonym. - Czy pokorny sługa Akatosha może pomóc zrozumieć zajście, o którym mówimy? Śmiech w takich okolicznościach nie przystoi, nawet tak dobrze maskowany - powiedział promiennie i łagodnie.
Eredin Bréacc GlasSzlachetny
Liczba postów : 53
Temat: Re: Strumień Świetlików 03.02.20 15:43
Nagle cały zesztywniał. Czy właśnie był świadkiem flirtowania? Nie był może w tej kwestii obeznany, ale blond młokos w czerwonym płaszczu najwyraźniej podrywał ... tego ze skrzydłami. Zgrzytnął lekko zębami z tylko sobie znanego powodu, gdy o tym pomyślał... A może nie? W sumie nie wiedział, czemu to co przed chwilą pomyślał go irytowało. Może fakt, że robił to tak otwarcie przy osobie trzeciej, którą był Eredin? Może część o skrzydłach? Ciężko było mu stwierdzić, gdyż postanowił się nad tym wielce nie zastanawiać. Odchrząknął lekko, gdy poklepał konia po szyi, kiedy ten się napił. Usilnie próbował wpatrywać się w wierzchowca. Po prostu stąd szybko odjecie. Zanim zostanie "skichnięty", albo będzie świadkiem kopulacji. Zawahał się na moment. Czy to na pewno dobry pomysł, by odchodził? Tak. Co go obchodzą inni... Westchnął lekko.
Na słowo "specjalista", które wyleciało z ust blondyna, Suriel mimowolnie się poruszył. Jakby parsknął, choć nic takiego nie było słychać. Białe skrzydła drgnęły razem z nim, wyglądając przy tym, jakby coś wprawiło je w niespokojny ruch. Sam cherub jednak zdawał się być dalej spokojny, a jedynie subtelne wywrócenie oczu zdradziło, że Lev mu chyba schlebiał, choć on sam pozostawał skromny. - Jeśli tak to chcesz ujmować, może być i specjalista - odparł, przenosząc całe swoje zainteresowanie w stronę białowłosego mężczyzny. Nie spodobało mu się, że unikał tematu, mimo jego wzroku. Znów się pojawił w jakiejś chłodnej otoczce, cichy, odsunięty, niedostępny. Wydawało mu się w pierwszym odruchu, że był także w jakimś pośpiechu, ale szybko tę myśl od siebie odsunął. Ktoś, kto się śpieszy, nie wszedłby w tę interakcję cichym parsknięciem, uciekając wzrokiem do własnego konia. Suriel podciągnął nogi, by usiąść po turecku i ułożyć gołębia we wgłębieniu własnego ubrania. Mu z kolei nigdzie się nie spieszyło, tak, tym razem. Do żadnego lazaretu i do żadnych roślin czy ziół. - Kolejny raz się spotykamy i nawet nie wiem jak masz na imię - zwrócił się do Eredina, dość zręcznie zmieniając temat i odwracając uwagę od śmierci Władcy Uskrzydlonych. Dość było smutów.
Jego próby ignorowania rozmawiających spełzły na niczym, gdy usłyszał słowa, z pewnością skierowane w jego stronę. Skąd to wiedział? Pamięć do twarzy zapewne, sprawiła, że rozpoznał młodego poszukiwacza ziół znad strumienia. Gorzej, że i jego zapamiętano, niemniej po tym, co zrobiła wtedy Luna trudno się było dziwić, że zapadł komuś w pamięć. Eredin wyprostował się i przechylił głowę w bok, dosłownie odrobinę, tak że spojrzał na chłopaka kątem oka. - A jest jakiś powód, dla którego muszę me imię podawać? Zapytał się w sposób chłodny i wyniosły. - Wszystkich, których mijasz czasem kilkakrotnie w ciągu dnia nawet, pytasz o imię? Jego brwi drgnęły lekko pokazując jego poirytowanie. Dlaczego ów młodzian chciał znać jego imię? Na co mu to było? Chciał z nim rozmawiać - tego też nie rozumiał. Czy chłód wokół niego nie był wystarczający?
Forum Raashtram nazwę ma ku czci Flamberga, jest jednak autorskim dziełem twórców forum. Zawartość Raashtram należy do twórców i graczy, z kolei większość grafik, kodów itp. nie jest naszego autorstwa.