Jeśli tylko zapragniesz, świat Raashtram stoi przed Tobą otworem. Może zechcesz zostać mym Władcą? Nie obawiaj się, jeśli władza to nie to czego szukasz, to możesz przewodzić szlacheckiej rodzinie, prowadzić lokalny biznes, albo może... poszukasz miłości? Jeśli to za mało to mój brat próbuje imponować kobietom swymi wyczynami i przygodami, więc możesz jego wysłuchać.
Och... wybacz o Pani
Twa uroda onieśmiela nawet tak dzielnego rycerza, jak ja. Chcesz posłuchać o mych wyczynach? A może sama poszukujesz przygody? Moja siostra opowiada o spokojnym życiu poświęconym rodzinie i pracy, ale dla mnie życie to przygody! Odkrywanie nowych stworzeń, badanie każdego zakamarka Raashtram i świata poza nim! Walka z piratami, potworami i innymi stworami, które zagrażają tym ziemiom! Nie zwlekajmy dłużej, znalazłem już idealne miejsce na naszą wspólną przygodę.
Pewne składniki alchemiczne można zbierać tylko w najdziwniejszych możliwych miejscach, zaś zakupienie takowych kosztuje krocie. On był sknerą. Wybitnym sknerą więc jeśli mógł zrobić coś sam, to wybierał tą opcję. Słońce paliło mu odsłonięty kark gdy pochylał się nad kępą jakiegoś zielska. Kilka godzin temu minęło południe, zaś on dalej ślęczał nad roślinkami i kwiatkami jak jakaś panna, chociaż z wyglądu do dziewczęcia to mu daleko było. Zaklął. Włókna ukryte w łodydze rośliny okazały się mocniejsze niż przypuszczał i wpiły mu się w skórę gdy szarpnął. Nie poczuł bólu rozcinanej skóry, przeklinał dlatego, że okaz flory postanowił zostać tu. W tym miejscu. I nigdzie nie iść. - Wyłaź cholero. - Warknął szarpnąwszy mocniej. Roślina się poddała a on w całym swoim majestacie wylądował na tyłku.
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 19:14
Biegła. Po co? Nie wiadomo. Ot czuła tą dziką, nieodpartą chęć by biec przed siebie z wywieszonym jęzorem i nie myśląc o niczym. Tym razem nie chodziło o polowanie, ale pewnie gdyby coś wyczuła to zaraz podjęłaby trop. Instynkt. Wyleciała nad rzeczkę. Chlapiąc na boki biegła przez wodę popiskując radośnie i powarkując, gdy mokre krople spadały na jej sierść. Korytko leciało coraz bardziej w dół i po chwili Is wykonała spory skok planując wylądować prosto na błotnistej ziemi, aż... nagle jej oczom ukazał się jakiś osobnik... człek na pierwszy niuch nosem... Był wprost na jej trasie "lotu", więc pisnęła cicho, ale nie zdołała nic już zrobić. Dlatego po sekundzie z głośnym łupnięciem walnęła wprost w tego osobnika, lądując na nim i wywalając się przy tym. Zamoczyła sobie też futro i pobrudziła łapki, ale to jej akurat nie przeszkadzało. Zastrzygła uszami i uniosła szybko łeb patrząc ze zdziwieniem na człowieka. No kto... ja się pytam KTO wyleguje się w cieniu na błotnistej ziemi? - Aru? - mruknęła wilczo w dość szczenięcy, niewinny sposób i machnęła ogonem, chlapiąc wodą na około.
GośćGość
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 19:20
Człowiek chce w świętym spokoju się podnieść i już cofa za siebie ręce gdy nagle coś ciężkiego ląduje mu z pełnym impetem na klatce piersiowej i przy okazji zgniata sfatygowaną wątrobę. Stęknął głucho pozwalając by głowa znów mu opadła gdzieś na mech i przez chwilę w ciszy kontemplował leżące na nim zwierze. Bo co mógł zrobić? Ani uciekać, ani krzyczeć. Szablę miał poza zasięgiem dłoni przygniecioną zadem stworzenia. Zaś ono zamiast jak na wilka przystało, to zrobiło minę zaciekawionego szczeniaka. Chociaż fakt, pewnie mało kto by się nim chciał pożywić, śmierdział spirytusem i siarką... taka dola alchemika alkoholika. Ale kto by się tym przejmował. Kontemplację przerwał on sam, wielce nieszczęśliwy ponieważ błoto zaczęło ciurkiem wlewać mu się za kołnierz. - Złaź. - Warknął uwolniwszy jedną rękę, próbował zepchnąć z siebie zwierze. Irracjonalne zachowanie, ale równie irracjonalnie zachowywał się ten wilk. Może ktoś go oswoił za młodego i dlatego nie atakował? Cholera go wie, ważne, żeby zlazł.
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 19:26
Na serio zapominała czasami, że wygląda jak wilk.. Ba! Jest wilkiem. I ktoś może ją pomylić z prawdziwym. No bo czym się różniła? A ludzkimi oczyma! Oraz tym, że przez grzbiet miała przewiązaną szmatę. Miała kolor sierści i nikt na pierwszy rzut oka na nią nie patrzył. Ale jak się przyjrzał to widział, że ta szmata przywiązuje tobołek ubrań do jej ciała. Normalnie to koń nosił jej rzeczy, ale gdy pędziła w las to nie zabierała go ze sobą i... no właśnie. Zauważyła, że jest wilkiem i osobnik, na którym spoczęła waha się między strachem, a złością i niepewnością, toteż natychmiast się poderwała i zdrapała niezgrabnie z niego. Rozejrzała się na szybko i wleciała w krzaki. Można było myśleć, że odbiegła, ale już po kilku sekundach, kiedy to mężczyzna dochodził pewnie do siebie, z krzaczorów wylazła dziewczyna. Ubrana niechlujnie i na szybko. Bez butów, w luźnych, materiałowych spodniach i koszuli - najwygodniejsze do zabierania ze sobą na bieg. Włosy miała lekko poczochrane, ale oczy... takie same, jak ów wilk wcześniej. - Hej! Czemu leżysz? - zapytała natychmiast podskakując do niego i kucając obok z zainteresowaniem. Bo była tym BARDZO zainteresowana. Skąd mogła wiedzieć, że się niezdara przewalił jak ostatnia ciamajda?
GośćGość
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 19:34
O dziwo, to "kysz" tudzież "psik" albo "poszedł mię stąd" podziałało. I zanim zdążył wyjść z szoku i chociażby wstać, to zwierz zwiał. Czyli faktycznie musiał mieć kontakt z ludźmi. Ale jak uciekł to po co drążyć temat, ważne żeby błoto zaprzestało swej wędrówki. Podniósł się na łokciu, przemieszczając ciężar ciała na bok i już miał wstać gdy z krzaków wyszła dziewczyna. O kurwa. Znaczy. Całkiem ładna. Chociaż ubrana po męsku co normalnie by go zgorszyło, ale nadal jego mózg łączył fakt wilka i kobiety. I o ile ta część umysłu próbowała zadziałać, to inna już od jakiegoś czasu pracowała jak zawsze na najwyższych obrotach. - Bo mi wygodnie. - Stwierdził ze stoickim spokojem. - Świeci słonko, strumyk pluska, okoliczna fauna dostarcza rozrywki. Czemu miałbym nie leżeć i nie delektować się tym? Tylko widoki nietęgie. Dopiero po chwili połączenia nerwowe połączyły się i pozbierały wszystkie fakty. Włącznie z tym co powiedział.
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 19:49
Wpatrywała w niego szare oczęta niemal bez mrugnięcia. Były duże i niezwykle ciekawskie tak jak i ich właścicielka. Nie czuła się też skrępowana, że siedzi tak blisko i nachyla się tak mocno nad obcym facetem, podczas gdy ma wielki dekolt w luźnej bluzie. Zresztą kupiła ją za grosze na targu od jakiegoś chłopa, gdy poczuła, że musi się przebiec. Ciekawe czy Betty jest daleko? Może człapie za nią biedne konisko... Zaśmiała się na jego odpowiedź. Śmiech miała szczery, niewinny i czysty... jakby była dziewczynką, a nie kobietą, którą sądząc po jej rysach twarzy i "konstrukcji" ciała była. - Głuptas z ciebie! Tu jest w większości cień... No i błoto! Lepiej zejść nieco niżej! Tam jest słoneczna plaża - powiedziała w końcu przestając się śmiać. Uwierzyła mu na słowo. Czemu by nie? Pokazała białe ząbki w przyjaznym, zadziornym nieco uśmiechu. - Jestem Is! Przepraszam, że na ciebie wpadłam - dodała po chwili, jakby zapomniała o tym, co wypadałoby powiedzieć od początku. Ale "who cares".
GośćGość
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 19:55
Jemu natomiast ta bliskość przeszkadzała. Stanowczo był introwertykiem. I stanowczo wolał gdy kobieta ubierała się odpowiednio a nie... hasała po lesie w spodniach i wydekoltowanej koszuli czy co ona tam miała. Na bogów, nawet chłopki miały jakiś gust! A ta to chyba w dziczy się wychowała. - Cóż, nie cofnę czasu. Wpadłaś... Właściwie to wylądowałaś na mnie. - Zmarszczył brwi. Trzeba jeszcze wspomnieć, że był ksenofobem. Inne rasy jakoś mu nie przypadały zazwyczaj do gustu. Ale mieć znajomych wśród takich to też jakaś zaleta. Oczywiście, nie miał zamiaru roić sobie w tej chwili zbyt wiele w główce, był realistą. Widział tylko dalekie możliwości. - Znawczyni okolicy się widzę znalazła. - Usiadł wreszcie ścierając sobie przy tym błoto z karku. - Jestem Leif. - Blefował. Jak zawsze.
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 20:05
Widać biedak mało świata liznął, jak lykantropów nie znał. Toż to największe dzikusy.. a nie... cofnij.. Przecież mamy nordów i orków jeszcze! No ale po nich to największe dzikusy! I nie chodzi tu tylko o to, że sukni u nich prawie nie uświadczysz.. No bo i jak? Noszą luźne wygodne ubrania by zmieniać się łatwiej i szybciej ubierać. Zabawne, ale i prawdziwe. Is raczej ubierała się w ciasne skóry i pół-zbroje skórzane, ale gdy biegła w las to brała co miała. Swoboda! - Ano wylądowałam. Hah! Ale się zdziwiłam! - zaśmiała się znów wesoło. Klapnęła sobie na tyłku i zaczęła podwijać rękawy i zawiązywać dekolt. Nie że jej przeszkadzał, ale uznała, że się zacznie ubierać do końca. Rozejrzała się jakby za butami ale przypomniała sobie, że ich nie miała. - Hm? A no tak... Bo ja tu często poluję. Większość lykantropów poluje bliżej stolicy, dlatego ja wolę polować nieco dalej - wzruszyła ramionami wesoło. - Leif? Śmieszne imię - powiedziała ale bez zamiaru urażenia go. Ot zabawne i tyle. Trzask gałązki. Odwróciła się przywierają do ziemi jak prawdziwy pies, ale zaraz się rozluźniła i znów usiadła. To była Betty. Konik wydreptał wyraźnie zdyszany biegiem z przeszkodami przez las. Miał przytroczony do siodła kuszę i kołczan pełen bełtów, a także torby z ubraniami, jakieś skóry i poroże. - A tu jesteś! Biegłaś za mną? Biedactwo! - Wstała otrzepując niedbale spodnie. - Jak chcesz to mogę cię oprowadzić. Szukasz czegoś? - zaproponowała uczynnie.
GośćGość
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 20:12
Nie no, aż tak nieobyty to nie był. Owszem, widywał to i owo... W końcu uczył się na dworze samego króla, u najlepszego alchemika... Wróć. Raczej się naczytał niż widział bo głównie to z nosem w książkach siedział studiując coraz to nowe tomiszcza. - Niech polują, byle by ich o kłusownictwo nie oskarżono. - Wzruszył ramionami. Obojętne mu było co oni sobie tam robią. Ważne, by potem trupy niepotrzebnie nie śmierdziały i nie zanieczyszczały okolicy. - Wiem. Zabawne. - I tu szczerze się uśmiechnął, chociaż bardziej to grymas był. Ten uśmiech przynajmniej obejmował również oczy i mięśnie jego twarzy, nie był sztuczny. Bawiło go to imię, jako imię jego ojca nader ambitnego szlachciury. Chociaż może i nie ojca. - Zbieram zioła. Jestem medykiem i zielarzem zarazem. A co ja pocznę bez lekarstw? - Spytał retorycznie.
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 20:19
- No co ty! Każdy myśliwy ma pozwolenie! No.. pomijając Smoczą Norę... Tam większość Lykantropów poluje, jeśli może... Ale przypuszczam, że Wy tego nie rozumiecie. Jak to jest czuć jedność z naturą - powiedziała trochę rozbawiona, a potem nieco dumna, że ona wie, a on nie.. O! Ale szybko znów wróciła do wesołej i ciekawskiej Is, jaką była. - Łooo! Zioła?! Medykiem?! Super! No.. a co poczniesz? - dla niej to nie było pytanie retoryczne, bo ona nie do końca je rozumiała... dlatego też zupełnie niewinnie zapytała, przechylając główkę w bok. Odpięła od siodła buty, założyła na nogi i wepchnęła w nie nogawki. Następnie odwróciła się tyłem i już miała zdjąć bluzkę, gdy pomyślała, że chyba jednak może nie powinna. Obeszła Betty, tak że nie widać było jej torsu i szybko pozbyła się tej koszuliny. W jej miejsce powędrował top i specjalny gorset ze skóry, fragment zbroi. Potem nałożyła jeszcze kilka skórzanych fragmentów, zapinała paski, sprawdzała mocowania. Zapięła pasek, przymocowała bełty i przewiesiła kuszę na plecach. Tak gotowa spięła jeszcze włosy i już wyglądała cywilizowanie... Albo raczej jak dziki wojownik. - Powinieneś mimo wszystko uważać. Sporo tu dzikiego zwierza.. - dodała zakładając, że facet nijak nie umie się bronić.
GośćGość
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 20:30
- No widzisz, jednak nie każdy ma. Co sama mi przyznałaś. - Skinął głową w jej stronę z aprobatą, że przyznała mu rację. - I fakt, nie rozumiem. I nie chcę. Podczas gdy ona zajmowała się swoim dozbrojeniem zlustrował z ciekawością wierzchowca. Musiała na niego sporo wydać, chociaż jak na nią patrzył to równie dobrze mogła go sama złapać i ułożyć. Jego koń czekał w stajni, w rezydencji. Jakoś nie widziało mu się zabierać czystej krwi rumaka na spacery po lesie, tym bardziej gdy nie miał czasu go pilnować. Jego nowa znajoma zajęta przebieraniem się, nie miała szans zobaczyć jak odchodzi o kilka kroków i kuca przy strumieniu, tam gdzie woda była bardziej rwąca i co za tym idzie - czystsza. Zanurzył poranioną dłoń i wypłukał z niej sok kwiatu. Powinno boleć, piec i szczypać. Powinien się chociaż skrzywić. To ostatnie zrobił, ale niezbyt przekonywająco. - Ano, fajnie. Umiem zszywać rozszarpane jelita, pozbyć się kamieni nerkowych i wyleczyć kaca... A bez leków trudniej mi będzie to robić. No może poza zszywaniem. Gdy rzuciła uwagą na temat dzikich zwierząt chciał już odpowiedzieć w iście szowinistycznym tonie, jednak się powstrzymał. To przy grzbiecie jej wierzchowca dyndała kusza. - Takich jak ty wilczku?
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 20:36
Słuchała go z żywym zainteresowaniem i już po chwili znów kucała obok niego wgapiając się w niego jak w ... rzekłabym jak w steka, ale nie wyglądała na głodną, a jedynie ciekawą. - Umiesz zszywać rozszarpane jelita?! Super... ja normalnie je rozszarpuję - powiedziała cicho z zastanowieniem, ale nie myśląc o tym jak to musi brzmieć. Ocknęła się na jego następne słowa. Uśmiechnęła się wesoło i zachichotała lekko. - Nie! Ja nie gryzę.. Znaczy gryzę.. ale jedzenie... No albo jak ktoś mi na ogon nadepnie to czasami tak bywa... No ale się pilnuję! Po prostu kto depcze wilkowi po ogonie normalny, no?! - widać miała niedawno taką sytuację, bo bardzo to przeżyła i pomasowała się po tyłku. - Mówię o innych... Znaczy takich prawdziwych zwierzach, o - wyjaśniła po chwili i uśmiechnęła się wesoło, aż zauważyła, że się skaleczył. Natychmiast chwyciła jego dłoń i nie czekając na jego reakcję przysunęła sobie pod nos. Powąchała i przyjrzała się jej uważnie. - Co ci się stało? - zapytała zaciekawiona. - No i woda na to nie pomoże.. trzeba polizać! - powiedziała wesoło. No bo babcia zawsze mówiła, że rany wylizać... Dlatego spojrzała na niego wyczekująco, czy to zrobi, czy może powinna mu pomóc.
GośćGość
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 20:45
No tak. Wygląda na to, że do rozmowy trafiło mu się bardziej dziecko niźli dorosła osoba o zdrowych zmysłach, albo chociaż ciekawym toku myślenia. Tu było tylko dziecko. Głupie, nieznające życia dziecko. No, ale cóż mógł zrobić. - Umiem. Umiem wiele rzeczy naprawić w ludzkim ciele, takich które popsuł ktoś inny. - Skwitował to w najbardziej rozsądny sposób jaki potrafił. - Mhym. Jak ktoś ci nadepnie na ogon... Musi być nieprzyjemne, przypuszczam. - Nawet gdyby był kimś z jej rasy to niewiele by wiedział na temat bólu nadepnięcia na ogon. Swoją drogą kiedyś czytał zapiski z tortur, były całkiem przydatne przy nauce medycyny, opisywano tam w jaki sposób torturować nieludzi. Tych z ogonami... Cóż, najczulsze miejsce. Ogon, wbijanie w niego szpilek, przypalanie, łamanie... Ot, tak sobie właśnie to przypomniał. Skrzywił się widząc jak jest ubrana, gdy to przykucnęła obok i pochyliła się nad jego ręką. Miała czulszy zmysł powonienia, więc pewnie chciała sprawdzić co i jak. Rozcięcia nie były głębokie, ot naruszone warstwy skóry przez cienkie niczym nitki włókna. Nic wielkiego. Ale zamiast wytłumaczyć, że chciał przemyć a potem polać gorzałką... Zdębiał. Autentycznie, zbaraniał. - Że co?
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 20:53
Teraz to ona patrzyła na niego jak na jakąś owcę zbaraniałą, albo na dzieciaka, co to świata nie zna w ogóle. Uniosła lekko brew i odchrząknęła znacząco. - No.. wylizać ranę.. A! No tak.. ludzie nie mają w ślinie takich cosiów co tamują krwawienie i przyspieszają gojenie, prawda?! Faktycznie... - zaśmiała się lekko i szybkim ruchem języka przejechała po rance na dłoni mężczyzny. - Będzie się goiło, aż miło! Zrymowałam, hahaha! Nie ma za co! - powiedziała radośnie i mrugnęła do niego wesoło. Pewnie, gdyby ktoś czytał na głos ich myśli to byłoby zabawnie. On miał ją za dzieciaka, a ona jego za jakiegoś nieuka, co świata nie widział, czyli w sumie też za dzieciaka... A oboje jak na swoje rasy byli nawet.. dość obeznani i dorośli... no pomijając wieczną radość i głupawkę, dość typową dla psowatych, która i u Is się objawiała. - A nadepnięcie na ogon... to tak jakby cię ktoś ugryzł w nos może... hm.. nie wiem w sumie.. Ciężko to porównać do czegoś - powiedziała przeczesując palcami włosy w zamyśleniu. Betty stała do nich bokiem i miała ich w szerokim za.... no po prostu miała ich gdzieś i wcinała trawę.
GośćGość
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 21:03
Zdębiał jeszcze bardziej gdy oblizała mu ranę. Ale za to jego naukowe trybiki zaczęły się przestawiać w tym zakutym łbie. Cosie co leczą? No tak, zabobony to wiejskie były... Ale jeśli to faktycznie działa... Nie zważając na to, że brudzi kaletkę własną krwią, wydobył z sakwy nieduży flakon i podał dziewczynie. - Masz. Napluj. - Powiedział ze stoickim spokojem. Patrzył przy tym na nią z ciekawością, jakimś rodzajem sympatii. Chociaż cholera wie, czy to sympatia do niej, do tego co powiedziała czy tego co może wysentyzować z jej śliny. W sumie.. To był dziwny. Stanowczo był dziwny i ten wzrok który teraz spoczął na wilczycy też był dziwny, stanowczo niepokojący. - Nikt mnie nigdy nie ugryzł w nos. I nie sprawdzaj tego. Proszę. - Powiedział zawczasu. - Ale domyślam się. Jak to psu, na ogon. Tylko on skowycze, a ty gryziesz. Ciekawe.
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 21:09
Spojrzała na niego wpierw ze zdziwieniem, ale już po chwili radośnie się wyprostowała i wbiła w niego radosny wzrok. Potrzebował jej śliny! Znaczy jej pomocy! Znaczy była przydatna! Uwielbiała pomagać i być przydatna! - Ja nie jestem psem, tylko wilkiem, a to różnica - powiedziała tylko na to co przed chwilą rzekł i uśmiechnęła się. Wzięła flakonik radośnie w rąsie i spróbowała splunąć... ale ciut jej nie wyszło... trochę śliny poleciało do flakonika, a trochę zadyndało jej z brody. Psim zwyczajem natychmiast, niestety, machnęła główką na boki, a ów stróżka śliny poleciała wprost na twarz mężczyzny, a dokładniej na polika. - Przepraszam. Plucie to ludzki zwyczaj... Nie bardzo wiem, jak to się robi... - powiedziała kuląc się lekko. Gdyby była w swojej wilczej formie to pewnie stuliłaby uszy i ogonek. W ramach przeprosin szybko zlizała mu ślinę z policzka, a potem wytarła rączką zbitą w pięść. I znów dla niej to było normalne. - To spróbuję jeszcze raz - powiedziała zaraz po tym i spojrzała niepewnie na flakonik, zastanawiając się jak umieścić tam swoją ślinę.
GośćGość
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 21:19
Westchnął ciężko. - Już zauważyłem różnicę. Wiem, jesteś wilkiem. To było takie porównanie, naukowe połączenie faktów o tym jak bardzo psy i wilki się różnią. - Podsumował. Z drobnym zniesmaczeniem oglądał starania dziewczyny. No cóż, nauka wymaga poświęceń. Powtórzył sobie tą sentencję jeszcze kilka razy, zwłaszcza gdy strużka śliny spadła mu na policzek. Już miał podnieść rękę i wytrzeć twarz gdy ta pochyliła się i bez pardonu polizała go po twarzy. No tego już za wiele. - Is. Proszę. Spróbuj... zachowywać się w mojej obecności trochę jak człowiek. Zachować dystans. - Wycedził przez zęby wycierając rękawem polik ze śliny która teraz była wszędzie. - Nie jestem wilkiem. Naprawdę. Westchnął ciężko znów, podczas gdy ona patrzyła na flakon. - Spróbuj. Jeśli oczywiście możesz... - Już chwilę wcześniej zauważył, że rwie się ona do pomocy. - Może uratujesz tym kiedyś komuś życie dziecko.
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 21:30
- Jeśli mówienie faktów byłoby nauką to większość z nas byłaby naukowcami - zauważyła lekko rozbawiona wyjaśnieniem mężczyzny. Gdy jednak potarł policzek i poprosił ją by zachowywać dystans, ona... jakby skuliła się w sobie, zmarkotniała i zmalała w oczach niemal. Niczym psiak, którego skarcono, za to że wlazł na kanapę, zamiast spać na swoim legowisku. Brakowało jej kontaktów z watahą... ale co poradzić... była zdana na siebie... I większość ludzi nie chciała z nią kontaktów, bo uważali.. podobnie jak on... albo odwrotnie.. ona uciekała bo próbowali ją przelecieć. Brakowało jej polizania po nosie i spania wtulając się w inne ciało. Nadal smutna i markotna napluła do flakonika, tym razem perfekcyjnie. Jeszcze raz poprawiła i miast podać mu flakonik, postawiła go na ziemi obok niego i odsunęła się, nadal wbijając wzrok w ziemię, jak zbite psisko. Gdy jednak nazwał ją dzieckiem, uniosła wzrok na moment, z lekkim zdziwieniem na twarzy. - Nie jestem szczenięciem... czy jak wy to mówicie, dzieckiem... Właściwie to my dorastamy i osiągamy dojrzałość szybciej niż ludzie, bo w świecie zwierząt dzieckiem jest się krótko i trzeba szybko nauczyć się sztuki przetrwania... - powiedziała lekko zbita z tropu tym, że on tego nie wie i nie rozumie, że w sumie.. tak jakby na początku rozwoju ludzie są bardziej do tyłu niż zwierzary... ale nie miała nic złego na myśli. Potem, jednak spojrzała w bok wiercąc się w miejscu. Nie wiedziała co ma robić. Została skarcona..
GośćGość
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 21:41
No tak. Zranił ją. Skrzywdził i w ogóle. Zły z niego skurwysyn. Trochę przypominała mu siostrę. Znaczy nie kiedy była bardziej zwierzęca niż ludzka, co to, to nie. Ale Liska też była taka wesoła, zawsze szczęśliwa, przynajmniej przy nim. Wtedy nie musiała udawać, grać. Nie musiała być kimś innym, kimś kogo książęcy dwór nie przeżuje i wypluje na bruk. On nie musiał nigdy udawać, był kawałem skurwysyna i tyle. Nawet teraz jego serduszko nie zmiękło. Zmiękł umysł, a raczej dostrzegł przydatność tej istoty. Wziął flakonik i schował do sakwy wcześniej dokładnie zatykając korkiem. Postanowił zagrać, zblefować. Tak jak nauczyła go ona. Szkoda tylko, że lekcje zostały przerwane, gdy zginęła... Zginęła a on obiecał się dowiedzieć czemu. - Źle mnie zrozumiałaś. - Mruknął przyjmując równie zbitą pozę, opuszczone oczy i widoczna w nich niepewność. Nie był w tym jakoś dobry, ale najgorszy też nie. - Kiedy jakaś dziewczyna liże mi po policzku to jest dziwne. Zwierzęce, ale nie jesteś teraz zwierzęciem. Nie wyglądasz jak ono. Nie jesteś psi... wilcza. Dlatego proszę, żebyś zachowała dystans. - Uniósł dłonie w geście pogodzenia, niewinności. Na jego czarnych palcach lśnił srebrny pierścień. - Nie znam cię jeszcze. - To brzmiało prawie jak "nie całuję się na pierwszej randce" - I nie chciałem cię urazić. Po prostu nie przywykłem. Jeśli to ci jakoś pomoże, spróbuje jakoś wytrzymać. - Puścił jej oko. Potrzebował jej. Właściwie ryzykował sporo, ale mogła się przydać. Jako źródło składników i to nie tylko w postaci śliny, ale i tego co ze zwierząt można dostać... Oraz jako źródło informacji. Trzeba ją tylko odpowiednio wytresować. - Nazwałem Cię dzieckiem bo jesteś jak dziecko. Wesoła, beztroska. Chociaż nie wyglądasz. - Tu dość sugestywnie spojrzał na jej ubrania, gorset podkreślający biust jak i talię czy też wąskie spodnie.
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 21:49
Wpatrywała się w niego długo. Długo po tym, jak skończył mówić. Przez moment mógł nawet poczuć niepokój. Tak patrzy się drapieżnik, gdy ocenia czy cię zje, czy tylko rozszarpie. Ale ona oceniała. Kto wie, co takiego? Może czy mówisz prawdę? Zwierzęta słyszą lepiej i czują... Znają intencje człowieka lepiej niż on... Więc czy kłamanie takiej istocie ma sens? Kto wie. Jeśli bowiem wyczuła, że kłamał i nie mówił szczerze do końca to nie dała tego po sobie poznać. Po chwili uśmiechnęła się wesoło i przechyliła lekko główkę. - Dobrze! To jak się poznamy lepiej to będę mogła? - dopytywała się by zrozumieć, jak ludzie działają. Co do całowania na pierwszej randce... dobrze, że nie powiedział tego porównania na głos, bo by się zaczęło wypytywanie "a co to" i w ogóle... Była w rodzinie jedną z niewielu samic i wszyscy na nią dmuchali i chuchali, więc... cóż.. niewiele wiedziała o sprawach takich tych innych no. - I to trochę smutne, że nie przywykłeś do okazywania uczuć i czułości... Ale w sumie racja... Normalnie obcego osobnika też nie od razu przyjmuje się do stada i traktuje w ten sposób! To poznamy się lepiej! - powiedziała radośnie ciesząc się, że może wreszcie pobędzie z kimś trochę czasu bo bieganie samemu było dla zwierzaka stadnego... ciężkie. - Ale jak będziesz na mnie mówił dziecko, to cię pogryzę - dodała równie wesoło i niewinnie, co zabrzmiało dość niepokojąco. - Dla nas nazywanie kogoś dorosłego szczenięciem, to automatyczne zaniżanie jego hierarchii w stadzie... Tak nie wypada... A wesołość i beztroska to cechy wielu psowatych, a nie tylko dzieci... A jeśli wasze dzieci takie są, to bliżej wam do nas niż myślałam - powiedziała z rozbawieniem wspierając dłonie na biodrach i kręcąc z politowaniem głową, tak że kosmyk włosów spadł jej na oczy.
GośćGość
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 21:59
I faktycznie czuł niepokój gdy tak na niego patrzyła. Zwierze zamknięte w ludzkiej skórze, zwierzę o ludzkich oczach... Zwierze nie zadaje bezmyślnie bólu, chociaż co on tam na ten temat wiedział. Ból był dla niego abstrakcją, pojęciem które mógł zaobserwować na innych, lecz nie na sobie. Fascynujące, zastanawiające, nęcące do doświadczeń. Lecz to nie o tym teraz myślał. - Byle nie przy ludziach, bo zaraz uznają mnie za wariata. - Mruknął, lecz tym razem z uśmiechem. Tak, stanowczo przypominała mu Liskę. Oj tak, dobrze, że tego nie powiedział bo wpadłby jak śliwka w kompot. Nie lubił tłumaczyć tak prostych schematów ludzkiego życia. Tym bardziej, że jakoś nie bardzo go one interesowały. W sumie to nigdy jeszcze nie czuł potrzeby bycia z kimś tak blisko, znaczy... Nie tyle przytulenia co zaspokojenia pierwotnych niskich potrzeb cytując zawartość iście mądrych ksiąg. - No widzisz, a ja jestem obcy. - Wyjaśnił jej szybko. Gdy powiedziała, że nazwanie w stadzie kogoś dzieckiem jest poniżeniem nagle go to rozbawiło. Nie wiedział nawet czemu. Wstał gwałtownie, cofnął jedną nogę w tył, prawą dłoń uniósł na wysokość serca a lewą skierował w bok robiąc całkiem zgrabny ukłon i balansując przy tym na śliskim podłożu. - Niechże jaśnie panienka więc wybaczy tą obrazę, nie chciałem jaśnie panienki urazić. Czy jest coś, czym mogę naprawić swój błąd? - Jego jasne zęby błysnęły spod warg w uśmiechu.
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 22:09
Tym razem to ona wgapiała się w niego zaniepokojona jego nagłym zachowaniem, słownictwem i ogólną postawą. Rozejrzała się ciut zbita z tropu, ale po chwili wstała bez większej gracji, otrzepała się i wytarła dłonie o spodnie. Spróbowała powtórzyć tę samą pozę, co on ale jej nie wyszło i prawie się wywaliła. Zachowała równowagę i marszcząc brwi sapnęła cicho. - Napraw mówiąc do mnie Is, albo Isa... I możesz mnie poklepać po głowie, albo podrapać za uchem - powiedziała śmiertelnie poważnie, jakby tłumaczyła skazańcowi, jak może wykupić wolność. Szybko jednak na jej ustach pojawił się wesoły uśmiech. Uważała, że ten człowiek jest bardzo zabawny i zapewne pokręci się przy nim jeszcze trochę... Chociażby po to by przestał być obcym!
GośćGość
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 22:14
Ona uważała go za zabawnego, a on ją za przydatną. Ach te zbiegi okoliczności. Pozostało mu się dostosować do jej życzenia, jeśli chciał mieć jej pomoc, musiała go zaakceptować jako swojego, chociaż nawet jeśli miało to oznaczać sporo wyrzeczeń. - A więc Is, przepraszam. - Powiedział wyciągając rękę i bez pardonu poklepał ją po głowie, mierzwiąc brązowe włosy. I faktycznie poczuł się jakby to była Lis, bo ona też była od niego niższa. To mu przypomniało, gdzie miał się udać. I to przyprawiało go o niepokój. - Na mnie pora. Muszę pojechać w pewne miejsce, a nie chcę cię męczyć bardziej niż potrzeba Wilcza. - Tak, tak ją teraz postanowił nazywać. Jak ma zamiar dostać się do miejsca katastrofy? Nie wiedział jeszcze. Ale coś wymyśli.
Isabett SkylarŻona Władcy
Liczba postów : 250
Temat: Re: Źródło rzeki 30.09.15 22:26
Kiedy poklepał ją po głowie, ona zmrużyła oczy i zamruczała cicho, jak zadowolony pieseł. Potem otworzyła oczy i wpatrywała się dalej wesoło w mężczyznę. - A gdzie musisz jechać? A po co? A daleko? Może ci pomogę? Pływam często na inne sfery by handlować skórami - zalała go pytaniami i na koniec pochwaliła się dumnie. Męczyć? Uwielbiała COŚ robić... Nie lubiła bezczynności lub monotonni, a to ostatnio ją spotkało. Jakby szukając potwierdzenia, spojrzała na Betty. Koń parsknął i żuł dalej trawę beznamiętnie. Spojrzała ponownie na swego towarzysza. - Mogę iiiiiść z toooobą? Nie będę przeszkadzać, obiecuję! - zrobiła szczenięce ślepia pełne "plosiania"..
Forum Raashtram nazwę ma ku czci Flamberga, jest jednak autorskim dziełem twórców forum. Zawartość Raashtram należy do twórców i graczy, z kolei większość grafik, kodów itp. nie jest naszego autorstwa.