Jeśli tylko zapragniesz, świat Raashtram stoi przed Tobą otworem. Może zechcesz zostać mym Władcą? Nie obawiaj się, jeśli władza to nie to czego szukasz, to możesz przewodzić szlacheckiej rodzinie, prowadzić lokalny biznes, albo może... poszukasz miłości? Jeśli to za mało to mój brat próbuje imponować kobietom swymi wyczynami i przygodami, więc możesz jego wysłuchać.
Och... wybacz o Pani
Twa uroda onieśmiela nawet tak dzielnego rycerza, jak ja. Chcesz posłuchać o mych wyczynach? A może sama poszukujesz przygody? Moja siostra opowiada o spokojnym życiu poświęconym rodzinie i pracy, ale dla mnie życie to przygody! Odkrywanie nowych stworzeń, badanie każdego zakamarka Raashtram i świata poza nim! Walka z piratami, potworami i innymi stworami, które zagrażają tym ziemiom! Nie zwlekajmy dłużej, znalazłem już idealne miejsce na naszą wspólną przygodę.
Płeć: ON Stan Cywilny: Kawaler Wiek: 102 lata Zawód / Hobby: Zielarz, Cyrulik / Alchemia & Zwierzęca medycyna Wzrost i Budowa: 179cm | Atletyczna Grupa: - Kasta Społeczna: Szlachta wysoka Wizerunek: Seo Kang-jun
Głos Postaci : 1 | 2 | 3 Dodatkowe Informacje : • Ma tik nerwowy - gdy wyczuje kłamstwo, mruga lewym okiem. • Jego uśmiech nie musi oznaczać radości. Po prostu on nauczył się w jakich sytuacjach inni się uśmiechają i to naśladuje. • Nie umie definiować emocji, nawet gdy się nimi pożywi i je odczuje. • Taki szczeniaczek. • Czerpie wzorce zachowań z książek i zaobserwowanych sytuacji, co sprawia że niekiedy ma złe wzorce lub wręcz dziwne odruchy. • Bywa beztroski, najlepiej działa na niego leżenie wśród kwiatów na łące i patrzenie w niebo.
Nadopiekuńczy
Dociekliwy
Opanowany
Zapewne, gdyby na tym świecie istniały roboty to Dragona możnaby za takiego wziąć. Nie potrafi okazywać emocji w sposób zdrowy, jak na istotę współżyjącą z innymi żywymi istotami przystało. Winne jest pewnie jego wychowanie, a także rasa, ale w tym wypadku to coś więcej. Jego mózg działa - jego zdaniem - prosto. Analizuje, kalkuluje, docieka. Nie rozumie czasem czemu coś jest takie, a nie inne... Albo dlaczego jego ciało reaguje tak, a nie inaczej. Najgorsze, że bywa okropną przylepą. Wygląda jak taki nieco zły macho, który ma wylane na cały świat, ale bardziej przypomina szczeniaka, który przyklei się i nie puszcza chcac chłonąć wiedzę i znaleźć z kimś relację. Niestety w połączeniu z jego niezrozumieniem dla emocji i pewnych wzorców ludzkich zachowań, wychoodzą często niezbyt ciekawe sytuacje, wpadki i nieporozumienia. Przez to, że wygląda na chłodnego drania i niebezpiecznego typka, często go zaczepiają. Ale on jest przeciwny przemocy, co więcej - uważa, że życie jest święte i nie odbierze go nawet za cenę własnego. A nawet więcej... uratuje każde życie, które będzie mógł ocalić. Głównie jednak pracuje ze zwierzętami lub zbierając zioła i tworząc mikstury.
Aparycja Daevy są piękne, a jego nieco chłodny wygląd a la "bad boy" tylko dodaje mu uroku. Niemniej to złudzenie. Dopóki się nie odezwie, niczym jakiś androdi, podbija serca. Ale wystarczy jedno jego pytanie lub stwierdzenie i... Czar prysł. To samo z uśmiechem. Jeden jego uśmiech zmienia go z skesownego wampira, w urocze, niewinne szczenię. Jest średniego wzrostu i raczej atletycznej budowy. Skórę miast bladą ma lekko śniadą, a oczy ciemne jakby faktycznie były sztucznie dorobione. Włosy przechodzą w świetle od brązu w czerń. No i usta, które kuszą - jednych do całowania, a drugich do przywalenia piąchą.
W odzie Bloodworth'ów liczy się przede wszystkim czystość krwi, ale też pochodzenie, zachowanie i przydatność rodzinie. Nie ma miejsca dla brudasów, jak to zwą prawdziwi Bloodworth daevy. Od wielu pokoleń jest to ród głównie venture. Niekiedy do ich rodziny przyjmowane są mekhety. Nic dziwnego, więc że szokiem dla wszystkich było, gdy ojciec Dragona przyprowadził do domu ciężarną daevę. DAEVĘ DO KROĆSET. Szok, zniesmaczenie i oburzenie ogarnęły nie tylko rodzinę, ale i służbę, a także inne rody, które świadome były jakimi priorytetami kieruje się ród Bloodworth. W końcu nawet ich nazwisko wzięło się od tego, że każdy członek - ventrue - warty jest nawet najmniejszej kropli krwi. Narodziny Dragona przyjęto, więc z jeszcze większym oburzeniem, gdy okazało się, że to daeva. Matka zmarła przy narodzinach, a ojciec szybko wpadł w łapska rodziny, wziął kolejną żonę i cóż... o Dragonie świat zapomniał. A raczej nigdy się nie dowiedział... Ród Bloodworth trzymał chłopca w niewielkim pokoju w piwnicach pod rodzinną posiadłością. Pokoik był mały i ciemny. Dragon widział inne osoby, tylko gdy miał się pożywiać - najczęściej byli to wrogowie rodziny lub inne osoby - podejrzana sprawa ogółem. Nikt nie uczył go pisać, czytać, mówić. Uczył się ze strzępków, które wydobywał niekiedy, ale i to nie starczało. Pożywiał się emocjami, których nie potrafił nazwać, ani określić. Z czasem poznał młodszego brata. Chłopak po kryjomu odwiedzał Dragona, czując się winnym i współczując mu. Jedyna dobra dusza w całej rodzinie, ale pod obcasem matki odkąd ojciec daevy zmarł. To ów brat nazwał go "Dragon" bo powiedział, że to brzmi mega super i czadersko, bo smoki zawsze uciekają z lochów, porywają księżniczkę i żyją w dostatku. Naturalnie Dragon, który nie wiedział NIC, chłonął każde słowo. Słuchał książek, o których opowiadał chłopiec, ale które były jedną wielką fantazją. Słyszał tylko głos brata, więc nie widział mimiki twarzy, nie wiedział, o jakie emocje chodzi i jak je wyrażać. Dlatego wszystko mu się plątało i wiele rzeczy nauczył się wspak. Po pewnym czasie rodzinny interes przejął "dziadek", zmartwiony wydarzeniami w Szarej Fortecy - wybuch i w ogóle - postanowił skupić się na zmianach i poprawie wizerunku. Postanowił też wypuścić Dragona i dopuszczał nawet myśl, czy by nie zrobić go swym następcą. Nie trzeba chyba wyjaśniać, jak wściekła była pani macocha, gdy to usłyszała... Pierwsza noc daevy w pokoju z miękką pościelą, była też ostatnia. Wór na głowie, szorstki sznur i po chwili niesiono go jak wór kartofli. Potem stracił przytomność. Ocknął się, czując, że coś go piecze. Leżał na jakiejś łodzi, jak się okazało, gdy udało mu się oswobodzić. Wokół żywej duszy. Fale muskały piaszczysty brzeg, a słońce świeciło niemiłosiernie mocno. Nigdy nie miał do czynienia z tak mocnym źródłem światła - w ogóle z niewieloma miał, głównie latarniami. Zdezorientowany wyszedł na brzeg na boso. Nie wiedział ani co się stało, ani gdzie jest, ani czemu jest sam. Nie rozumiał nic. Słyszał o rzeczach... słyszał np. o piasku... ale nigdy nie widział go na oczy ani nie czuł. To był dla niego pierwszy raz na wszystko. Jego ciałem targały różne "siły", ale on nie umiał nazwać ów emocji, określić co się dzieje. Dlatego uśmiechnął się i ruszył przed siebie. Po prostu uznał, że będzie iść prosto. No i szedł. W cieniu jego skóra mniej bolała tak jak i oczy, więc trzymał się z dala od mocnego słońca. Co chwilę zatrzymywał się i próbował nazywać rzeczy, których nazw się po prostu domyślał. Nic dziwnego, że nazwy czasem mu się mieszały... wiele rzeczy wyobrażał sobie zupełnie inaczej. Nawet kolory, zapachy, smaki. Nie odczuwał głodu, co go dziwiło, ale nie zastanawiał się nad tym wielce. Po drodze natknął się na jakąś torbę... Wyglądała na torbę jego rodziny, bo miała herb Bloodworth. Znalazł w niej nieco przedmiotów, nie wiedział jednak, kto je zostawił i dlaczego. Ruszył, więc dalej przed siebie, skąpo ubrany i z torbą na ramieniu - i tak też rozpocznie rozgrywkę.
Umiejętności : • RASOWE: Przyspieszona regeneracja 1, Wyczytanie emocji (i kłamstw) 1, Dyplomacja 1, Zwiększona: siła 1
Forum Raashtram nazwę ma ku czci Flamberga, jest jednak autorskim dziełem twórców forum. Zawartość Raashtram należy do twórców i graczy, z kolei większość grafik, kodów itp. nie jest naszego autorstwa.