Raashtram PBF
Główna Księga Q163nkp
Raashtram PBF
Główna Księga Q163nkp
Witaj mój Panie
Jeśli tylko zapragniesz, świat Raashtram stoi przed Tobą otworem. Może zechcesz zostać mym Władcą? Nie obawiaj się, jeśli władza to nie to czego szukasz, to możesz przewodzić szlacheckiej rodzinie, prowadzić lokalny biznes, albo może... poszukasz miłości? Jeśli to za mało to mój brat próbuje imponować kobietom swymi wyczynami i przygodami, więc możesz jego wysłuchać.
Och... wybacz o Pani
Twa uroda onieśmiela nawet tak dzielnego rycerza, jak ja. Chcesz posłuchać o mych wyczynach? A może sama poszukujesz przygody? Moja siostra opowiada o spokojnym życiu poświęconym rodzinie i pracy, ale dla mnie życie to przygody! Odkrywanie nowych stworzeń, badanie każdego zakamarka Raashtram i świata poza nim! Walka z piratami, potworami i innymi stworami, które zagrażają tym ziemiom! Nie zwlekajmy dłużej, znalazłem już idealne miejsce na naszą wspólną przygodę.
 

Share

Główna Księga

Raashtram
RaashtramDusza Świata Raashtram
Liczba postów : 1658
PisanieTemat: Główna Księga  Główna Księga Empty09.01.19 23:36

Spis Treści

    Prolog ~ Jak Raashtram się "stało" ~ Post 1

    Rozdział 1 ~ "The Dawn Will Come" ~ Post 2

    Rozdział 2 ~ "Where will you go?" ~ Post 3

    historia pisze się na twoich oczach










Ostatnio zmieniony przez Raashtram dnia 24.03.19 17:39, w całości zmieniany 3 razy
Raashtram
RaashtramDusza Świata Raashtram
Liczba postów : 1658
PisanieTemat: Prolog ~ Jak Raashtram się "stało"  Główna Księga Empty09.01.19 23:36

Prolog ~ Jak Raashtram się "stało"
Wiele setek lat temu, świat był młody i miał wielki potencjał. Raashtram, bo tak zwała się ta ziemia, było zaledwie nasionkiem, które kiełkowało, a wraz z nim cywilizacja i kultura. Jednak, jak każdy w każdym świecie, kiedyś musi nastąpić kataklizm, który zmiecie z powierzchni to, co było i rozwinęło się do granic możliwości po to, aby to, co nowe i młode, miało szansę do rozwoju. I tak jak w naszym świecie wyginęły dinozaury, tak Raashtram i jego pierwotnych mieszkańców spotkała straszliwa zagłada.

Mówiono, że to potężny wąż wyłonił się z cienia w słońcu, by potem owinąć się wokół lądu i zmiażdżyć go w swym uścisku. Ziemia popękała i rozpadła się na mniejsze fragmenty. Potem bestia zaczęła po kolei pochłaniać unoszące się wyspy powstałe po rozłamie całego lądu. Jednak zanim wąż pochłonął wszystkie z nich, powiada się, że z wiru powstałego wśród gwiazd wyleciała strzała i ugodziła bestię, by w końcu ta sczezła w męczarniach. Podobno jej szkielet nadal unosi się gdzieś w oceanach sfer, a pozostałość po Wirze, wciąż widnieje na firmamencie.

Pozostałość Raashtram ocalała, teraz w postaci czterech wysp. Uniosły się one wzwyż zupełnie, jakby z nasiona zaczęła wyrastać roślina, zmieniająca się w drzewo, którego gałęzie, chociaż z jednego źródła, pięły się na różne strony. I tak niegdyś bliskie sobie ziemie, teraz były sobie nie tylko obce, ale i niezwykle dalekie.

Z biegiem lat zaleczono rany i ewolucja znów dała popis swych umiejętności, tworząc nowe życie, a każdą sferę cechowały inne istoty i zwyczaje. Można śmiało rzec, że tak wielkiej różnorodności dawno nie widziano ani w tym, ani w innych światach. Postęp, jednak nie zwolnił. Mieszkańcy sfer rozwijali się, odkrywali i uczyli coraz to nowszych rzeczy i aspektów życia.

Wreszcie po czasie tak długim, iż nikt właściwie nie liczył dokładnie, powstały Statki Sfer, którymi przekroczono ocean i odkryto nowe ziemie, obce rasy i dziwne zwyczaje. Mimo wielu niesnasek i wojen, w końcu ustalono swego rodzaju ład, a sfery połączono za pomocą portali, by umożliwić migrację między wyspami.

Oto właśnie krótka historia, a może legenda? Baśń lub zwykła plotka. Co jest prawdą, tego nikt nie wie. Co, jednak jest pewne, to fakt, że Minstrele śpiewają pieśni na ten temat od wieków.


Ostatnio zmieniony przez Raashtram dnia 09.01.19 23:49, w całości zmieniany 1 raz
Raashtram
RaashtramDusza Świata Raashtram
Liczba postów : 1658
PisanieTemat: Rozdział I ~ The Dawn Will Come  Główna Księga Empty09.01.19 23:42

Rozdział I ~ The Dawn Will Come
Grudzień roku 6499 był w Utgardzie wyjątkowo chłodny i szary. Jakby wizja mającej się dopiero zdarzyć tragedii już wtedy opadła na tamtejsze ziemie. I chociaż ojczyzna Tytanów i Atlantów nigdy nie należała do zbyt przyjaznych, ciepłych i kolorowych, to nawet jej mieszkańcy wietrzyli w tym zwiastun nieszczęścia.

Mimo tak niesprzyjającej aury to właśnie ten termin przypadł na kolejne Obrady Narodów. Miały miejsce co sto lat i zbierali się na nich władcy wszystkich ras ze swą świtą, a nawet przedstawiciele ważniejszych ugrupowań i kręgów. Rozwiązywano tam konflikty, zajmowano się szeroko zakrojoną polityką i ustanawiano nowe prawa oraz zasady. Dzięki temu od ponad czterystu lat panował pokój przerywany jedynie lekkimi kłótniami i spięciami.

W tym roku przedstawiciele wszelkich nacji przybyli niezwykle tłumnie. Wszystkiemu towarzyszyły uroczystości pożegnalne w ich stolicach, a także wielki festyn na powitanie tak ważnych osobistości, urządzany przez Atlantów. Tytani zajmowali się utrzymaniem porządku i zachowania stosunków neutralnych między gośćmi, a nadawali się do tego wręcz idealnie. Zwłaszcza że ów Straż Obradową wybierał nie kto inny jak stary ork imieniem Gunag Zargulg. Ów stary, acz szanowany przez wojaków całego Raashtram ork był uczniem poprzedniego Dowódcy Straży Obrad i od dziecka szykował się do tych właśnie wydarzeń. Miał już doświadczenie, ale z racji wieku musiał przejść do stanu spoczynku i wysłać swego zastępcę, podczas gdy sam wrócił do wioski. Ta decyzja uratowała mu życie. Jednak to, co działo się dalej, najlepiej oddadzą jego własne słowa:

„Siedziałem na pieńku przed chatą i grzałem się przy ogniu. Wraz z dziećmi, kobietami i starszyzną podziwialiśmy z oddali światła i tłumy, które okalały Fortecę. Aż wtem oślepiający blask rozlał się z jej wnętrza i stworzył wielką kopułę nieprzeniknionej jasności wokół niej. Nie wiem, jak inaczej to nazwać, bo oślepiony odwróciłem wzrok. Kiedy znów zwróciłem oczy w stronę fortecy… Bogowie. Nie da się opisać tego, co ujrzałem. Miejsce tętniące życiem było z niego ogołocone. Płomienie niemal wszędzie, sypiące się gruzy, pękająca ziemia… Wielkie pola trupów. Widać to było nawet z daleka. Jednak wiecie, co zmroziło nam krew? Wyrwa. Wyrwa w niebie nad Fortecą. Niewielka, ale jednak tam była. W kolorze przegniłej żółci i toksycznej zieleni emanowała jakby życiem. Wyglądało to tak, jakby ktoś wybił niewielką dziurę w powietrzu. Potem ryk przeradzający się w pisk. I cisza. Długa, przerażająca cisza, którą następnie zagłuszyły krzyki, płacz i lament. Straciliśmy tamtego dnia wielu ojców, synów i mężów. Nie tylko my. Wszystkie rasy Raashtram straciły wielu bliskich i ważnych pobratymców. Mimo to... Niech dziękują swym bogom, że nie widzieli tego, co my.”

Sprawozdanie orka i jego współplemieńców były jedynymi informacjami, jakie wszystkie narody otrzymały. Nikt więcej nie przeżył ów zdarzenia, ani też nie widział go z dość bliska. Owszem byli jacyś kupcy, wędrowcy, myśliwi… Jednak nikt nie widział tego tak dokładnie. Próbowano badać same ruiny, ale nikt nie wrócił, a niektórzy nawet nie dali rady tam wejść. Oznaczałoby to bowiem kroczenie po trupach. Tak, więc Szarą Fortecę pozostawiono samej sobie i uznano ją za miejsce przeklęte.

Dodatkowy cios przyjęli na siebie Atlanci, których królestwo leżało tuż obok miejsca eksplozji. Konstrukcje nie wytrzymały, ziemia zaczęła się otwierać, wulkany aktywować i w niecały dzień Atlantyda upadła. Na szczęście Tytani, jak i Asgardczycy zareagowali szybko i udało im się uratować Atlantów, przemieszczając ich do podwodnych ruin w Asgardzie. Tam wodna rasa odtworzył szybko swój dom.

Jednak, co dalej? Rasy pozbawione władców i innych ważnych osobników. Polityka w rozsypce. Nerwowe zerkanie i szukanie winnych. Jasnym jest, jednak, że żadna z ras nie mogła tego spowodować, bo wszyscy bardzo ucierpieli w wybuchu. Pozostało teraz otrząsnąć się i powołać nowe głowy swego ludu i przedstawicieli.
Raashtram
RaashtramDusza Świata Raashtram
Liczba postów : 1658
PisanieTemat: Rozdział II - Where will you go?  Główna Księga Empty19.01.19 11:23

Rozdział II ~ Where will you go?
Sfery Raashtram żyły swoim życiem, jak gdyby nic złego się nie stało. Krótka żałoba i tyle. Dość szybko doszło do Wyborów Władców, którzy zasiedli prędko na tronach. Każdy skupiał się na tym, co miał przed sobą. Mało kto patrzył w dal. Niemal nikt nie chciał dopuścić do wiadomości, że należy zbadać zdarzenie w Szarej Fortecy.

Wielu mówiło, że to nic poważnego. Że wyrwa niebawem się zasklepi. Jednak ona się powiększa, a z jej wnętrza wylewa się dziwna, świetlista maź i spada na świat. Cienie. Tak nazwano istoty, które są niby bez ciała, a jednocześnie są niezwykle fizyczne. Potworne kształty przypominające zwierzęta, ludzi i wszelakie wynaturzenia. To właśnie te stwory zaczęły coraz częściej pojawiać się czy to w lasach, czy nawet w miastach i na traktach. Pojawiają się znikąd i mordują, jak leci. Nie można z nimi rozmawiać - chyba, że stalą.

Zaniepokojeni obywatele sfer, spoglądają na swych Władców. Ci z kolei nie dając po sobie pokazać bezradności, ruszyli na wielkie Obrady. Wybrane zostało nowe miejsce zamiast Szarej Fortecy. Dziwni opiekunowie Obrad poprowadzili Władców pod ziemię, a tam, każdy zasiadł na jednym z kamiennych tronów ustawionych w kole. Większość dotarła, ale już wtedy wiadomo było, że źle się dzieje.

Co działo się z Władcami? Nikt nie zwrócił uwagi na ten problem. Mówili jedynie o zbadaniu miejsca katastrofy. Jakby nikomu nie wydało się podejrzane, że zamordowano Uskrzydloną szlachciankę będącą kandydatką na Władcę. Mało kto przejął się, gdy Władczyni Widm zniknęła na dobre, gdyż niewiele z jej ciała zostało znalezione. Gdy pewnego dnia komnata Władczyni Atlantów była pusta, mimo iż syrena szła w niej spać poprzedniego dnia, mieszkańcy zaczęli panikować, ale nikt więcej się tym nie przejął. Aż nagle zaczęło pojawiać się więcej trupów wśród wszelkich ważniaków. I więcej zniknięć. Władca Mitycznych, Władczyni Demonów. Wyparowali, jakby nigdy nie istnieli.

W międzyczasie Chimery były pod coraz większą presją Cieni, ich Władczyni porzuciła, więc koronę, aby wraz z nielicznymi wojskami, bronić ich ziem i mieszkańców. Niewielu Władców ostało się na swych tronach i cicha groźba wisi w powietrzu.

Ekspedycja do Szarej Fortecy nie była jeszcze w stanie dokładnie zbadać miejsca katastrofy, ale napotkali tam tajemniczego mężczyznę. Okazało się, że był on strażnikiem w armii Żywiołów, która ruszyła do Fortecy ze swym Władcą na obrady. Czyli ktoś przeżył? Niemniej mężczyzna nie był już tą samą osobą. Przed wyprawą był bliskim śmierci Żywiołem, a teraz posiadał niezwykle potężne moce i był w pełni sił. Zabrano go do jego stolicy, aby można go było zbadać i spokojnie przesłuchać. Potem miałyby zostać zwołane kolejne Obrady, ale pewne zdarzenie przesunęło je w czasie.

Widma najdłużej radziły sobie bez Władcy mimo ich sporej liczby. Wielu uważało, że jest to rasa najlepiej się adaptująca i mogąca przetrwać niemal wszystko. Aż pewnego dnia ziemia w Mournhold się zatrzęsła. Mieszkańcy ujrzeli na horyzoncie potężną istotę przypominającą golema, ale mającego kilka kilometrów wzrostu. Emanował z niego mrok i wydawał z siebie skrzeki przypominające te wydawane przez Cienie, do których był zresztą równie podobny.

"Jego głos brzmiał jak jęki setek umęczonych dusz i skowyt tysięcy cieni".

Bariera wytrzymała może pół dnia albo mniej... Gdy nieco później, wysłannicy i przedstawiciele innych ras przybyli na miejsce, po otrzymaniu próśb o pomoc, zlękli się ogromnie. Nawet najmężniejszym mężom i najdzielniejszym kobietom, krew zmroził widok, który rozciągał się przed nimi...

Ponad połowa Mournhold przepadła... Zgliszcza i ruiny, wśród których tlił się ogień. Ale co było jeszcze gorsze to krzyki i lamenty. Mournhold - miasto Żywych Trupów, stało się miastem Trupów. Setki i tysiące - kobiety, dzieci, mężczyźni... leżeli bez życia. Necrosami usłano niemal całe ruiny, a księżyc, który oświetlał aktualnie zgliszcza, a co za tym idzie i Necrosy sprawiał, że wyglądały one jak szkielety, natomiast przybyli z zastanawiali się, jak dawno temu doszło do katastrofy. Gdzieniegdzie czołgali się umierający, setki poltergeistów, które utraciły swe ciała, zanikały, szlochając w postaci błękitnych smug i duchów. Animatów ciężko było rozpoznać, gdyż śmierć wróciła ich do pierwotnych form... meble, posągi, książki... setki rzeczy roztrzaskanych i zniszczonych, walało się po ulicach.

"Wchodziliśmy do miasta powoli, nie wiedząc, czy zagrożenie zniknęło. Szłam na przedzie, jako wysłanniczka demonów i z racji na znajomość miasta. Jednak miasto, które znałam, zniknęło. Widziałam w życiu wiele śmierci, ale to było coś więcej... To była rzeź, której nawet najokrutniejszy Władca Demonów, nie dopuściłby się z taką łatwością. Dotarliśmy na jeden z głównych skwerów. Ani jeden budynek nie był cały - wszystko w gruzach, tlące się płomienie i dym. Niektórzy moi towarzysze zatykali uszy, nie mogąc słuchać lamentów. Do tej pory widzieliśmy tylko zmarłych. Poltergeisty gasły, patrząc na nas lub zupełnie ignorując... Bez ciała nie wiele mogły zrobić.
I wtem usłyszeliśmy dziwny dźwięk i dostrzegliśmy ruch. Zamarłam na widok, który ujrzałam. Maleńki szkielet dziewczynki, w nadpalonej, niegdyś różowej, sukience czołgał się w naszą stronę. W miejscu, gdzie kiedyś miała nogi, teraz zionęła pustka. Jej czaszka była potrzaskana i powoli odłamki opadały nas ziemię. Nie mogłam się ruszyć. Do kroćset jestem demonem o twardym sercu, ale niech mnie bogowie ukażą, jeśli nie płakałam na ten widok. Pobiegłam do dziecka, które wyciągało w moją stronę maleńką rączkę. Klęknęłam przy niej, a ona wczołgała mi się na kolana, wtuliła, niczym w matkę i umarła. Nikt z nas nie powstrzymywał łez. Nie ważne jak różni mogliśmy być, ile wojen w życiu toczyć. Tego dnia wylaliśmy ocean łez."

~z dziennika demonicy, wysłanej do Mournhold dnia 10 Lipca 6501 roku.

Ekipa wysłanników innych ras odnalazła tych, którzy przetrwali rzeź w dalszej części miasta, na swego rodzaju wysepce pośrodku. 7/10 populacji zostało wybitych... Pozostali nieliczni. Zniszczono większość ich zapasów i domów. Rozpoczęto, więc dostarczanie żywności, ubrań, medykamentów i innych potrzebnych rzeczy.

Długo trwało nim pochowano wszystkie zwłoki, które było widać... a i tak nie wiadomo, ilu zmarłych pogrzebały gruzy. Mournhold istnieje już tylko jako środkowa wysepka za mostem. Tam rozbite są namioty, a domy mieszczą wiele rodzin. Widma są na krawędzi przetrwania... najliczniejsza i najodporniejsza niegdyś rasa. Zdmuchnięta niemal całkiem z powierzchni ziemi.

Co dokładnie ich spotkało? Czy czeka to inne stolice? Pytania, które wymagają odpowiedzi, pozostają niezadane, a niektóre Widma wałęsają się po świecie, nie mając się gdzie podziać i nie chcąc żyć wśród gruzów, spod których słyszą płacze tysięcy. Zwłaszcza Necrosy, które widzą widma zmarłych...
Sponsored content
PisanieTemat: Re: Główna Księga  Główna Księga Empty

Główna Księga

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1

Similar topics

-
» Mała Księga
» Księga Czarów
» ***SALA GŁÓWNA***
» Główna Sala Wspólna

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Raashtram PBF :: Organizacja :: Co się dzieje na świecie? :: Fabuła i Zadania-

Forum Raashtram nazwę ma ku czci Flamberga,
jest jednak autorskim dziełem twórców forum.
Zawartość Raashtram należy do twórców i graczy,
z kolei większość grafik, kodów itp. nie jest naszego autorstwa.